• Projekt ustawy skupia się na zaostrzeniu przepisów związanych z kontrolą stanu technicznego aut
  • Ministerstwo Infrastruktury pragnie też na nowo zdefiniować, czym jest pojazd zabytkowy
  • Za spóźniony obowiązkowy przegląd kierowcy mieliby płacić kary, ale dochody z kar nie będą ratować budżetów stacji kontroli pojazdów
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Jeśli przeczytaliście gdzieś, że „są nowe przepisy o przeglądach technicznych” i że „mają obowiązywać od początku 2021 r.”, to jest to nie więcej niż półprawda. Jest nowy projekt zmian głównie w Kodeksie drogowym i zasadniczo dotyczy przeglądów technicznych, ale nie tylko.

Co to jest pojazd zabytkowy – nowa definicja

Obecnie pojazd (samochód, motocykl) uzyskuje status zabytkowego po wpisaniu do rejestru zabytków lub wojewódzkiej ewidencji zabytków. Zasady wpisywania pojazdów do ewidencji są mocno umowne i w praktyce różne w różnych województwach, zaś umowna minimalna granica wieku to 25 lat. Projekt przewiduje dodatkowe wymogi odnośnie samochodu, który ma stać się formalnie zabytkowym, a są to:

  • wiek: co najmniej 30 lat;
  • nie jest już produkowany
  • nie dokonano w nim zasadniczych zmian konstrukcyjnych.

Czy oznacza to, że niemożliwa już będzie rejestracja niestarych i z pewnością nieunikalnych samochodów na „żółtych blachach”, jeśli stanowią one element jakiejś zabytkowej kolekcji? Nie wiadomo.

Badanie techniczne samochodu - jeszcze raz na wniosek dyrektora TDT

To, że nasz samochód zaliczył pomyślnie obowiązkowe badanie techniczne, nie oznacza, że nie będzie można tego pozytywnego wyniku podważyć. Samochód, według projektu, może zostać skierowany na powtórne badanie techniczne na wniosek Dyrektora Transportowego Dozoru Technicznego (TDT). Można sobie jedynie wyobrazić, że jeśli z jakichś względów jakaś stacja kontroli pojazdów „podpadnie” organom kontrolnym, zostaną wytypowane pojazdy, które na tej stacji „zdobyły przegląd” do powtórnego badania. Albo np. stanie się to na podstawie informacji policji skierowanej do TDT.

Badanie techniczne samochodu - jeszcze raz na wniosek... właściciela

Wchodzimy w bardzo ciekawą strefę projektowanych przepisów: Ministerstwo Infrastruktury chce, aby – jeśli komuś się nie spodoba wynik badania technicznego – mógł on zażądać jego powtórzenia:

Badanie techniczne samochodu - i Ty możesz zostać donosicielem!

W projekcie jest i zachęta do donoszenia na diagnostów. Otóż właściciel auta ma mieć prawo zwrócenia się do Dyrektora Transportowego Dozoru Technicznego z wnioskiem o przeprowadzenie powtórnego badania technicznego na innej stacji niż ta, na której wykonywał przegląd. Po co? Sytuacja, w której diagnosta odmawia dopuszczenia pojazdu do ruchu, pomimo iż jest on sprawny, jest raczej niespotykana, raczej – jeśli się dobrze poszuka usterek – niemal każdy pojazd można uznać za niesprawny.To po co właściciel miałby protestować? Łatwiej wyobrazić o sytuację, w której diagnosta dopuści samochód do ruchu, a właściciel lub użytkownik powie... halo, a ten samochód wcale nie jest sprawny! Takie doniesienie do TDT może mieć dla diagnosty bardzo przykre konsekwencje.

No i ważna rzecz: ten kolejny przegląd może odbyć się w asyście pracownika TDT, który sam ma uprawnienia diagnosty.

Badanie techniczne samochodu - sfotografują auto na przeglądzie

Pomysł jest taki, że podczas każdego przeglądu samochód będzie fotografowany przez diagnostę. A co ze zdjęciami – czy trafią do jakiejś rządowej bazy danych? Nie – będą przechowywane gdzieś na stacji diagnostycznej. Na jakich warunkach? Nie do końca wiadomo.

Badanie techniczne samochodu - nowy podatek (za spóźnienie)

Zmiana przepisów dotyczących badań technicznych i wprowadzenie zapisów zniechęcających do spóźniania się z wykonaniem przeglądów zapowiadane są od mniej więcej 5 lat. Pierwotne dyskusje dotyczyły m.in. tego, czy podwójna opłata za przegląd uiszczana w razie spóźnienia się z wizytą na stacji kontroli pojazdów dłuższego niż 30 dni powinna zasilić budżety stacji w ramach rekompensaty za to, że rosną koszty prowadzenia biznesu, a stawki za przegląd nie są zmieniane od lat. Po obecnym projekcie widać, że jest to pomysł po prostu na wyciąganie pieniędzy od właścicieli aut: te dodatkowe środki będą kasować diagności, ale następnie odsyłać na konto TDT, w razie opóźnień wraz z odsetkami za zwłokę. TDT ma te pieniądze wydatkować na określone cele, a nadwyżkę przesyłać na konto budżetu państwa. Ma to być zatem nowy podatek „od spóźnień”

Badanie techniczne samochodów - utrata uprawnień diagnosty za pomyłkę

Projekt przewiduje, że za rażące naruszenie przepisów TDT ma automatycznie cofać diagnostom świadectwo kompetencji. Zaś rażącym naruszeniem przepisów dotyczących badań technicznych jest:

  • przeprowadzenie badania technicznego bez wymaganego wyposażenia kontrolno-pomiarowego;
  • wydanie zaświadczenia o przeprowadzonym badaniu technicznym pojazdu niezgodnego ze stanem faktycznym lub dokonanie wpisu w dowodzie rejestracyjnym albo pozwoleniu czasowym niezgodnego ze stanem faktycznym.

To podstawowe założenia projektu, szczegółów, z których diagności mogą być niezadowoleni, jest dużo więcej. Gdyby wszedł w życie, skończyć się to może jedynie redukcją istniejących stacji kontroli pojazdów, w konsekwencji zapewne także skrupulatniejszym podchodzeniem diagnostów do stanu technicznego pojazdów na zasadzie: bezpieczniej nie dopuścić niż dopuścić do ruchu. Efekt uboczny: na obowiązkowych przeglądach technicznych wreszcie zarobi trochę budżet państwa.