Tajwańscy styliści

Projektanci Syma postanowili w tym wypadku na prostotę. Duże koła, wielkie przednie światła zachodzące wysoko pod dużą szybę i srebrne elementy na ciemnych owiewkach prezentują się bardzo dobrze. Sylwetka skutera jest zwarta i całkiem przyjemna dla oka.

Wszystkie przełączniki są w miejscach gdzie można się ich spodziewać. Przed oczami kierowcy znajdują się czytelne i wyjątkowo ładne potrójne zegary, na których można znaleźć wszystkie potrzebne podczas jazdy informacje. Mocną stroną tego skutera jest jego wykonanie. Widać, że Tajwańczycy starają się gonić japońską konkurencję. Plastiki są dobrze spasowane i nic nie brzęczy podczas jazdy.

Nad kierownicą znajduje się wysoka szybka, która całkiem nieźle chroni przed warunkami atmosferycznymi. Jedynym mankamentem jest lekkie zniekształcenie obrazu w jej górnej części, wynikające z wyprofilowania.  Z tym jednak da się żyć.

Na Citycomie siedzi się jak na  krześle. Pozycja za sterami jest bardzo wyprostowana. Mogę sobie jednak wyobrazić, że wyższy kierowca może narzekać nieco na niezbyt wiele przestrzeni na nogi. Kierownicę umieszczono dość wysoko. Dzięki temu podczas manewrowania skuterem kolana nie przeszkadzają. Dopiero ciasne zawracanie zmusza do odchylenia kolana lub zdjęcia stopy z podnóżka. Podłogi wyprofilowano tak, aby nie przeszkadzały podczas stawiania nogi na ziemi. Kierowca, nawet niższy, nie powinien mieć problemów ze stabilnym utrzymaniem skutera w czasie zatrzymania.

Bardzo irytującą rzeczą jest umiejscowienie bocznej nóżki. Zanim się ją rozłoży czeka nas parę kopnięć piętą w podłogi skutera, odchylenie się i poszukanie wzrokiem, czy ona na pewno tam jest i dopiero postawienie skutera. Po jakimś czasie na pewno da się do tego przyzwyczaić. Ja nie jestem jednak tak cierpliwa.

Kanapa w jaką wyposażono dużego Syma jest całkiem wygodna. Siedzenie kierowcy, jak i pasażera będzie podróżować po mieście bardzo komfortowo. Plecaczek ma do dyspozycji wygodne uchwyty, ładnie wkomponowane w linie skutera oraz rozkładane podnóżki.

Pod siedzeniem znajduje się schowek. Nie jest on jednak tak duży, jak można by się spodziewać patrząc na Citycoma. Przestrzeń ładunkowa jest bardzo ograniczona ze względu na duże 16 calowe koła, na których porusza się skuter. W schowku jednak zmieści się integralny kask i jeszcze coś płaskiego i małego. Do dyspozycji kierowcy oddano także schowek w kolumnie kierownicy. W środku znajduje się gniazdko 12V, które przyda się na przykład do naładowania komórki.

Miejski zawodnik

Citycoma napędza jednocylindrowa jednostka o pojemności 263,7 cm3 zasilana wtryskiem paliwa. Silnik generuje około 22 KM przy 7 500 obr/min, to pozwala już na dość dynamiczne przemieszczanie się.

Jak sama nazwa wskazuje Citycom jest miejskim sprzętem. Wąski, lekki i krótki skuter pozwala na bardzo sprawne przemykanie się miedzy samochodami. Dzięki swoim kompaktowym wymiarom w gąszczu puszek radzi sobie prawie tak samo dobrze jak 50tki.

Po zajęciu polposition na światłach mamy pewność, że po zapaleniu się zielonego wystrzelimy spod nich zostawiając resztę towarzystwa daleko w tyle.

Zawieszenie z dwoma amortyzatorami z tyłu oraz duże koła powodują, że Citycom całkiem nieźle wybiera nierówności na naszych drogach. Jednak podczas jazdy z pasażerem, plecaczek przy pokonywaniu większych dziur może zacząć narzekać na strzały w kręgosłup. Wyprostowana pozycja podczas jazdy w mieście jest bardzo wygodna. Kierowca ma dzięki temu bardzo szerokie pole widzenia. Duże, wysoko umieszczone lusterka także ułatwiają ocenę sytuacji na drodze.

Wiele frajdy skuter da swojemu właścicielowi podczas pokonywania zakrętów. Długie łuki, czy ostrzejsze winkle w większych złożeniach to nie problem dla Citycoma. Skuter chętnie poddaje się woli kierowcy jadąc, jak po sznurku po wytyczonej trajektorii.

Poza miastem nie jest już tak wesoło. Wyprostowana pozycja, która świetnie się sprawdza podczas manewrów między puszkami okazuje się mało komfortowa po przejechaniu większej ilości kilometrów. Dodatkowo mały bagażnik raczej nie zachęca do zwiedzania świata w siodle Citycoma.

Prędkość maksymalna podawana przez producenta to 128 km/h. jednak Citycom potrafi pojechać nieco szybciej. Niestety jednak bardzo lekki przód skutera powoduje, że podczas jazdy z prędkością 130 km/h kierownica myszkuje, a kierowca ma nieprzyjemne wrażenie niestabilności.

Hamulce Citycoma działają całkiem przyzwoicie. Tajwański producent zdecydował się na wyposażenie skutera w 260 mm tarcze zarówno z przodu, jak i z tyłu. Zestaw radzi sobie całkiem sprawnie, chociaż gdyby droga hamowania była trochę krótsza nie byłoby źle. Natomiast na dozowalność nie ma co narzekać.

Najmocniejszą stroną skutera jest ekonomia podczas użytkowania. Tajwańczycy postanowili skonstruować wielbłąda na dwóch kołach. Pojenie, w tym wypadku benzyną, odbywa się rzadko. Citycom zadowoli się nieco ponad 3,5 litrami paliwa na 100 km. Wynik ten na pewno ucieszy nasz portfel, a 10 litrowy zbiornik starczy na przejechanie wielu kilometrów.

Kilka słów na koniec

Duży Sym na pewno spodoba się osobom, które bardziej cenią sobie zwinność i zwrotność skutera, niż wygodę maksi skuterów. Długa trasa nie jest miejscem, które pozwala na docenienie tego sprzętu. To w miejskim gąszczu Citycom naprawdę pokazuje swoje możliwości. Na dodatek mały apetyt na benzynę będzie niewątpliwie poważnym plusem podczas decyzji o zakupie tego właśnie modelu. Aby stać się właścicielem tego skutera należy wydać 18 900 zł.