Kobieta kierująca taksówka podwiozła pasażera pod dworzec w Zielonej Górze. Wysadziła pasażera, a następnie chciała wrócić do auta. Jednak Toyota miała inne plany. Gdy tylko kierująca wysiadła, samochód ruszył do tyłu bez kierowcy.
Samochód ruszył bez kierowcy, z każdym obrotem koła było gorzej
Kobieta usiłowała wrócić za kierownicą i zatrzymać samochód, jednak udało jej się to tylko połowicznie. Owszem, dobiegła do auta, otworzyła drzwi, usiadła na fotelu, ale prawdopodobnie zamiast nacisnąć pedał hamulca, wcisnęła gaz. Samochód przyspieszył, przejechał w poprzek ruchliwej ulicy, a potem – z solidną już prędkością i z wciąż otwartymi drzwiami uderzył w latarnię, a następnie w skarpę, gdzie się zatrzymał..
Jak łatwo się domyślić, drzwi po uderzeniu w latarnię zostały wyrwane, a po gwałtownym zatrzymaniu auta kierująca-pasażerka wypadła na asfalt.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoPoznaj kontekst z AI
To jednak nie był koniec przygód. Kobieta, będąc już obiektem zainteresowania operatora miejskiego monitoringu, postanowiła odjechać – i pojechała: najpierw pod prąd, a potem wzdłuż przejścia dla pieszych. Na miejscu bardzo szybko pojawił się patrol policji.
Policjanci postanowili nieco powiększyć traumę właścicielki Toyoty i podsumowali incydent tak: po pierwsze, nieopanowanie pojazdu, po drugie, jazda pod prąd, po trzecie, jazda wzdłuż przejścia dla pieszych. Mandat wyniósł... 4500 zł. Trzeba oddać oczywiście sprawiedliwość policjantom, że "wypuszczony" w ten sposób samochód mógł np. wjechać w grupę ludzi i narobić jeszcze więcej problemów. Tak, to nie było bezpieczne.
Samochód sam ruszył i to nie znaczy, że coś się zepsuło. Co się wydarzyło?
Po pierwsze, większość samochodów wyposażonych w jakąś formę automatycznej skrzyni biegów po zdjęciu nogi z hamulca "pełza" do przodu albo do tyłu – w zależności od tego, jaki jest wybrany kierunek jazdy. To dotyczy także samochodów z napędem hybrydowym.
Są jednak różne zabezpieczenia. Niektóre auta mają np. system "Auto Hold" – po jego włączeniu wystarczy wcisnąć mocno pedał hamulca, by zablokować koła – to się przydaje np. na skrzyżowaniu, zwalnia kierowcę z obowiązku ciągłego trzymania nogi na hamulcu.
Najlepszym jednak zabezpieczeniem jest automatycznie uruchamiający się hamulec ręczny, który blokuje koła po otwarciu drzwi samochodu. Niektórzy kierowcy tego nie lubią, bo wyklucza to nawet powolną i świadomą jazdę z uchylonymi drzwiami. Tak programowane są niemieckie samochody – w zdecydowanej większości. Toyota z napędem hybrydowym może mieć "Auto Hold", ale nie ma blokady napędu uruchamianej otwarciem drzwi. I gdy kierująca z Zielonej Góry pozostawiła samochód na "wstecznym" i opuściła go – i auto ruszyło. Nie ma w tym nic dziwnego.
Mogło się zdarzyć i tak, że kobieta w pośpiechu przesunęła lewarek z pozycji "D" do przodu – w kierunku pozycji parkingowej "P", ale nie "dociągnęła" lewarka do końca – został na "R" (wsteczny) i samochód ruszył. W tym kontekście zabezpieczenie polegające na tym, że otwarcie drzwi wyłącza napęd i powoduje automatyczne zaciągnięcie hamulca, naprawdę ma sens.
Con robić, gdy samochód rusza, a ty jesteś na zewnątrz?
Po pierwsze, nie próbuj zatrzymać "pełzającego" auta, stając na jego drodze – nie dasz rady. Na pierwszym biegu do jazdy do przodu albo na wstecznym auto ciągnie z taką siłą, że zwykle nie da się go zatrzymać "ręcznie".
Po drugie, jeśli jest taka możliwość, należy otworzyć drzwi, wejść do środka i nacisnąć hamulec – auto się zatrzyma. Ważne: naciskamy hamulec, nie gaz. Można też pociągnąć lub nacisnąć przycisk hamulca elektrycznego. Zadziała. Można pociągnąć za dźwignię hamulca ręcznego, jeśli taki mamy w aucie. Zadziała.
Po trzecie, wychodząc z samochodu, należy zawsze się upewnić, że został on zabezpieczony przed odtoczeniem się albo samoczynnym odjechaniem – w automatach włączamy tryb parkingowy i hamulec ręczny – chyba, że "ręczny" włącza się sam. Za błąd policjanci bez litości wystawiają mandaty, ale i tak mandat to nie jest najgorsze, co może spotkać kierowcę, któremu odjechał samochód.