- Na ulicach Szanghaju praktycznie nie widuje się modeli z segmentu, który od lat jest najpopularniejszy na Starym Kontynencie
- W Hongkongu symbolem luksusu jest typ samochodu, którym w Europie nikt się nie pochwali na Instagramie
- W Chinach powszechnie spotyka się coś, co w Polsce jest zakazane
- Niektóre chińskie apki nawigacyjne wyposażono w niespotykaną u nas funkcję
Najwyższy budynek w Szanghaju ma 128 pięter i 632 m wysokości. W tym blisko 30-milionowym mieście w ogóle stoi nieprzebrana liczba kilkudziesięciopiętrowych wieżowców. Trudno mi się do tego odnieść, ponieważ będąc tam, cały czas gapiłem się tylko na samochody. Czegoś takiego nie widziałem ani w Paryżu, ani w Tokio, ani w Los Angeles.
Niby to tylko sąsiedni kontynent, ale czujesz się jak na obcej planecie. Wszystko jest inne: marki, modele, loga, design. Stylistyka statystycznego chińskiego auta wydaje się o 10 lat nowocześniejsza niż przeciętnego modelu z Europy.
- Przeczytaj także: Te dwie chińskie marki mogą się pojawić w Polsce. Auto jednej z nich mierzy w bardzo szybkie Porsche [NASZ NEWS]
Bogactwo marek przytłacza i onieśmiela. Jeśli uważasz, że trudno opanować europejską gamę samochodów, to nawet nie podchodź do chińskiej. W Państwie Środka działa aż 140 marek aut osobowych, 10 razy więcej niż w USA i prawie trzy razy więcej niż w Europie. Serio, już po czterech dniach w Chinach miałem dosyć i chciałem wracać do Polski, bo nie wyrabiałem z motoryzacyjnym przebodźcowaniem.
- Przeczytaj także: Polacy powiedzieli nam, jakie przebiegi tak naprawdę mają ich auta
W Chinach inaczej postrzega się też luksus. To, co w Europie jest oznaką prestiżu, w Państwie Środka może zostać uznane za gafę — i na odwrót. Wszystko ma przy tym mocne kulturowe uzasadnienie.
Samochody w Chinach: symbole statusu
Kiedy w 1903 r. cesarzowej Chin Dowager Cixi przedstawiono jeden z pierwszych samochodów, władczynię miało oburzyć to, że kierowca siedzi w nim plecami do niej.
Dziś w Chinach nikt nie nalega, żeby podróżować na przednim fotelu. To właśnie miejsce z tyłu jest najbardziej prestiżowe. Siedzisz z tyłu, czyli stać cię na szofera. Korzystanie z jego usług nadal uchodzi za symbol statusu. Dopiero od niedawna w wyższych kręgach zaczyna się patrzeć przez palce na samodzielne prowadzenie pojazdu.
Takie podejście oznacza kompletnie inną strukturę motoryzacyjnych dóbr luksusowych. Samochód, owszem, powinien być prestiżowej marki, ale musi też mieć drugi rząd siedzeń — właśnie po to, by podróżować z tyłu. Tym samym coupe nie są szczególnie popularne w Chinach. Przez 10 dni pobytu w Szanghaju i położonym na zachód Wuhu nie widziałem żadnego supersamochodu. Były dwa Ferrari 458 Italia i jeden McLaren Artura, ale hiperauta zaczynają się przecież od LaFerrari, F80, Speedtaila, P1 i W1.
A przecież Szanghaj to 5. najludniejsze miasto na świecie (29,9 mln mieszkańców) i 11. pod względem zamożności (w 2022 r. PKB był tam blisko 5-krotnie wyższy niż w Warszawie). Zwykły rachunek prawdopodobieństwa zakłada choćby połówkę LaFerrari. Nic z tego, nie widziałem nawet tego.
To m.in. właśnie dla usatysfakcjonowania chińskich gustów Porsche w 2009 r. poszerzyło gamę o Panamerę. Zresztą już miejsce jej światowej premiery było wymowne: tak, odbyła się właśnie w Szanghaju.
