- Google Maps ma ogromną liczbę funkcji. Niektórych można nawet nie zauważyć
- Pokazujemy jedną z nich. Jest bardzo praktyczna
- Tylko raz kliknąłem ten malutki kafelek i chyba nie mam odwagi zrobić tego ponownie
Google Maps ma cię przede wszystkim doprowadzić do celu, ale przy okazji oferuje mnóstwo innych funkcji. Część z nich albo znajduje się głęboko w menu, albo jest na widoku, ale łatwo je przeoczyć. A szkoda.
Z drugiej strony, dla ludzi o słabszych nerwach może to i lepiej, bo informacje, które wyświetliły mi się po skorzystaniu z pewnego mało znanego udogodnienia, wywołały całą gamę nieprzyjemnych emocji: od szoku do przerażania. Nie przesadzam. Już ci pokazuje, co zobaczyłem.
Google Maps: ta funkcja się przydaje
Otwieram aplikację Google Maps. Na mapie w lewym górnym rogu, ale poniżej ramki do wprowadzania adresu, znajduje się maleńki prostokącik pokazujący pogodę i temperaturę powietrza (we wcześniejszych wersjach apki pojawia się on na białym panelu u dołu ekranu). Na tym screenie zaznaczyłem go na pomarańczowo:
OK, po pierwszym kliknięciu jeszcze nie miałem powodów do niepokoju. Google Maps wyświetlił bowiem okno z "Pogodą w pobliżu".
Mamy więc aktualną temperaturę powietrza (nominalną i odczuwalną) oraz ogólne warunki pogodowe, a także prognozę na najbliższe godziny. Pod tym wszystkim czai się jednak kafelek zatytułowany "Jakość powietrza". I właśnie tu się zaczął horror.
- Przeczytaj także: Polacy powiedzieli nam, jakie przebiegi tak naprawdę mają ich auta
Po kliknięciu "Jakość powietrza" wyświetla mi się ta sama mapa, co przed chwilą, ale tym razem jest bardziej kolorowa. Barwy pokazują stan tego, co wdychamy, zgodnie z Europejskim indeksem jakości powietrza. Turkusowy kolor oznacza dobrą jakość, zielony niezłą, żółty umiarkowaną, a czerwony — złą. Niestety, tak wyglądała mapa losowo wybranego miejsca w Polsce 28 listopada 2024 r. kilkanaście minut po ósmej rano:
OK, pomyślałem, widocznie taki region. Ale kiedy pomniejszyłem mapę, poczułem ciarki na plecach.
Google Maps: sytuacja w Polsce
Mapa całej Polski wyglądała bowiem tak. Zielone miejsca świadczące o zaledwie niezłej jakości powietrza trafiły się tylko na Pomorzu, części Mazur i Suwalszczyzny oraz na zachodzie kraju.
OK, pomyślałem po raz wtóry, na Słowacji też jest kiepsko, więc pewnie reszta Europy również nie ma się czym pochwalić. Ściągałem więc palce na ekranie smartfonu do momentu, aż ukazał mi się cały Stary Kontynent. Nawet nie będę pisał, co zobaczyłem. Wystarczy ten screen:
Bardzo wątpię, że taki układ kolorystyczny, to wyłącznie wina tego, iż nie jesteśmy w europejskiej awangardzie elektromobilności.