Wmarcu 2001 roku podczas salonu samochodowego w Genewie Volkswagen po raz pierwszy zdradził zamiar reanimowania „Bulika”, zwanego też „ogórkiem” – pokazał wówczas koncepcyjnego Microbusa. Samochód się spodobał, ale mimo to nie trafił do produkcji seryjnej.
Nasz kolega, który wówczas poleciał specjalnie do USA, żeby przejechać się prototypem, jest już od kilku lat na emeryturze. A co zrobił przez ten czas Volkswagen?
Pokazał kolejne koncepty swojego kultowego busika! W 2007 r. Niemcy zaprezentowali kolejną odsłonę, tym razem projekt bazował na technice up!-a. W 2011 r. z kolei powstał koncept wykorzystujący podzespoły Tourana. A po kolejnych 3 latach doszły do nas przecieki, że nowy „Bulik” stanie się częścią rodziny Beetle’a.
I znowu nic, aż kilka tygodni temu w Detroit odsłonięto studyjnego „Bulika” z elektrycznym napędem. Czy to auto wreszcie trafi do produkcji? Być może, ale nie wcześniej niż w 2022 r. Tymczasem pozostaje nam żyć nadzieją i wspominać.
Rozmowa z prof. Stefanem Bratzelem, Center of Automotive Management, Bergisch-Gladbach, Niemcy.
Dlaczego VW nie radzi sobie z retro?
VW zaprezentował w 2001 r. „Bulika” w stylu klasycznej „T-jedynki”. Dlaczego tak ciekawy projekt nie trafił już dawno do produkcji seryjnej?
Pomysł to za mało. Decyzje o uruchomieniu produkcji seryjnej muszą być podparte liczbami – czy dany model znajdzie wystarczająco dużo klientów? O sukcesie lub porażce może też zadecydować moment, w którym auto pojawi się na rynku.
Fiat 500 od lat sprzedaje się świetnie, BMW też dobrze zarabia na Mini, ale VW Beetle sukcesów nie odnosi. Dlaczego?
Stylistyka i otoczka retro działa tylko wtedy, gdy samochód oddaje ducha dawnych lat, pozwala poczuć styl życia i łączy to ze świeżymi elementami, które mają znaczenie dla klientów. Do tej pory Volkswagenowi to się nie udawało.
Kto miałby zatem kupić nowego „Bulika”?
Raczej nie ci, którzy jeździli nim kiedyś. Volkswagen powinien adresować ten samochód do nowych grup klientów, na przykład młodych rodzin aktywnie spędzających czas, potrzebujących pojemnego auta do transportu sprzętu sportowego, ale przy tym stylowego.
Praktyczne busiki z napędem elektrycznym mogłyby zapełnić niszę na rynku. Czy takie samochody nie byłyby idealne do zatłoczonych miast?
Autonomicznie jeżdżące busiki z elektrycznym napędem mogłyby stanowić ciekawą alternatywę dla transportu miejskiego w przyszłości. Mogłyby stać się częścią rewolucji mobilności – bardziej wydajnej, przyjaznej środowisku i znacznie tańszej.
Nasza opinia
Najwyższy czas, żeby coś z tego wyszło. Volkswagen miał wiele fajnych pomysłów, ale księgowi blokowali ich realizację. Teraz w Wolfsburgu z kasą trochę krucho, ale projekt nowego „Bulika” jeszcze nie umarł. Dziedzictwo „T-jedynki” na tyle dobrze się kojarzy, że może odbudować wizerunek VW.