- Sprawdziłem, na ile zimoodporny jest samochód elektryczny
- Po 41 godzinach stania na mrozie pod gołym niebem stopień naładowania akumulatora Hyundaia Ioniqa 5 zmniejszył się o... nie, nie uwierzysz
- Po włączeniu maksymalnego nawiewu na zaparowaną przednią szybę, zasięg potrafił spaść o... nie, w to też nie uwierzysz
- Przypominamy test przeprowadzony w grudniu 2022 r.
Było minus 11 w nocy. Była kilkucentymetrowa warstwa śniegu na całym nadwoziu. Były brudnobeżowe nawierzchnie. Słowem, zima, którą dobrze ogląda się tylko z okna lub na zdjęciach. I którą może wkrótce ze zdjęć będziemy już tylko znać, biorąc pod uwagę, jak boleśnie zmienia się klimat – no ale przed tym mają nas uchronić właśnie elektryki.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoTe wszystkie mroźne ”atrakcje” trafiły się nam podczas testu elektrycznego Hyundaia Ioniqa 5, który zbiegł się z najbardziej dotkliwym atakiem zimy w sezonie 2022/2023.
Przeczytaj także: O tym wypadku w Polsce piszą nawet w Australii. To zapewne pierwsze pokiereszowane takie BMW
Hyundai Ioniq 5: zaczynam z zasięgiem 354 km
W środę jest jeszcze spokojnie. W podziemnym garażu polskiego przedstawicielstwa Hyundaia testowy Ioniq 5 cieszy się 10 stopniami na plusie. Akumulator trakcyjny 77 kWh naładowano do 98 proc. [najnowsza wersja Ioniqa 5 na rok modelowy 2025 jest dostępna z akumulatorami 63 lub 84 kWh]. Standardowy 12-calowy ekran w środkowej konsoli pokazuje 345 km zasięgu, który tuż po wyjechaniu z garażu rośnie do 354 km. Co z tego, skoro według danych 100 proc. naładowania powinno się równać od 476 do 507 km zasięgu (dla Hyundaia Ioniq 5 77 kWh w wersji z napędem na jedną oś; Ioniq 5 na rok modelowy 2025 jest dostępny w wersjach o zasięgu od 440 do 570 km). Ale OK, warunki nie są idealne, to nie Kalifornia.
Przeczytaj także: Wrócił. Głupi nawyk kierowców może uszkodzić silnik. Mechanicy już zacierają ręce, bo jest zimno
Inna sprawa, że wtedy jeszcze warunki były idealne w porównaniu z tym, co zdarzyło się wkrótce potem…
W środę przejechałem samochodem ok. 30 km, po czym bezlitośnie zostawiłem go na mrozie. Na dwie noce i cały dzień.
Ze środy na czwartek, kiedy temperatura spadła do minus 7 st. C., przez cały czwartek i z czwartku na piątek Hyundai Ioniq 5 stał pod gołym niebem bez ruchu. W końcu pokrył się kilkucentymetrową warstwą śniegu, bo właśnie zima przypuściła swój największy atak w sezonie 2022/2023. I co się stało z ”baterią”?
Hyundai Ioniq 5: jak się zmieniło naładowanie "baterii" po 41 godzinach stania na mrozie
Po takich nocach niejeden właściciel spalinowego auta zastanawia się, czy akumulatorowi starczy sił na uruchomienie silnika. A co powiedzieć o elektryku, który praktycznie cały jest akumulatorem?
Hyundai Ioniq 5 stał tak od 18:06 we środę do 11:34 w piątek. Serio, zastanawiałem się, co będzie z ”baterią”. Wyobraźnia podsuwała mi scenariusze, w których chodzę po sąsiadach i proszę o ”pożyczenie” prądu. W myślach widziałem ich miny pełne sceptycyzmu co do elektromobilności, słyszałem stwierdzenia typu ”to to ma być ta przyszłość motoryzacji?".
W środę o 18:06 system wskazywał 88 proc. naładowania. Przez przeszło 41 godzin ”zimnego wychowu”, do 11:34 w piątek akumulator stracił… dokładnie 1 proc.!
Tak, 1 proc. Niestety, chyba za wcześnie odetchnąłem z ulgą.
Hyundai Ioniq 5: to się naprawdę przyda
Zaprzysięgli fani elektryków uważają, że do eksploatacji takich samochodów niezbędna jest znajomość specjalnych technik, dzięki którym zasięg ”ucieka” wolniej. I rzeczywiście, poznałem jedną z tych technik. Nazywa się ”jeździj z pasażerem, który w razie potrzeby przetrze ci dzianiną przednią szybę”.
Niestety, pomimo całego ”bateryjnego” postępu, klimatyzacja nadal jest wrogiem zasięgu. Najgorzej, gdy paruje przednia szyba. Niby wystarczy wtedy włączyć maksymalny nawiew, ale w Hyundaiu Ioniqu 5 ma to bolesne konsekwencje. W jednej chwili zasięg spadł mi… o 1/4.
