• Żółty nalot to nic nadzwyczajnego o tej porze roku — to po prostu pyłki sosny i świerku
  • Pył znad Sahary, o którym ostrzegają meteorolodzy, może zaś pozostawiać pomarańczowo-brązowe zabrudzenia samochodów
  • Dużym zagrożeniem są silne wiatry wzbudzające pył i piasek z wysuszonej gleby — łatwo wówczas o poważne problemy z widocznością

Charakterystyczny żółty nalot, widoczny szczególnie na karoseriach samochodów, to nic nadzwyczajnego o tej porze roku. By dowiedzieć się, co zalega na naszych autach, wystarczy zajrzeć do kalendarza dla alergików. Co roku wiosną rozpoczyna się pylenie określonych gatunków roślin. To, co zatem jest raczej tylko estetycznym zmartwieniem dla kierowcy, stanowi problem dla alergika (nie licząc pylenia innych roślin, czyli pozostałych gatunków drzew oraz traw). Pyłki sosny i świerku mogą bowiem drażnić nos czy nasze oczy.

Już w kwietniu (zjawisko nasila się w maju) rozpoczyna się pylenie drzew iglastych. Pyłek obu drzew to nic innego jak żółty osad, który najłatwiej dostrzec na karoserii auta. Po deszczu zaś łatwo zauważyć ten sam osad na brzegach kałuż oraz na chodniku czy asfalcie. Dla estetów jest on dość uciążliwy. Niewiele trzeba, by nawet świeżo umyty samochód szybko pokrył się żółtym nalotem. Innymi słowy, częste mycie samochodu w okresie pylenia to prawdziwa syzyfowa praca.

Pył z Sahary niestraszny naszym autom

Z charakterystycznym żółtym osadem nie mają nic wspólnego ostrzeżenia pogodowe dotyczące tzw. pyłu znad Sahary. Ocieplenie związane jest zwykle z napływem mas cieplejszego powietrza z południa. Państwowy instytut IMGW (Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej) wyjaśnia, że pył znad Sahary to konsekwencja cyrkulacji atmosferycznej. W tym roku o charakterystycznym nalocie ostrzegano mieszkańców całego kraju już w lutym 2021 r. (zwiększona koncentracja pyłów wystąpiła zaś nad Bałtykiem Południowym). Z pewnością podobnych ostrzeżeń nie zabraknie w najbliższych miesiącach.

Masy powietrza wypełnione pyłem znad pustyni przyczynią się zatem do charakterystycznych zjawisk, czyli m.in. pomarańczowych plam (szczególnie widocznych na śniegu, który może zalegać w wyższych partiach gór), czy gorszej przejrzystości powietrza (niebo zabarwione na pomarańczowo). Na samochodzie możemy wówczas zaobserwować pomarańczowo – brązowy nalot. To jednak niejedyne zmartwienie kierowców.

Wystarczy kilka suchych dni i silny wiatr, by natknąć się na charakterystyczne tumany kurzu i piasku, które mogą mocno ograniczać widoczność. O takie zjawiska najłatwiej na otwartym terenie szczególnie przy polach czy placach budowy, gdzie silny wiatr nie napotyka większych przeszkód. Wówczas łatwo o groźne sytuacje, a nawet poważne wypadki na skutek słabej widoczności. W 2019 r. na drodze krajowej nr 60 pomiędzy Różanem a Makowem Mazowieckim doszło bowiem do kolizji aut osobowych oraz dwóch ciężarówek na skutek nagłej burzy piaskowej.