Chińczycy uwielbiają za to sedany — i to znacznie bardziej niż Europejczycy. Chińczycy kochają też SUV-y (bo w gęstym wielopasmowym ruchu metropolii czują się w nich bezpiecznie). Chińczycy uwielbiają w końcu samochody, które w Europie w ogóle straciły na popularności, czyli minivany. Mało tego, w Hongkongu minivany są symbolami luksusu. Szofer jest w nich wręcz wymagany.
O ile w Europie kabriolety to oznaka zamożności, o tyle w Chinach raczej nie uchodzą. Po pierwsze, można się w nich opalić, a to blada skóra świadczy tam o wyższym statusie społecznym. Po drugie, w Państwie Środka składany dach bywa symptomem niezbyt dobrej kondycji finansowej kierowcy. No bo skoro byłoby go stać, to przecież kupiłby samochód ze stałym zadaszeniem.
Europejczyk będzie zaskoczony także tym, jak w Chinach przebiega proces kupowania nowego samochodu. Nie musisz wcale iść do salonu, aby odbyć jazdę próbną: to pracownik salonu podstawi ci auto pod dowolny adres. Same salony można spotkać w centrach handlowych. W liczącym bodajże siedem pięter mallu w Wuhu trafiłem na kilkanaście takich punktów — w tym salon Huawei, w którym obok smartfonów wystawiano również limuzyny i SUV-y.
A jak się jeździ po Szanghaju? Pomocą służą apki nawigacji, które mają pewną niespotykaną u nas funkcję.
Samochody w Chinach: zaskakujące funkcje nawigacji
Ponoć pierwszy samochód w historii Chin pojawił się właśnie w Szanghaju. Był 1901 r., a automobil sprowadził pewien zagraniczny lekarz. Dziś pojazdów jest tam znacznie więcej, ale najbardziej szokuje dynamika, z jaką ich przybywa.
Przeczytaj także: Najgorsze auta zdaniem Polaków. W TOP 10 przynajmniej trzy zaskoczenia [RANKING]
Okazuje się, że w ciągu zaledwie 10 lat liczba zarejestrowanych samochodów wzrosła w Szanghaju ponad 2-krotnie: z niecałych 2,61 mln w 2012 r. do 5,38 mln sztuk w 2022 r. (dane: CEIC we współpracy z Shanghai Municipal Bureau of Statistics). Ten tłum nie jest jednak szczególnie słyszalny — w mieście obowiązuje zakaz używania klaksonu i jest on gorliwie przestrzegany.
Większość ważnych arterii ma po cztery lub nawet pięć pasów w jedną stronę, a kierowcom aut zarejestrowanych poza Szanghajem nie wolno wjeżdżać w niektóre części miasta, aby dodatkowo nie zagęszczali ruchu. Pomaga w tym nawigacja: po wpisaniu numeru rejestracyjnego niektóre apki poprowadzą cię do celu, omijając miejsca z zakazem wstępu.
Apki bywają też skrajnie precyzyjne: podają odległość np. do skrętu z dokładnością do jednego metra (np. 132 lub 256 m). Mało tego, mają też funkcję niespotykaną u nas: niektóre z nich pokazują, ile czasu zostało do zmiany światła na skrzyżowaniu: z czerwonego na zielone i na odwrót. Takie dane dostajesz nie tylko, kiedy stoisz na światłach, ale nawet będąc kilkaset metrów przed nimi.
W Chinach dość powszechnie spotyka się coś, co w Polsce jest zakazane: przednie boczne szyby samochodów są zaklejone folią — i to najczęściej bardzo ciemną — zostawiając tylko kawałek wolnego na boczne lusterko.
Koszty przejazdu taksówką szokują: w Szanghaju są porównywalne z tamtejszym zbiorkomem. A czym się jeździ w chińskich metropoliach? Jakie europejskie marki są widywane najczęściej?
