Stary Opel GT, którym dziennikarze mieli okazję się przejechać po ulicach Palm Springs tuż przed wciśnięciem się za kierownicę nowego modelu, to samochód bardzo przyjemny w prowadzeniu, organicznie czysty w reakcjach i relatywnie szybki - 85 koni z silnika o pojemności 1,9 litra pozwalało mu przekroczyć 180 km/h. Ale miał też wadę -, niezbędnej dla stworzenia na jego bazie kabrioletu.

Nowy model, produkowany w Wilmington w USA wraz z siostrzanymi modelami Saturn Sky i Pontiac Solstice, ze sztywnością nadwozia nie ma problemów. Miękki dach, który wygląda bardzo solidnie, składa się i rozkłada kilkoma ruchami - w tym samochodzie panuje minimalizm, silniczków elektrycznych do manipulowania dachem nie ma. Bagażnik jest komicznie mały z dachem zamkniętym, przy dachu otwartym znika. Ale nic to, po prostu trzeba poprosić partnerkę, by na weekendowy wypad spakowała bieliznę wykonaną z cieńszej tkaniny. Wnętrze kabiny jest brzydkie i mam to w nosie.

Pod maską tego tylnonapędowego samochodu znajduje się nowy, 4-cylindrowy, 2-litrowy benzynowy silnik turbo z bezpośrednim wtryskiem paliwa, rozwijający moc 264 KM i 350 Nm momentu obrotowego. Szczególnie ta ostatnia wartość, typowa raczej dla nowoczesnych turbodiesli, tłumaczy, dlaczego Oplowi GT wystarczy pięć przełożeń w skrzyni biegów. Rozpędza się do setki w 5,7 sekundy i maksymalnie pojedzie z prędkością 230 km/h. I to wszystko od marca tego roku za mniej więcej 30 tysięcy euro!

Zespół inżynierów pod kierunkiem weterana Chrisa Pyma odwalił kawał znakomitej roboty. Subtelne zestrojenie zawieszenia, zachowanie na nierównych zakrętach, stabilność przy 200 km/h, pozbawiony sztuczności układ kierowniczy, łatwość jazdy poślizgami po wyłączeniu ESP... Chris z właściwą sobie skromnością część sukcesu przypisuje współpracy z firmą oponiarską Bridgestone, ale tak naprawdę tworząc podwozie tego samochodu otarł się o definicję motoryzacyjnego geniuszu. Silnik fantastycznie sprawdza się podczas jazdy w górach - zakręty "dwójkowe" zapominalski kierowca może swobodnie przejechać na biegu czwartym. Rozkład mas 50/50, niezbyt szerokie opony, progresywna utrata przyczepności... na suchej nawierzchni, na odpowiednio trudnej trasie być może Opel GT zdołałby pokazać tylne światła nawet Subaru Imprezie. Taki jest dobry.

Przyczepić się można tylko do trzech rzeczy: można popracować nad czuciem pracy hamulców, koniecznie trzeba poprawić software wskaźnika poziomu paliwa (bo pokazuje bzdury) i wprowadzić lampkę ułatwiającą zmianę biegu na wyższy, gdy w otwartej kabinie jest głośno. I już. Proszę więcej nic nie zmieniać i tylko jeszcze zarejestrować moje zamówienie. Dziękuję i do widzenia.