No bo tak: ekran wskazywał 274 km zasięgu. Szyba parowała coraz bardziej. Wcisnąłem przycisk maksymalnego nawiewu i cyk, w mgnieniu oka z 274 zrobiło się 204 km. Pewnie to robota jakiegoś algorytmu, ale i tak poczułem solidny niepokój na myśl, że z moich dzisiejszych planów nici, bo po drodze trzeba się będzie gdzieś zatrzymać na ładowanie.
Po chwili szyba odparowała, szybko wyłączyłem dmuchawę i… Nie, zasięg już nie wrócił do 274 km, ale do 241 km. Tak, kilka chwil nadmuchu i byłem do tyłu 33 km. Tyle to robię przez cały dzień.
Poszedłem więc po bandzie. Zupełnie wyłączyłem klimatyzację. Zrobiło się 270 km, czyli już tylko 4 km w plecy. Ale szyba znów zaczęła się pokrywać parą. Nie miałem w aucie irchowej szmatki do przecierania okien, bo z takich instrumentów zrezygnowałem na początku lat 90., kiedy sprzedaliśmy Fiata 126p. Chwyciłem więc za dzianinową siatkę na zakupy, co oczywiście nie miało sensu, bo przecież jednoczesne prowadzenie i ręczne ”odparowywanie” przedniego okna jest bardzo niebezpieczne. Najlepiej więc wozić ze sobą pasażera. Pasażer z irchową ściereczką powinien należeć do wyposażenia standardowego.
Na szczęście przejechanie np. 20 km zmniejszało zasięg o 20 km, nie o 30 czy 50 km. A na kolejne mroźne noce akumulator pozostawał niewzruszony. Z sobotę na niedzielę, przy minus osiem, ”bateria” straciła raptem 1 proc., z niedzieli na poniedziałek – kiedy temperatura spadła już do -11 st. C – również ubył procent. W obu przypadkach samochód stał po 24 godziny. A w poniedziałek przed południem został odwieziony do ciepłych pieleszy podziemnego garażu importera.
Szkoda, bo Hyundai Ioniq 5 to niesamowicie dobry samochód.
Hyundai Ioniq 5: wrażenia z jazdy
Pośrodku kierownicy, tam, gdzie zawsze znajduje się logo, w Hyundaiu Ioniqu 5 wytłoczono cztery kropki. Co to jest? Firmie zabrakło emblematów do montażu? A może to taki nowoczesny wielokropek z dodatkową kropką na koszt firmy?
Nie, to H. H jak Hyundai. Cztery kropki we wprowadzonym w 1838 r. kodzie Morse'a oznaczają bowiem właśnie literę ”H”.
Hyundai Ioniq 5 nie wygląda jak limuzyna i jak limuzyna nie kosztuje. Ale czułem się w nim właśnie, jak w luksusowym aucie.
Serio, komfort jazdy jest nadzwyczajny. To znaczy byłby, gdyby testowe opony o profilu 45 wymienić na coś znacznie grubszego. Poza tym we wnętrzu jest cicho, cicho pracuje zawieszenie, a samochód pokonuje kilometry z gładkością, płynnością i wyrafinowaniem superdrogich limuzyn.
Dynamika też jest fantastyczna, a przyjemność z jazdy podbija dodatkowo precyzyjny układ kierowniczy. W Hyundaiu Ioniq 5 spodobały mi się także: świetnie wyprofilowana kierownica, ogromne schowki między wygodnymi przednimi fotelami oraz bagażnik: dłuuuuugi, szeroki i z niskim progiem załadunku. To znaczy tylny bagażnik, o pojemności 527-1587 l, bo jest też przedni, 57-litrowy.
Od bagażnika mogę też zacząć wyliczać rzeczy, które w Hyundaiu Ioniq 5 mi przeszkadzały. Jego roleta nie podnosi się bowiem wraz z klapą, co utrudnia załadunek i rozładunek ”kufra”. Tylna szyba nie ma wycieraczki, co podczas intensywnych opadów śniegu staje się bardzo uciążliwe. Obraz rzeczywistości w bocznych lusterka powinien być trochę większy, w środkowej konsoli przydałyby się ze dwa, trzy pokrętła do obsługi klimatyzacji (nawet kosztem utraty zasięgu), a opcjonalny system audio Bose mógłby znacznie mniej dudnić niskimi tonami oraz generować bardziej przejrzysty i szczegółowy dźwięk.
Hyundai Ioniq 5: podsumowanie zimnego testu
Jak widać, to zupełnie nie była kalifornijska zima. Hyundai Ioniq 5 obronił się jednak przed gwałtownym atakiem mrozu i śniegu. Akumulator nie gubił prądu nawet przez noc z 11-stopniowym mrozem, podczas jazdy zasięg nie uciekał zbyt szybko, ale używanie klimatyzacji ciągle jest problemem.