• Hyundai, obok Toyoty i Hondy, należy do pionierów w dziedzinie seryjnej produkcji aut wyposażonych w ogniwa paliwowe
  • ix35 FCEV na pierwszy rzut oka nie różni się od spalinowych wersji modelu
  • Jeszcze kilka lat temu tylko technologia ogniw paliwowych pozwalała na tworzenie aut lokalnie bezemisyjnych o zasięgach takich, jakie oferują auta spalinowe
  • Hyundai ix35 sprzedawany był ze standardową gwarancją producenta na 5 lat

Wśród dyskutujących o przeszłości motoryzacji nie brakuje takich, którzy uparcie twierdzą, że to wodór jest paliwem przyszłości. Są i tacy, którzy już kilka lat temu postanowili postawić na napęd przyszłości i zdecydowali się na auto wodorowe. Oczywiście nie w Polsce, bo u nas do dziś nie da się takich aut tankować (choć wkrótce ma się to zmienić, ale takie zapowiedzi słyszymy od lat).

Hyundai ix35 FCEV – auto z elektrownią wodorową na pokładzie. Foto: Onet.pl
Hyundai ix35 FCEV – auto z elektrownią wodorową na pokładzie.

Do takich "early adopterów", czyli pasjonatów decyduących się na nowoczesne technologie na początku ich drogi rynkowej, należał Till Westberg, konsultant z branży IT, którego przykrą motoryzacyjną historię przytacza niemiecki "Bild".

Miłośnik nowoczesnych technologii postanowił pod koniec 2015 r. zamienić swoją Toyotę Prius Plug-in, której zasięg w trybie bezemisyjnym był dla niego zbyt mały, na Hyundaia ix35 FCEV.

Hyundai ix35 FCEV: co to za auto?

To jedno z pierwszych seryjnie produkowanych aut napędzanych wodorem. W tym przypadku wodór nie jest spalany w silniku spalinowym, ale wykorzystywany w tzw. ogniwie paliwowym, do produkcji prądu. Samochód z takim napędem to tak naprawdę auto elektryczne, ale zamiast dużej baterii trakcyjnej ma na pokładzie własną elektrownię z zapasem wysokoenergetycznego paliwa – wodoru. Taka technologia od lat wykorzystywana jest m.in. w statkach kosmicznych, w pojazdach i urządzeniach wojskowych, tam, gdzie relatywnie niska masa w odniesieniu do ilości zmagazynowanej energii jest ważniejsza od kosztów. Kilka lat temu ogniwa paliwowe były jedyną dostępną technologią, która pozwalała uzyskać w autach napędzanych silnikami elektrycznymi zasięgi porównywalne do tych, które znamy z aut spalinowych.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

Naprawa za ponad 100 tys. euro po 7 latach jazdy

Till Westberg na początku miał być z auta bardzo zadowolony – z osiągów, komfortu, zasięgu sięgającego 500 km. Tym bardziej że za auto zapłacił mniej, niż kosztowały wówczas auta elektryczne o znacznie gorszych parametrach, nieco ponad 50 tys. euro. Oczywiście eksploatacja wymagała pewnych wyrzeczeń, bo do najbliższej stacji tankowania wodoru "szczęśliwy użytkownik" miał w pierwszych latach przygody z Hyundaiem ix35 FCEV aż 114 km.

Prawdziwe rozczarowanie przyszło jednak po 7 latach niezbyt intensywnej eksploatacji auta, po przejechaniu zaledwie 84 tys. km. Dwa lata po zakończeniu gwarancji "padł" najważniejszy element auta, czyli jego ogniwo paliwowe. Naprawa? Teoretycznie jest możliwa, ale trudno ją uznać za opłacalną opcję, bo koszt wymiany ogniwa paliwowego wyceniono na niemal 104 tys. euro, czyli ponad 466 tys. złotych! Taką wycenę naprawy przygotowało ASO marki. Niemieckie przedstawicielstwo koreańskiego koncernu wciąż rozważa, czy mimo że auto jest już po gwarancji, niezadowolonego klienta nie można by potraktować łagodniej.

Ekstremalny koszt naprawy. Pionierskie rozwiązania kosztują więcej

Skąd ta ekstremalnie wysoka cena? Według informacji, które dziennikarze "Bilda" otrzymali od niemieckiego przedstawicielstwa Hyundaia, problem wynika z tego, że model ix35 FCEV – jako jeden z pionierów technologii ogniw paliwowych – był produkowany w. bardzo krótkiej serii, w warunkach manufaktury. A że technologia w ciągu ostatnich lat poszła do przodu, do ogniw starszej konstrukcji, które wyprodukowano w śladowych ilościach, nie ma części zamiennych.

W przypadku kolejnego wodorowego Hyundaia, czyli modelu Nexo, który produkowany jest w większych ilościach od 2018 roku, problemów z dostępnością części ma już nie być. Niewielkie pocieszenie, skoro nowe ogniwo paliwowe do tego modelu wyceniono na "skromne" 41 650 euro netto (ok. 185 tys. zł). Deklarowana przez producenta trwałość tego podzespołu to 10 lat i 5 tys. godzin pracy. To coś, co warto wiedzieć, przed podjęciem decyzji o zakupie takiego auta – bo na "tańsze zamienniki" w tym przypadku raczej nie ma co liczyć.