Samochód nagle odmawia posłuszeństwa podczas wakacyjnej podróży, auto nie chce odpalić, kiedy spieszymy się rano do pracy, przepala się żarówka, z której wymianą nie możemy sobie poradzić… Te i podobne sytuacje spędzają sen z powiek każdemu niemal kierowcy. Z reguły oznaczają konieczność wezwania pomocy w postaci odpłatnego holowania do warsztatu, gdzie mechanicy każą czekać nieraz kilka dni na nieskomplikowaną naprawę. A nawet jeśli mamy wykupioną pomoc assistance, ogranicza się ona do holowania samochodu, i to przeważnie w mocno ograniczonej odległości. Czy może być inaczej?

Okazuje się, że tak. Sposób na to opracowali niemieccy specjaliści z ADAC, który jest bodaj najbardziej znanym automobilklubem i największą organizacją motoryzacyjną w Europie, założoną już w 1903 roku. Warto wspomnieć, że w Niemczech marka ADAC znajduje się na pierwszym miejscu w rankingu zaufania, wyprzedzając m.in. policję i Kościół.

Jak na razie, w Polsce ADAC znane jest w zasadzie jedynie z testów opon, crash-testów oraz z rankingów awaryjności, które publikowane są regularnie od lat, a które oceniają poszczególne modele na podstawie wyników pochodzących z rzeczywistych awarii występujących każdego dnia na drogach Niemiec.

ADAC to jednak nie tylko rankingi. Już przed II wojną światową powstał, a od dwudziestu lat rozwijany jest w Niemczech system drogowych patroli, od koloru nadwozia samochodów nazwanych "żółtymi aniołami". Jak to działa? Niemcy dołączają do grona członków ADAC, wpłacając niewygórowaną kwotę 44 euro rocznie (lub 78 euro za pakiet obejmujący pomoc w całej Europie, na który decyduje się ponad połowa z 16 milionów członków). To uprawnia ich do nielimitowanego wzywania "żółtych aniołów" za każdym razem, kiedy w ich aucie coś nie działa.

Może to być przebita opona, zatrzaśnięty wewnątrz kluczyk czy też usterka mechaniczna związana ze sprzęgłem, silnikiem, wydechem, układem chłodzenia czy wtryskiem paliwa. Na miejsce przyjeżdża wówczas wykwalifikowany mechanik w żółtym samochodzie patrolowym z napisami ADAC, wyposażonym w wiele narzędzi, urządzeń i innych przydatnych elementów, a także w uniwersalny komputer diagnostyczny, który szybko i jednoznacznie określi, czego dotyczy awaria.

Aż w 84 proc. przypadków przyjazdu mechanika unieruchomiony samochód udaje się naprawić na miejscu awarii. Odbywa się to bez dodatkowych opłat, w ramach rocznej opłaty członkowskiej. Jeśli jednak naprawa nie jest możliwa, ze względu na jej charakter, uszkodzony samochód jest nieodpłatnie holowany do wskazanego warsztatu.

Dzieje się tak nie tylko przy awarii w kraju, ale także podczas wakacyjnych, zagranicznych wyjazdów. ADAC obecne jest praktycznie w całej Europie, gdzie zapewnia pomoc mechanika na miejscu zdarzenia lub holowanie auta do warsztatu. W razie konieczności samochód może zostać, także nieodpłatnie, przetransportowany do kraju, oczywiście razem z pasażerami.

Od kilku lat na polskim rynku, pod patronatem niemieckiego ADAC, działa firma Starter, która obsługuje klientów instytucjonalnych. W tym roku, by wyjść naprzeciw potrzebom "zwykłych" kierowców, w Polsce zostaną zaoferowane produkty ADAC - w pierwszej kolejności usługa najbardziej pożądaną przez kierowców, czyli naprawy na miejscu awarii.

