- Osiągi: 4,5 s od 0 do 100 km/h i prędkość maksymalna 291 km/h. Szacowane średnie zużycie paliwa 14,3 l w cyklu WLTP
- Pod maską udoskonalony silnik 4.0 V8 Mercedesa-AMG , dobrze znany z DB11 i Vantage
- Wymiary: 5,03 m długości, 1,99 m szerokości, 1,68 m wysokości. Rozstaw osi ogromny – aż 3,06 m. Zbiornik pomieści 85 litrów benzyny
Odpocznijmy chwilę od batalii o redukcję emisji CO2, ekspansji elektryków i nagonki na diesla. W ramach odwyku przyjrzyjmy się bliżej temu, jak bawi się świat motoryzacji dla bardzo zamożnej grupy klientów. Oto SUV, który ku uciesze niejednego fana motoryzacji wyda z siebie nie tylko demoniczne brzmienie 4-litrowego V8 (550 KM i 700 Nm), ale także tak po prostu "wypruje" w atmosferę prawie 279 g CO2 co każdy przejechany kilometr (dane wg cyklu NEDC). Cóż, nie każdy jakoś szczególnie przejmuje się modą na eko.
Aston Martin DBX – V8 od Mercedesa-AMG
Pewnie Amerykanie wzruszą ramionami. W końcu Jeep Grand Cherokee Trackhawk czy SRT również skrywają pod maskami silniki V8, i to dużo większej pojemności. Zgodnie z amerykańską tradycją nikt się nie ograniczał i wcisnął odpowiednio konstrukcje 6,2 l i 6,4 l. W kwestii V8 bardziej zgodni są inni rywale, tacy jak Bentley (Bentayga) czy Porsche (Cayenne), u których znajdziemy także 4 litry w wydaniu V8. A w Gaydon, w hrabstwie Warwickshire, czyli siedzibie Astona?
Aston Martin przeciwstawia rywalom udoskonalony silnik Mercedesa-AMG (dobrze znany już z DB11 i Vantage) z dwoma turbosprężarkami, układem odłączania jednego cylindra (mowa o oszczędzaniu paliwa), poprawionym układem chłodzenia i dopracowanym brzmieniem ze wzmocnionym średnim i wyższym zakresem częstotliwości. Upraszczając – silnik będzie ryczeć tak agresywnie, jak to tylko możliwe. Znamienne, że wszędzie tam, gdzie filtr GPF nie jest wymagany, trzeba będzie dopłacić za emocjonujący ryk. A finalnie w leniwym tempie pojedziemy z wyłączonym cylindrem.
Aston Martin chwali się, że DBX to zupełna nowość. A to oznacza premierową platformę z dużym wykorzystaniem aluminium. Cudów jednak nie ma. Samochód waży ponad 2,2 tony. Nie zabrakło adaptacyjnego pneumatycznego zawieszenia, instalacji elektrycznej 48V, 9-stopniowego automatu czy zaawansowanego elektrycznego systemu eARC do kontroli ruchów nadwozia (w najbardziej sportowym ustawieniu DBX jest porównywany w tej mierze do DB11). Brawo.
W kabinie ma być przestronnie. Aston Martin obiecuje pierwszy w swojej historii pełnowymiarowy pięcioosobowy samochód, i do tego z bagażnikiem na miarę najnowszej Skody Octavii – aż 632 litry! Aston pochwalił się nawet wąskim progiem załadunkowym i szerokim otworem, by wygodnie ładować bagaże. Parę dekad temu – nie do pomyślenia. To jednak nie koniec funkcjonalności na miarę Simply Clever.
Producent zadbał nawet o takie detale jak pakiety akcesoriów dla miłośników psów czy sportów zimowych. Z myślą o narciarzach przygotowano ogrzewane wkładki do butów. Dla właścicieli zwierząt zaprojektowano nie tylko odpowiednią przegrodę do przewozu np. czworonogów, ale także niewielką przenośną akumulatorową myjkę, by rozkosznego delikwenta oczyścić z błota.
Aston Martin DBX – Luksus? Of course
Nie sposób zapomnieć o luksusie. We wnętrzu znajdziemy zatem najwyższej jakości skórę licową od wieloletniego dostawcy, podsufitkę i roletę z Alcantary, włókno węglowe, metal czy prawdziwe drewno. Nie zabrakło też ciekawych kompozytów (jednym ze składników jest ceniony w lecie len) oraz materiałów, w których wykorzystano prawdziwą wełnę (a nie podróbkę w postaci akrylu).
Na koniec krótko o multimediach, które przyznajmy nigdy nie były mocną stroną brytyjskiej marki. W desce rozdzielczej znajdziemy zatem 2 ekrany TFT – wirtualny kokpit 12,3” oraz 10,25” w konsoli. Obowiązkowo rzecz jasna Android Auto i CarPlay, Bluetooth, DAB i system audio Harman/Samsung o mocy 800 W. Całość powstała dzięki kooperacji z Mercedesem co należy tłumaczyć tak: Aston znów sięgnął do niemieckich magazynów. Na szukanie podobieństw z MBUX mamy jeszcze jednak trochę czasu.
Pierwsze dostawy zaplanowano na drugi kwartał przyszłego roku. Sugerowana cena w USA to 189 900 dolarów. W Niemczech zaś 193,5 tys. euro. Do miliona złotych nie brakuje już tak dużo. Czy ktoś liczył na niższe ceny?