Przeglądając historyczny dorobek producentów motoryzacyjnych bez trudu można dostrzec, iż jedynie kilku z nich zajmuje się budową jednośladów poza wytwarzaniem samochodów osobowych bądź dostawczych i ciężarowych. Tak więc w ojczyźnie tanich i pancernych dwukołowców - Japonii - urzęduje Honda i Suzuki. Zwłaszcza ta druga marka wiele zawdzięcza motocyklom i skuterom. W Europie natomiast, wedle wieloletniej tradycji, wciąż Peugeot i BMW mają w ofercie bogatą gamę "dwukółek".

Jednak to BMW bryluje w motocyklowym światku, podobnie jak "czterokołowa" odnoga firmy uchodząca za szlachetnie urodzoną markę, od której wymaga się więcej, której produkty nie tylko ceną przewyższają konkurencję. Renoma budowana przez dziesięciolecia doprowadziła to tego, że przeciętny motomaniak poproszony o wymienienie kilku charakterystycznych cech bawarskich motocykli, wspomni zapewne o legendarnej trwałości dwucylindrowych bokserów oraz nieodzownym wale kardana przenoszącym wytworzoną moc na tylne koło. Nawet przez myśl mu nie przejdzie, by do tego grona włączyć łańcuch. Jednakże zapędy włodarzy koncernu i chęć zapełnienia luki w katalogu firmy, przewróciły do góry nogami dotychczasowe wyobrażenie o motocyklach BMW.

BMW F650 Foto: Onet
BMW F650

W 1993 roku w cennikach pojawił się nowy model F650, efekt międzynarodowej współpracy trzech firm. W prace nad mniejszym i tańszym enduro zaangażowało się rzecz jasna BMW, włoska Aprila oraz austriacki Rotax. Wytwór tejże kooperacji w dobitny sposób zaprzeczał większości znaków rozpoznawczych BMW. W stalowej pojedynczej ramie zainstalowano singla (silnik jednocylindrowy), który swą moc i moment obrotowy transmitował na tylne koło poprzez łańcuch - niczym azjatycka konkurencja. Taka budowa pozwalała na znaczne oszczędności produkcyjne, jak i redukcję masy.

BMW F650 pochodzące z drugiej ręki jest najlepszym, a zarazem jednym z tańszych sposobów na dosiadanie maszyny z białoniebieskim śmigłem na zbiorniku paliwa. Kompaktowe rozmiary w połączeniu ze sprawdzonymi rozwiązaniami technicznymi czynią z bawarki idealny motocykl dla każdego jeźdźca. Niedoświadczeni, dopiero wchodzący w świat dwukołowych realiów osobnicy docenią łatwość prowadzenia i bezproblemową eksploatację, zaś starsi stażem konserwatywny, w porównaniu do japońskich rywali, design. Niestety także tak znamienitej i utytułowanej marce jak BMW nie udało się stworzyć złotego środka, zwłaszcza w kwestii użytkowej. Mowa tu o niskiej ładowności wynoszącej ledwie 175 kg oraz niemożności korzystania z "tangbagów" (torba instalowana na zbiorniku paliwa). Zatem wybierając się we dwoje na wakacyjną eskapadę musimy mocno ograniczyć własne pakunki, a zwłaszcza towarzyszki - dla której miejsca na wygodnej kanapie, umieszczonej na wysokości 820 lub 760 mm, nie zabraknie.

Do bezstresowej realizacji urlopowych wypadów na dwóch kołach niezbędny jest trwały sprzęt. Zapewni to jednocylindrowa jednostka powstała na bazie silnika znanego z Aprili Pegaso. Z 652 cm3 wydobyto 48 KM i 57 Nm, co w zupełności wystarcza do statecznej jazdy we dwoje lub zabawy w lekkim terenie. Dzięki wzorowo pracującej pięciobiegowej przekładni (jedynie sprężyny sprzęgła poddają się po 25-30 tys. km), F650 setkę osiąga po 5,8 s i dociera do niezbyt imponujących 166 km/h.

Wzorem konkurencji, BMW otrzymało wydajny układ hamulcowy. Zatrzymanie załadowanej maszyny z przelotowej szybkości nie nastręcza problemów. Użytkownicy niemal jednym głosem narzekają na nieprzyjemne szarpnięcia jednostki napędowej poniżej 3000 obr./min - mała masa zamachowa. Ponadto w starszych - gaźnikowych wersjach, sporadycznie zdarzają się "przelania" gaźnika, czego z oczywistych względów nie doświadczą posiadacze pokazanej w 2000 roku F650 GS zaopatrzonego we wtrysk paliwa.

Jak pokazują ówczesne testy długodystansowe oraz relacje samych motocyklistów, silnik F650 bez zająknięcia pokonuje 50 tysięcy kilometrów i więcej, ogromne znaczenie ma serwis i dbałość o przestrzeganie zaleceń producenta. W codziennej eksploatacji poza niską masą własną (195 z pełnym bakiem) umożliwiającą sprawne pokonywanie miejskich arterii  i leśnych ostępów, nieoceniony okaże się umiarkowany apetyt na paliwo. W średnim rozrachunku nie powinien przekroczyć 5 litrów.

BMW F650 niezależnie od rocznika widniejącego na tabliczce znamionowej zasługuje na polecenie, zarówno "żółtodziobowi" jak i weteranowi szos. Sprawdzona technika poparta legendą marki, czyni zeń wszechstronnie uzdolnioną maszynę. Ceny najtańszych egzemplarzy z początku produkcji zaczynają się już od 6 tysięcy złotych.

Maciej Mokwiński