Prawie każdy zaraża się motocyklizmem w szczenięcym wieku, ale nie każdy ma tyle szczęścia, by rozpoczynać swą motocyklową przygodę we wczesnej młodości i kontynuować ją przez całe życie. 39-letni Tomasz Wrzeszcz ze Szczecinka zawsze marzył o podróżach w siodle dwukołowej maszyny, ale życie okazało się pod tym względem okrutne. Dopiero kiedy Tomek był już w pełni dojrzałym i ustabilizowanym człowiekiem, na jego drodze pojawił się Adam - z zawodu architekt, z pasji motocyklista i customizer. Przyjaźń tych dwóch ludzi musiała w konsekwencji doprowadzić do tego, że uśpione w duszy Tomka młodzieńcze fascynacje odżyły z nową siłą. Zapadła niezłomna decyzja - dołączę do grona motocyklistów i ruszę na szlak w siodle wspaniałej, niepowtarzalnej maszyny. Warto w tym miejscu wspomnieć, że drugą osobą wspierającą Tomka w realizacji tego planu była jego urocza żona Arleta.

Długie wieczory spędzone w garażu Adama doprowadziły do ostatecznej krystalizacji wizji, jak motocykl ma wyglądać. Potężny high neck chopper, z monstrualnie długim widelcem - to maszyna tak odległa od tego, co można dostać w fabrycznych salonach, jak to tylko możliwe. Ponieważ Tomek jest wielkim entuzjastą kubańskich cygar, miał już w głowie wyobrażenie customowego malowania, trzeba było tylko znaleźć artystę-fachowca, który przerodzi te wizje w realną postać. Kiedy proces projektowania został zakończony rozpoczęto gromadzenie części potrzebnych do budowy.

Softailową ramę wraz z wahaczem według sugestii Adama wykonał Tomas z Mogilna, mający duże doświadczenie w customowej branży. Obszerny tylny błotnik stanowi integralną część ramy. Piętrzący się do góry aluminiowy zbiornik paliwa w kształcie gigantycznej łzy kupiono w customowej kuźni Motor Bros z Inowrocławia. Chromowany widelec o 12 cali dłuższy od standardowego, to najdłuższy widelce dostępny w ofercie amerykańskiej firmy V-Twin.

Amerykańskie są również piękne frezowane koła. Zgodnie z chopperowym stylem kierunek jazdy wybiera wąskie koło, zaś o trakcję dba opona o szerokości 240 mm. By przy tej szerokości zachować idealne wyważenie maszyny Adam zdecydował się na użycie skrzyni biegów z wyjściem napędu na prawą stronę. Silnik to harleyowski Twin Cam podrasowany elementami z oferty S&S. Projektując choppera Adam chciał maksymalnie uprościć konstrukcję, tak by motocykl w razie czego można było łatwo naprawić w garażu. W tym celu silnik został pozbawiony elektroniki sterującej. W to miejsce zastosowano mechaniczny zapłon. Dzięki temu można ustawić tak niskie obroty jak w Evo, co jak wiadomo zapewnia niepowtarzalne brzmienie na wolnych obrotach, przypominające bicie serca.

Po skompletowaniu całości przyszedł czas na malowanie. W poszukiwaniu odpowiedniego partnera, który mógłby podjąć się tego zadania, Tomek trafił do Brzegu Dolnego. Joanna wraz z mężem prowadzą tam pracownię JPJ. Artyści aerografu szybko wyczuli ideę, która zrodziła się w wyobraźni właściciela motocykla, a efekt ich pracy przeszedł najśmielsze oczekiwania, doprowadzając naszego bohatera do estetycznej ekstazy. Szanujący się custom powinien również posiadać artystyczną tapicerkę, która pasowałaby stylem do całości, stanowiąc wizualną kropkę nad i. Piękne skórzane siodło i "piórnik" powstały w pracowni Graffiti w Międzyzdrojach.

Zanim miał nastąpić długo oczekiwany dzień pierwszej przejażdżki, trzeba było jeszcze wszystko ponownie zmontować, podłączyć elektrykę, sprawdzić i dostroić. To się lekko pisze, ale każdy, kto uczestniczył w budowie customowej maszyny wie, ile wysiłku i huśtawki emocjonalnej kryje w sobie ten proces. Tomek asystując Adamowi przy budowie wiele się nauczył i poznał swą maszynę od podszewki.

Pierwsza jazda ze zrozumiałych względów była wielce emocjonującym przeżyciem. By dotrzeć z garażu Adama do domu, Tomek musiał pokonać 70 kilometrów. Po drodze spotkał go deszcz, śnieg i grad. Na końcu niefrasobliwa niewiasta omal nie staranowała swoim autem motocykla. Tak to nasz świeżo upieczony jeździec otrzymał skondensowaną w pigułce szkołę motocyklowego surviwalu. W myśl zasady "co cię nie zabije, to cię wzmocni" Tomek nie zniechęcił się do motocyklowej przygody. Wprost przeciwnie, swym chopperem, któremu nadał nazwę Cochiba, zaliczył już kilka zagranicznych wyjazdów i z każdym kilometrem nakręca się coraz bardziej.