• Tomasz to mechanik, który kilkanaście lat pracował w ASO. Mówi dlaczego, jego zdaniem, nie warto serwisować samochodów po gwarancji w autoryzowanym serwisie
  • Dowiadujemy się z pierwszej ręki, jakie pułapki czekają na mechaników w samochodach klientów oraz o tym, dlaczego nie zawsze da się powiedzieć z góry, ile będzie kosztowała naprawa
  • Właściciel Thomas Garage opowiada o tym, co znajduje w używanych samochodach podczas przeglądów przedzakupowych
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Dlaczego wybrałeś pracę mechanika?

Może się zdziwisz, ale ja to po prostu kocham. W mojej rodzinie jesteśmy mechanikami od trzech pokoleń. Zacząłem majsterkować garażu jak miałem 8 lat. W szkole średniej naprawiałem auta znajomych. Próbowałem studiowania, ale wybrałem samochody — dostałem pracę w ASO, a po godzinach serwisowałem auta na własną rękę w garażu.

Pracowałeś w ASO, warto tam serwisować auta?

Moim zdaniem nie warto, jeśli auto jest już po gwarancji. Już tłumaczę dlaczego. Wysoka cena za usługi w ASO wcale nie przekłada się na wyższą pensję mechanika. Innymi słowy, pieniądze nie lądują w kieszeni tej osoby, która kręci śrubkami w twoim aucie.

 Foto: Krzysztof Słomski / Auto Świat

Czyli w ASO mechanicy się nie przykładają?

Nie wszyscy, ale jest to jedna z patologii. To wynika z kiepskich płac. Pracowałem u dealerów wielu marek i wszędzie jest to samo. Przecież my, mechanicy dobrze wiemy, ile płaci się za usługi. A potem na koniec miesiąca widzimy, ile z tego trafia na nasze konta. Narasta frustracja, a w takich warunkach ciężko zmotywować się do dobrej pracy i spada jakość.

Są też chyba dobre strony korzystania z ASO?

Dla klienta jest to głównie wpis do książki serwisowej. Z mojej perspektywy zalety ASO, to praca przy najnowszych samochodach oraz szkolenia. Zrobiłem mnóstwo certyfikatów i zebrałem wiedze, dzięki której jeszcze długo będę mógł naprawiać auta na własną rękę. Teraz gdy prowadzę swoją firmę, to podchodzę do tego zupełnie inaczej.

To jak dobrze wybrać mechanika?

Dla klienta nie jest to łatwe... Mechanicy, jak każda inna branża, znają się ze sobą. Jest grupa zawodowców, co robi dobrą robotę i w tym gronie mamy swoje specjalizacje. Jak klient trafi do przyzwoitego serwisu, to nawet jeśli tam go nie obsłużą, to odeślą do kogoś kompetentnego. Najgorzej jest trafić do oszustów, którzy celowo idą na skróty.

 Foto: CandyBox Images / Shutterstock

Czyli zdarza ci się poprawiać po innych serwisach?

Bardzo często. Jak ktoś przychodzi i prosi o "uratowanie", to od razu pytam, kto robił przy aucie. Pada nazwa placówki i już wiem, że będą kłopoty... Miałem np. przypadek uszkodzonej turbiny. Okazało się, że inny serwis niedawno pracował przy głowicy silnika. Zrobili fuszerkę, przez co jakieś ciało obce wpadło do turbo i zrobiło spustoszenie. No i naprawa była na mojej głowie.

Co jeszcze poprawiasz?

Wiele rzeczy, ale najbardziej drażnią mnie usterki związane z bezpieczeństwem. Nie raz trafiam na auta, które w ogóle nie powinny wyjechać na ulicę. Zdarza się, że ktoś zaślepia przewody hamulcowe i klient jeździ samochodem, który hamuje tylko trzema kołami. Kiedyś trafił do mnie Mercedes i podczas jazdy próbnej pękł przedni wózek, czyli element strukturalny zawieszenia. Koła rozjechały się na boki. Wyobraź sobie, że pękł, bo był źle pospawany. A tego elementu nie można spawać! Taki wózek, jak zardzewiał, to trzeba wymienić. No, ale to dużo kosztuje... Najgorsze jest to, że chwilę wcześniej sprawdzałem ten samochód na autostradzie. Gdyby to się stało przy 140 km na godz., to już bym nie żył. Nie uwierzysz jakie patenty robią handlarze i mechanicy...

Opowiesz?