"Opierając się na doświadczeniach i wiedzy z największego rynku motoryzacyjnego w Europie - Niemiec, chcemy zaoferować usługę, której głównym atutem będą naprawy na drodze. Uważamy, że holowanie auta to ostateczność, która często może zepsuć np. krótki urlop. My postaramy się naprawić taką usterkę od razu. To nas odróżnia od innych firm assistance i ubezpieczeniowych. Skupiamy się na jednym wycinku. Firma Starter w tej chwili jest zdecydowanym liderem w Polsce w zakresie napraw na miejscu zdarzenia: osiąga poziom 50% skutecznych napraw spośród wszystkich zgłoszonych awarii. W ciągu najbliższych dwóch lat wskaźnik ten ma wzrosnąć do 70% i więcej. Oczywiście gdyby usterka nie nadawała się do naprawy na drodze, proponujemy kierowcy holowanie" - wyjaśnia Jacek Pobłocki, dyrektor marketingu i rozwoju w firmie Starter.

ADAC Polska pracuje obecnie nad powiększeniem floty polskich "żółtych aniołów". W tym celu do już jeżdżących w ramach firmy Starter pojazdów serwisowych dołączy niebawem 40 kolejnych samochodów - Volkswagenów Caddy. Ich wyposażenie będzie odpowiadało standardom niemieckiego ADAC, z zachowaniem wysokiej jakości usług.

Szczegóły oferty ADAC Polska, w tym cenę rocznej ochrony, poznamy jesienią tego roku. Wiemy na pewno, co zdradził nam Jacek Pobłocki, że koszty będą dostosowane do polskich realiów, czyli niższe, niż obecnie w Niemczech, a zakres ochrony do oczekiwań polskich kierowców.

Jak system drogowych patroli działa w praktyce? Mieliśmy niepowtarzalną okazję przekonać się o tym na własne oczy, kiedy kilka dni temu towarzyszyliśmy jednemu z "żółtych aniołów" w codziennej pracy na drogach Monachium.

Jedno ze zgłoszeń dotyczyło Volkswagena Polo z lat 90., w którym nie dało się uruchomić silnika. Na miejscu mechanik ADAC po krótkim dochodzeniu, stwierdził uszkodzenie alternatora. Naprawy tej nie dało się oczywiście wykonać natychmiast, na miejscu zdarzenia, dlatego wezwana została laweta, która nieodpłatnie przetransportowała samochód do warsztatu.

Dwa kolejne zgłoszenia dotyczyły przebitych opon w Volkswagenie Golf III oraz w Oplu Signum. W pierwszym przypadku starsza kobieta - kierowca samochodu - nie zabierała się nawet za wymianę. Mechanikowi zajęło to kilka minut, włącznie z uzupełnieniem ciśnienia w zapasowym kole dojazdowym. W drugim przypadku młody człowiek nie mógł poradzić sobie z zapieczoną śrubą, na której pogiął nawet klucz. Przy użyciu narzędzia z przedłużonym ramieniem mechanik ADAC odkręcił koło bez większego problemu i po kilku minutach mogliśmy jechać dalej.

Inne zgłoszenia w tym dniu dotyczyły m.in. problemów z zerwaną linką sprzęgła - naprawa dokonana na miejscu, rozładowanym akumulatorem - samochód został uruchomiony, dziurawym wydechem - zastosowana została część, będąca patentem ADAC, która umożliwia dalszą jazdę, czy instalacją LPG - mechanik dokonał naprawy i regulacji na miejscu zdarzenia. W większości tych przypadków przeciętny kierowca nie dałby rady samemu naprawić samochodu i konieczne byłoby holowanie i naprawa w warsztacie, co pozbawiłoby go samochodu nieraz nawet na kilka dni…

Czy usługa przyjmie się na naszym rynku? Z pewnością tak, ponieważ do tej pory nie mieliśmy możliwości korzystania z tego typu pomocy, a jak pokazuje doświadczenie firmy Starter, zapotrzebowanie wśród polskich kierowców na naprawy na miejscu zdarzenia jest ogromne. Szczegóły oferty ADAC Polska poznamy jesienią tego roku.