W ubiegłym tygodniu w Pekinie przebywał Marosz Szefczovicz, unijny odpowiednik chińskiego ministra handlu, którym obecnie jest Wang Wentao. Celem wizyty było m.in. wzmocnienie wymiany w głównych kwestiach gospodarczych i handlowych między Chinami a Unią Europejską.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoChiny i UE chcą szybko wrócić do rozmów o autach elektrycznych
Rzecznik prasowy chińskiego resortu handlu He Yadong wyjaśnił, że celem jest osiągnięcie etapu wymiany na wysokim szczeblu między Chinami a UE. Z punktu widzenia Państwa Środka unormowanie stosunków jest kluczowe, szczególnie dla chińskich producentów samochodów elektrycznych, bo jak przypomina PAP, Europa niezmiennie jest głównym odbiorcą aut zeroemisyjnych produkowanych w Chinach - na Stary Kontynent trafia ok. 40 proc. całej produkcji.
Odczuwalne ograniczenia w sprzedaży chińskich samochodów elektrycznych są efektem wprowadzenia pod koniec października 2024 r. wyższych ceł importowych na elektryczne modele z Chin. Te zostały nałożone w związku z subsydiowaniem produkcji przez władze w Pekinie. W efekcie dopłat chińscy producenci mogli sprzedawać swoje pojazdy po sztucznie zaniżonych cenach, co stanowiło nieuczciwą konkurencję w stosunku do europejskich firm.
Dodatkowe unijne cła w wysokości nawet 35 proc.
Wysokość ceł wprowadzonych przez UE wynosi od 7,8 do 35,3 proc. Co istotne, te są nakładane w dodatku do już obowiązujących w Unii 10-procentowych ceł na importowane samochody. Zróżnicowanie wysokości dodatkowych opłat uzależnione jest od tego, w jakim stopniu dana firma była subsydiowana i czy w trakcie dochodzenia prowadzonego przez Komisję Europejską współpracowała z unijnymi organami.