Samochody w Chinach: największe zaskoczenia
Podczas 10-dniowego pobytu w Chinach prawie nie chowałem telefonu do kieszeni. W każdej chwili mógł się przecież pojawić samochód wart zdjęcia. Liczyłem, że zobaczę wiele niezwykłych modeli, ale takiej maszyny się nie spodziewałem. Mało tego, jej kierowca nieoczekiwanie zatrzymał się tuż obok mnie, jakby celowo pozował do fotografii. Nie było na co czekać. Błyskawicznie uruchomiłem aparat, skierowałem obiektyw, złapałem kadr i... dotarło do mnie, że ten niesamowity wehikuł przyjechał właśnie po mnie. Bo to była zamówiona wcześniej taksówka.
Taksówka w postaci HiPhi X firmy Human Horizons. 598 KM, 3,9 s od 0 do 100 km/h i trzy potężne ekrany w desce rozdzielczej: 14-calowy wskaźników, 16,9-calowy centralny i 19,9-calowy dla pasażera. Na dodatek w tym przeszło 5-metrowym aucie przednie boczne drzwi otwierają się w przeciwnym kierunku niż boczne tylne, a nad tymi drugimi dodatkowo podnosi się część dachu. O tak:
HiPhi X okazał się wyjątkiem. Najczęściej na taryfie widuje się tam bowiem modele Chery, BYD-a i Roewe, ale jest też jedna amerykańska. I to taka, która paradoksalnie ma większe znaczenie na chińskim rynku niż w USA.
To Buick. W Chinach Buicków jest mnóstwo, a część z nich to lekko zmienione Ople Insignia pierwszej generacji (znane tam jako Buick Regal; Opel należał wówczas do koncernu GM, czyli właściciela Buicka). Szczególnie popularny jest Buick GL8, czyli potężny, przeszło 5-metrowy minivan.
Skąd ten sukces? Chińczycy cenią Buicka m.in. dlatego, ponieważ autem tej marki wożono niegdyś cesarza.
Samochody w Chinach: Passat nie jest Passatem
Wśród europejskich marek w Szanghaju szczególnie często widuje się modele VW. Nic dziwnego, pierwszego Volkswagena wyprodukowano w Chinach jeszcze w 1983 r. (i to właśnie w Szanghaju), czyli w czasach, kiedy zagraniczna motoryzacja praktycznie tam nie istniała. VW błyskawicznie zdobyło w Państwie Środka mocną pozycję — i nie da się tego nie zauważyć.
Na chińskim rynku wciąż są dostępne modele o nazwach, które w Europie należą już do przeszłości: CC (to "nasz" Arteon), Bora, Santana, a do niedawna także Jetta (rzecz jasna chodzi o najświeższe generacje tych samochodów). Chińska gama niesie zresztą sporo innych niespodzianek: jedna z nich to ogromny minivan, czyli VW Viloran (535 cm długości).
Mało tego, Passat wcale tam nie jest Passatem. W Chinach słynny u nas model nazywa się bowiem... Magotan, a nazwę Passat nosi nieco większy Volkswagen, niemający wiele wspólnego z europejskim imiennikiem.
W Szanghaju i Wuhu widuje się też sporo Skód: głównie Superbów i Rapidów, przy czym zgodnie z chińskim gustem Rapid jest tam sedanem, a nie liftbackiem jak u nas.
Z innych europejskich marek najczęściej widuje się marki premium, głównie BMW, Mercedesy i Volvo.
Zaskoczyła mnie też liczebność MG. Przez 10 dni pobytu w dwóch metropoliach widziałem tylko... trzy auta tej marki: jednego GS-a (pierwszy SUV MG) i dwa ZS-y. A przecież siedziba właściciela marki MG (czyli koncernu SAIC Motor) mieści się właśnie w szanghajskiej metropolii.
W Europie od lat najpopularniejszym segmentem nowych aut są modele miejskie jak Toyota Yaris bądź Skoda Fabia. Tymczasem w Szanghaju takie zjawisko prawie nie występuje. Są mikrosamochody, są kompakty, ale bardzo niewiele pomiędzy.
Tak czy inaczej, na chińskich drogach królują samochody chińskich marek. Większość z nich ma bardzo śmiały futurystyczny design. Widząc je, nie mogłem się oprzeć smutnemu wrażeniu, że Europa nie do końca nadąża stylistycznie. Wszystkie auta przedstawione w poniższej galerii zostały wyprodukowane w Chinach.