Suzuki GSR wyróżnia się z tłumu. Finezyjne mocowania tylnych podnóżków, zintegrowane kierunkowskazy, stacyjka na zbiorniku paliwa, tylny wahacz z poprzecznym żebrem i grzmiące spod kanapy wydechy budzą zainteresowanie. GSR wygląda bardzo podobnie do swojego większego brata - Suzuki B-Kinga. Na usta ciśnie się pytanie, czy jest równie brutalny, co maszyna napędzana silnikiem o mocy 184 KM?

Nie jest. GSR to lekka, zwinna i posłuszna kierowcy maszyna. Dzięki wyprostowanej pozycji za kierownicą jazda nie męczy. Kompaktowe rozmiary motocykla sprawiają, że także manewrowanie nim nie przysparza problemów. Sprawy mają się gorzej, gdy posiadacz GSR-a jest zmuszony do zatrzymania się. Elementy układu wydechowego poprowadzono pod kanapą. W rezultacie podczas postoju siedzenie potrafi mocno się nagrzać. Lekko basowy pomruk wydechu jest przyjemny dla ucha, jednak na wysokich obrotach niektórym może brakować bardziej donośnego dźwięku.

Czterocylindrowy silnik modelu GSR powstał przez zmodyfikowanie serca sportowego Suzuki GSX-R 600. Inżynierom Suzuki udało się opracować motor o bardzo korzystnej charakterystyce. Na niskich obrotach GSR ma wystarczająco pary, by żwawo wyrywać z miejsca i nie szarpać łańcuchem przy 50 km/h na szóstym biegu. Silnik nie straszy także nagłymi przyrostami mocy.

Do 5000 obr./min. jednostka napędowa pozostaje na tyle łagodna, że GSR-a można traktować jako alternatywę dla większych skuterów. Emocje rosną wraz ze wzrostem obrotów. Przy 8000 obr./min. GSR pokazuje pazury, a powyżej 10 000 obr./min. nie wypada blado nawet w konfrontacji z GSX-R 600. Na przyśpieszenie od 0 do 100 km/h produkt Suzuki potrzebuje 3,6 sekundy. Kto zrezygnuje z częstego sprawdzania dynamiki, będzie mógł cieszyć się spalaniem 4,5 l/100 km oraz zasięgiem przekraczającym 300 kilometrów.

W parze z możliwościami silnika idą ostre hamulce. Siłę wytracania prędkości można łatwo dozować, a dzięki systemowi ABS motocykl pozostaje stabilny nawet podczas awaryjnego hamowania. Japońscy inżynierowie optymalnie zestroili także zawieszenie - jest na tyle sztywne, by umożliwić bezpieczne wykorzystanie potencjału silnika, a jednocześnie wciąż przyzwoicie pochłania nierówności.

Suzuki GSR najlepiej sprawdza się podczas jazdy po mieście. W trasie wyprostowana pozycja w połączeniu z brakiem owiewki oznacza konieczność stawienia czoła intensywnemu pędowi powietrza. Zainteresowani maszyną będą musieli pogodzić się także z brakiem schowka oraz przeciętną jakością powłoki lakierniczej - w testowanej maszynie po przebiegu kilkunastu tysięcy kilometrów wykazywała już pierwsze oznaki zmęczenia.

O przyjaźń z Suzuki GSR nie trudno. Sprzęt ma wiele zalet, a jazda nim dostarcza dużej przyjemności. Fabrycznie nowy motocykl kosztuje 30 tysięcy złotych. Używane egzemplarze można kupić nawet o połowę taniej. W ich przypadku należy zwrócić uwagę na stan ramy. Odlewany z aluminium element potrafi pęknąć podczas kolizji, a nieuczciwi sprzedawcy podejmują próby jego naprawy.