Oficjalnym importerem jest niemiecka firma Visiongreen, a sprzedaż już latem tego roku ruszy wpierw w Niemczech, Austrii i Szwajcarii. Europejczykom auto zostało pokazane po raz pierwszy przy okazji marcowych targów motoryzacyjnych w Genewie. Znana jest też już cena tego auta. Na rynku niemieckim będzie ono dostępne od 13 tys. euro.

Greeny, którego karoseria wykonana jest z tworzywa sztucznego, jest jeszcze mniejszy od smarta. Mierzy zaledwie 2,64 m długości i tylko 1,32 m szerokości, ale, co ciekawe, przeznaczony jest do przewozu czterech osób. Choć nie da się ukryć, że z tyłu zmieszczą się co najwyżej dzieci, a z przodu osoby o średniej posturze. Przy czterech osobach o bagażniku praktycznie nie ma co mówić, jednak na szczęście auto ma możliwość złożenia oparcia tylnej kanapy. Niewielka jest także ładowność ważącego 680 kg Greeny, która wynosi tylko 227 kg.

Napęd modelu Greeny to elektryczny silnik o mocy 18 KM, który rozpędza auto do prędkości 50 km/h w 11 sekund, a maksymalna prędkość to 80 km/h. Zasięg tego elektrycznego auta wynosi maksymalnie 80 km, zaś przy normalnej jeździe baterie powinny wytrzymać dystans ok. 50 km. Ładowanie do pełna umieszczonych pod przednimi siedzeniami baterii, za pomocą zwykłego gniazdka elektrycznego, trwa sześć godzin.

W standardowym wyposażeniu Greeny znajdziemy niewiele elementów zwiększających komfort podróżowania, choć nie zabrakło skórzanych siedzeń oraz radia z funkcją MP3. Nawet za dopłatą nie dostaniemy natomiast ABS, poduszek powietrznych czy ESP.

W założeniach Greeny ma być idealnym autkiem dla jednej, góra dwóch osób, w ruchu miejskim. W porównaniu do smarta, Greeny na każde 100 przejechanych kilometrów zaoszczędza ok. 3 euro. Dodatkowo w coraz większej liczbie dużych miast dojdą do tego oszczędności wynikające z braku różnego typu opłat. Np. w Londynie, gdzie można spotkać już to auto (w całej Wlk. Brytanii sprzedało się już ok. 1000 sztuk tego samochodu), nie płaci się opłat wjazdowych oraz parkingowych. To dzienna oszczędność nawet ośmiu funtów. Dlatego też wszelkie niedogodności elektrycznych samochodów - dość drogie, głośne, o małym zasięgu - mają szansę zostać w ten sposób zrekompensowane