Model 722 powstał z inspiracji posiadaczy SLR-ów, którzy stwierdzili, że ich samochody wprawdzie świetnie sobie radzą na normalnych drogach, ale na torze wyścigowym, który chcieliby czasem odwiedzać w weekendy, samochód ten ma zbyt łagodny charakter. Przygotowano więc kompleksowy program zmian aerodynamicznych (np. z przodu docisk aerodynamiczny wzrósł o 128% i dlatego SLR 722 w szybkich zakrętach wykazuje zero podsterowności), zmian zawieszenia i niewielką kosmetykę zespołu napędowego. Drobnym przeróbkom poddano też wnętrze, wprowadzając np. duże, metalowe klapki do zmiany biegów, obracające się razem z kierownicą.

Silnik, ręcznie montowany u AMG w Affalterbach, ma teraz 650 koni i 820 Nm momentu, auto rozpędza się do setki w 3,6 sekundy, maksymalnie do 337 km/h. Czyli szybciej niż zwyczajny SLR. Ale to mało ważne. Ważniejszy jest efekt zmian aerodynamicznych i zmian w zawieszeniu, które objęły m.in. przejście z amortyzatorów Bilstein na Koni. Ciemnoszary SLR zachowuje się teraz tak, jak zachowywałby się muzyk, któremu nareszcie wyjęto watę z uszu. Przy zachowaniu niezłego komfortu pracy zawieszenia, ten supersamochód montowany w angielskim Woking zyskał bardziej drapieżny charakter.

W początkowej fazie zakrętu prawidłowo pracują obydwa przednie koła, w szybkich łukach nie czuje się ani śladu "pływania" tyłu. Przy prędkości zbliżonej do 300 km/h stabilność kierunkowa jest nadal taka, że nawet przeciętny kierowca (o nieprzeciętnej odwadze) nie wpada od razu w panikę. Hamulce SBC (przednie tarcze powiększone) bez protestu spowalniają auto raz za razem z prędkości absolutnie nielegalnych na drogach emiratu Dubai, gdzie odbyła się dziennikarska prezentacja modelu 722.

Muszę przyznać, że nie wiedziałem, że na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich znaleźć można góry. Co ciekawe, w górach tych zbudowano wspaniałej jakości drogi, którym nie brakuje naprawdę trudnych zakrętów. Nie jest idealnie równo, za to przyczepność jest wzorowa. Zaczynam ostrożnie, ale 722 czuje się tu jak u siebie. Zakręty o zmniejszającym się promieniu, ciasne nawroty, siodła i proste przez szczyty, SLR emanuje pewnością siebie, która udziela się kierowcy.

Jeśli jedzie się poprawnie, zgodnie z regułami sztuki, na suchej nawierzchni ESP nie interweniuje nigdy. Zmiana biegów klapkami przy kierownicy się sprawdza, choć w nawrotach wymaga świadomego wysiłku intelektualnego, by pamiętać, gdzie w danym momencie jest plus, a gdzie minus. Silnik brzmi podobnie soczyście, jak przedtem, a zużycie paliwa po całym dniu relatywnie szybkiej jazdy to zaledwie 17 l/100 km.

Nie widzę słabych punktów w tym samochodzie, poprawiono w nim wszystko to, czego w normalnym SLR-ze nie znajdował dotąd entuzjasta prawdziwie sportowej jazdy. Kto wie, może po przygotowywanym teraz Roadsterze SLR panowie od Mercedesa i McLarena zbudują jeszcze szybszą, jeszcze bardziej ekstremalną wersję tego samochodu? Czas pokaże.