Nowe Audi R10 napędzane jest 5,5-litrowym silnikiem V12 TDI z podwójnym turbodoładowaniem. Nie dość, że jest bardzo cichy i ekonomiczny, to jest najpotężniejszym wyścigowym dieslem świata. Jednostka wytwarza 650 koni mechanicznych i olbrzymi moment obrotowy: 1100 Nm. Zanim samochód pojedzie w 24-godzinny klasyku we Francji (17-18 czerwca), już w marcu będzie ścigał się w dwunastogodzinnym Sebring (USA).

Oczekiwania i poprzeczka ustawiona dla nowego auta jest umieszczona bardzo wysoko. Po raz pierwszy Audi pojawiło się w Le Mans w 1999 i zwyciężyło w pięciu z sześciu dorocznych wyścigów. Sukces zapewniały wtedy jednostki TFSI (turbodoładowane silniki benzynowe z wtryskiem bezpośrednim), które niedawno pojawiły się w seryjnych modelach koncernu.

Eksperyment z dwunastocylindrowym TDI wykonanym w całości z aluminium również ma rozwinąć doświadczenia i dać inżynierom pole do ulepszania jednostek seryjnych. "Dziś co drugie Audi jest dostarczane z silnikiem TDI. W Przyszłości spodziewamy się zwiększenia udziału diesli w sprzedaży naszych aut" -  powiedział podczas wczorajszej prezentacji R10 prof. dr Martin Winterkom, przewodniczący zarządu Audi AG.

Nowy silnik jest pod względem inżynierskim wielkim wyczynem. Ciśnienie wtrysku z łatwością przekracza 1,6 bara (takie dostępne jest w samochodach seryjnych), zastosowano 2 filtry cząstek stałych. Moc i moment obrotowy są dostępne w przedziale 3 do 5 tysięcy obr./min. Żaden wyścigowy nie jest w stanie osiągnąć takiego wyniku. Kierowca podczas wyścigu może ograniczyć ilość zmian biegów, a więc zyskać czas, a to dzięki niezwykłej elastyczności jednostki.

Jak mówi szef sportowego działu Audi, dr Wolfgang Ullrich, " R10 jest jak dotąd największym wyzwaniem przed jakim stoi Audi Motorsport. Ullrich podkreśla, że Audi jako pierwsze przybliża technologię TDI do granic sportu wyczynowego.