• Rząd Mateusza Morawieckiego zniósł opłaty na dwóch państwowych autostradach. Wszystko wskazuje na to, że na razie decyzja zostanie podtrzymana
  • Zniesienie opłat nie dotyczy autostrad zarządzanych przez koncesjonariuszy, z wyjątkiem autostrady A1 pomiędzy Gdańskiem i Toruniem

"Zniesienie opłat za przejazdy pojazdów lekkich po państwowych autostradach od 1 lipca 2023 r." — komunikat tej treści pojawił się na rządowych stronach systemu e-TOLL po tym, jak prezydent podpisał stosowną ustawę. Informacja o zniesieniu opłat za przejazdy pojazdów lekkich po państwowych autostradach od 1 lipca br. wciąż znajduje się na stronie etoll.gov.pl i wygląda na to, że jeszcze przez jakiś czas nie zniknie — jak na razie nie ma żadnych oficjalnych komunikatów, które sugerowałyby zmiany w tej kwestii. Nie mają ich również pracownicy obsługujący infolinię e-TOLL.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Nieudany eksperyment z pozytywnym skutkiem dla kierowców

Okazuje się, że zniesienie opłat w przypadku lekkich pojazdów był nietrafionym eksperymentem. System wystartował w grudniu 2021 r. i miał doprowadzić do likwidacji istniejących punktów poboru opłat i ograniczenia konieczności stawiania kolejnych. W założeniu system e-TOLL w przypadku kierowców samochodów osobowych miał objąć zasięgiem wszystkie polskie autostrady.

Jedną z najistotniejszych wad wprowadzonego przez rząd systemu był system "biletowy". Osoby, które nie chciały korzystać z aplikacji, która na bieżąco śledziła trasę przejazdu, musiały z wyprzedzeniem kupić bilet, wskazując datę i godzinę podróży autostradą, podając równocześnie numer rejestracyjny pojazdu oraz miejsce wjazdu na płatny odcinek i zjazdu z niego. I chociaż bilet możliwy był również kupić w dniu podróży, to można było to zrobić na wybranych stacjach benzynowych, a te nieraz znajdują się nawet kilkadziesiąt kilometrów przed początkiem płatnego odcinka.

Wadą tak przewidzianego systemu biletowego była m.in. konieczność przygotowania się do podróży i przewidzenia trasy, którą pokonamy. Tymczasem wielu kierowców preferuje daleko idącą dowolność w wyborze trasy i potrafi już podczas jazdy zmienić pierwotny plan, np. podążając za wskazówkami nawigacji samochodowych, która niejednokrotnie sugerują wybór innego wariantu dojazdu do celu.

Brak opłat nie oznacza całkowitego ich zniesienia

Zniesienie obowiązku płacenia za przejazd dwoma fragmentami państwowych autostrad, tj. Stryków — Konin na autostradzie A2 oraz Wrocław — Sośnica na A4, nie oznacza wcale całkowitego zniesienia opłat za korzystanie z autostrad. Te wciąż obowiązują na odcinkach zarządzanych przez koncesjonariuszy.

Wyjątkiem jest autostrada A1 i pozostający w gestii spółki AmberOne fragment Gdańsk – Toruń. Tu decyzją rządu Mateusza Morawieckiego od 1 lipca br. motocykliści i kierowcy aut osobowych oraz lekkich pojazdów dostawczych (o dmc do 3,5 t) nie musieli płacić za przejazd. Rzecz w tym, że przedwyborcza "promocja" zaplanowana była do końca 2023 r. Obecny już rząd Donalda Tuska przedłużył obowiązywanie tej ulgi dla kierowców.

W przypadku pozostałych prywatnych odcinków autostrad A2 (od Konina w stronę granicy z Niemcami) i A4 (pomiędzy Katowicami i Krakowem) wysokie, jak by nie patrzeć, opłaty pozostają w mocy. Przejazd całym koncesyjnym fragmentem A2 kosztuje teraz już 108 zł (auta kategorii 1, czyli osobowe i dostawcze o dwóch osiach), w przypadku A4 mówimy o stawkach rzędu 15 zł (kategoria 1, pojazdy samochodowe o dwóch osiach). Nieco mniej, bo 13 zł, płacą kierowcy, którzy korzystają z wideotollingu (odczyt tablic rejestracyjnych) lub elektronicznego poboru opłat A4Go.