Ja specjalizuje się w naprawach układów elektrycznych i powiem ci, że przestałem już wierzyć w kontrolki na deskach rozdzielczych. Np. kontrolkę "check engine" można "zmostkować", czyli po prostu spiąć z inną, np. kontrolką ciśnienia oleju. A więc jak przekręcisz kluczyk, to "check engine" zapali się razem z czerwonym "dzbankiem z kropelką", a potem razem z nim zgaśnie po odpaleniu auta. To samo z lampką od poduszek powietrznych. Można ją "zmostkować" z kontrolką od ładowania, która też gaśnie po odpaleniu auta. A poduszek powietrznych w aucie brak. Bywa też, że nieuczciwi handlarze wkładają oporniki elektryczne za 20 groszy w wiązki od poduszek powietrznych. Wtedy komputer myśli, że airbag jest na miejscu i na desce rozdzielczej wszystko jest OK.

 Foto: Paweł Krzyżanowski / Auto Świat

Jacy są klienci?

Większość klientów chce, żeby wszystko zrobić bardzo szybko i bardzo tanio. I najlepiej, żeby od razu powiedzieć, ile naprawa będzie kosztowała. A potem w praktyce okazuje się, że śruby nie chcą się fajnie odkręcać. Bywa, że jakaś się urwie i spędzasz nad prostą naprawą cały dzień. Ludzie naoglądają się na YouTube filmików, gdzie wszystko jest ładnie zmontowane i idzie gładko, a w życiu nie jest już tak kolorowo. Najgorsze, że klienci nie chcą płacić za dodatkowe trudności, bo ich zdaniem to moja wina.

Ja sam chciałbym wiedzieć z góry, ile coś kosztuje.

No widzisz, ale nie zawsze tak się da. Wielu mechaników z doświadczeniem ma już pojęcie o tym, że coś np. często się urywa i zakłada to w swoich wstępnych wyliczeniach. Ale auta mają po kilkanaście lat i nieznane przebiegi... Można w nich trafić na różne patenty, przeróbki — dosłownie wszystko. Bo ktoś zrobił coś na tzw. "sztukę", byle wydać auto i przy kolejnym serwisie są trudności z obsługą. Czasem taka "ulepiona" część nadaje się tylko do wymiany...

A czy zdarza się, że klienci oszukują?

Oczywiście. Najczęściej próbują zataić, że ktoś już coś naprawiał. Ja z reguły bardzo szybko to poznaję. Jest też druga patologia związana z klientami — części zamienne. Niektórzy nie chcą płacić za nowe i przywożą coś używanego, a potem to nie pasuje albo nie działa. Zdarza się też, że nowa część też nie pasuje, bo ktoś kupił coś taniej w internecie. Ja mam przez to dużo więcej pracy, a za podwójną wymianę nikt płacić już nie chce...

Przyjeżdżają czasem samochody, których nie chcesz naprawiać?

Tak. Pojawił się u mnie kiedyś koreański SUV. Wyglądał super i nawet nie był specjalnie stary, ale jak podniosłem go na podnośniku, to okazało się, że jest cały przerdzewiały. Bałem się, że się złamie i nie chciałem przy nim pracować.

 Foto: Auto Świat

Często tak się dzieje?

Jedną z usług, które wykonuje, są przeglądy przedzakupowe. Czasami jak zaczynam pokazywać klientom, co jest z autem nie tak, to oni łapią się za głowę. Był kiedyś u mnie na przeglądzie taki Saab. Wyglądał super, ale jak go podnieśliśmy, to było widać ślady po łańcuchach, którymi prostowano auto po wypadku. Kupujący momentalnie zrezygnowali, ale handlarz widział, co im pokazuję — pewnie popsikał te miejsca farbą i teraz ktoś jeździ tym autem... Stan techniczny niektórych aut bywa naprawdę dramatyczny.

A zdarzyło ci się, że klient próbował pozwać cię do sądu?

Nie, ale chyba ja będę musiał zacząć pozywać klientów. Wielu z nich nie płaci. Dostają fakturę na przelew i słuch o nich ginie. W skrajnych przypadkach zostawiają samochody. Jedno auto na placu stoi już ponad pół roku. Rekordowo pojazd czekał półtora roku! Uwierz mi, że ja też chciałbym móc coś wycenić z góry i pobrać pieniądze przed wykonaniem usługi. Choćby dlatego, że codziennie zamawiam części za kilka tys. złotych i muszę trzymać płynność finansową.

A jakie samochody najbardziej opłaca się naprawiać?

