W maju zeszłego roku wiadomość o wypadku ciężarówki na autostradzie A2 obiegła cały świat. Trudno się dziwić, w końcu rzadko kiedy zdarzają się tak niezwykłe wydarzenia, jak blokada autostrady przez rozlaną czekoladę. Pisano wówczas o słodkiej katastrofie, słodkim kryzysie czy pysznym bałaganie. Ruch na autostradzie A2 między Poznaniem a Warszawą wstrzymano wówczas na skutek przewrócenia się ciężarówki przewożącej płynną czekoladę. Strażacy wraz ze służbami drogowymi potrzebowali kilkunastu godzin na usunięcie szkód, czyli przewróconej ciężarówki oraz rozlanego, a następnie zastygniętego na drodze słodkiego ładunku.

Po roku od wypadku przypominamy o sprawie z jednego powodu: przed sądem stanął bowiem kierowca ciężarówki, która uległa wypadkowi (nie przyjął 200 zł mandatu za spowodowanie kolizji). Według lokalnych mediów, 61-letni kierujący nie przyznaje się do winy (według policji zasnął za kierownicą). Twierdzi, że ciężarówka musiała najechać na przeszkodę znajdującą się na nawierzchni (klin lub klocek, który wypadł z innego auta ciężarowego), co spowodowało wytrącenie składu z toru jazdy i w konsekwencji uderzenie w barierki rozdzielające pasy ruchu.

Sprawa przed sądem będzie mieć dalszy bieg. Na wniosek obrońcy sąd powoła biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Jego zadaniem będzie ustalenie przebiegu wypadku, co ułatwi sądowi weryfikację zeznań kierowcy. Kierowca pechowej ciężarówki zdaje sobie przy tym sprawę, że koszt procesu będzie zdecydowanie wyższy i nałożony przez policję mandat. Zamierza jednak udowodnić swoją niewinność przed sądem, ponieważ - jak twierdzi - nigdy nie zasnął ze kierownicą samochodu, a jako kierowca pracuje od przeszło 40 lat.