Drogie auta, które są skomplikowane. Wtedy, jak masz wiedzę i narzędzia, to możesz faktycznie nieźle zarobić. Z kolei kiepsko zarabia się na nietypowych usterkach w tanich autach. Praca przy dostawczakach też jest dość niewdzięczna. Bo takie auto zarabia i musi być jak najkrócej wyłączone z użytkowania. Poza tym busy nagminnie jeżdżą przeładowane i przez to są bardzo zużyte.

 Foto: 4 PM production / Shutterstock.com

Co jest najtrudniejsze w otwieraniu warsztatu?

Potrzeba mnóstwo kasy. A nawet jak ją masz, to równie ważni są klienci chętni do zostawienia ci auta. Ja już od dłuższego czasu naprawiałem po nocach samochody i tworzyłem grupę klientów. Można powiedzieć, że ludzie czekali, aż otworzę swój interes.

Czyli nie narzekasz na brak pracy?

Oj nie, ale koszty prowadzenia firmy są coraz większe. Warsztat ma ogrzewanie gazowe, zużywamy też dużo prądu — te opłaty poszybowały w górę. Teraz jeszcze dodatkowo wzrastają koszty kredytu, który wziąłem na budowę tego miejsca. Ale mimo wszystko to wcale nie jest najtrudniejsze.

A co jest najtrudniejsze?

Znaleźć dobrego pracownika. Mam poważny problem ze zmontowaniem dobrej ekipy. Jak już ktoś ma umiejętności, to jego oczekiwania finansowe są "z kosmosu". Ja chcę uczciwe płacić, bo sam pamiętam, jak to jest pracować u kogoś. No ale to nie może być tak, że pracownicy będą zarabiać tyle, że mnie nie będzie starczało na opłaty.

 Foto: Getty Images

A jak stworzyć dobry warsztat?

Przede wszystkim ciężką pracą. Poza tym, co powiedziałem o zdobywaniu klientów, to jest jeszcze kwestia fizycznego miejsca na warsztat. Ja zaczynałem od działki, gdzie kilka lat temu postawiłem budynek z wyposażeniem. Dzisiaj jest tak drogo, że nie byłbym w stanie tego zrobić, ale przed pandemią się udało. Podam ci przykład tego, jak zmieniają się ceny. Mam w hali dwa podnośniki. Każdy z nich to wydatek ponad 20 tys. zł. Niedawno kupowałem jeden z nich. Gdybym zdecydował się na zakup tydzień później, to musiałbym zapłacić o 4 tys. zł więcej!

Które samochody to dobre samochody?

Ja uważam, że najbardziej logiczne i przemyślane w konstrukcji są niemieckie samochody z przełomu tysiącleci. Z kolei nie lubię pracować z autami francuskimi. Są niewdzięczne w obsłudze, ale też po prostu częściej się psują. Np. Grupa Volkswagena ma też bardzo dobre szkolenia dla swoich mechaników i to przekłada się na późniejszą jakość aut jako używanych. Serwisują je kompetentni ludzie, a więc pilnują fabrycznych standardów. No bo co z tego, że auto z fabryki jest świetne, jeśli pracują przy nim źle wyszkoleni mechanicy? Problemy będą się szybko pojawiać i nawarstwiać.

Naprawa po niewłaściwym paliwie Foto: Adam Mikuła / Auto Świat
Naprawa po niewłaściwym paliwie

A jak zapatrujesz się do serwisowania aut hybrydowych oraz elektrycznych?

Te samochody są tak dobre, jak ich baterie. Z perspektywy serwisowania do pracy przy nich potrzebne są specjalne uprawnienia i ja je mam. Chodzi głównie o instalację elektryczną. Poza tym moim zdaniem hybryda to samochód jak każdy inny. Wiele napraw wykonuje się bardzo podobnie.

Czyli naprawiasz już samochody zelektryfikowane?

Większość elektryków jest jeszcze na gwarancji, ale mam wśród klientów właścicieli hybryd, głównie japońskich. Powiem ci, że układy hybrydowe, poza bateriami, są bardzo solidne i nie ma z nimi zwykle problemów. Jedynie akumulatory tracą swoją pojemność — to jest prawdziwy problem.

Czyli jesteś gotowy na motoryzacyjną przyszłość?

Tak, ale na ten moment uważam, że instalacja gazowa LPG jest lepsza od samochodów na baterie. Gaz jest ekologiczny, a technologia instalacji gazowych jest tak zaawansowana, że jazda z LPG nie sprawia dodatkowych problemów.