Mowa tu o aucie elektrycznym Tango. Jest to efekt współpracy brytyjskiej firmy Prodrive i amerykańskiej Commuter Cars Corporation. Po BMW C1, radykalnym Ginger, czy też odmiennych charakterem, ale również mających rozwiązać część problemów komunikacyjnych niemieckim Smarcie i polskim Clicu, jest to kolejny pojazd do przemieszczania się na krótkich dystansach.

Do trzech największych zalet Tango zalicza się właśnie łatwość w poruszaniu się po zatłoczonych ulicach, podobne do motocykli zdolności do parkowania i możliwość przyśpieszenia do setki w cztery sekundy - także jak w motocyklu. Potencjalni klienci zapytają się jednak o bezpieczeństwo podróży ultra wąskim samochodem, parametry i możliwości elektrycznego silnika, czy też w końcu o cenę auta produkowanego w krótkich seriach.

By potwierdzić stabilność auta producent testował je na krętych, szybko przejeżdżanych odcinkach, ale nie poddano go popularnemu w europie "testowi łosia". W zachowaniu stabilności z pewnością pomaga nisko osadzony środek ciężkości - silnik wraz z bateriami - który minimalizuje oddziaływanie wysokiego i wąskiego nadwozia. Dodatkową zaletą napędu są iście sportowe osiągi.

Dwa silniczki elektryczne przy tylnych kołach, nie tylko błyskawicznie rozpędzają Tango do 100km/h dzięki 1356 Nm momentu obrotowego (!), ale i są niezwykle elastyczne aż do prędkości maksymalnej - teoretycznie nawet 240km/h. Dwie, siedzące w środku jedna za drugą osoby, otulone profesjonalną klatką bezpieczeństwa, mogłyby niespełna metrowym pojazdem osiągnąć taką właśnie szybkość.

Tak więc odpowiadający supersportowym samochodom wygląd ma też poparcie w osiągach, a także w wykończeniu auta. W środku zastosowano profesjonalne fotele Recaro, sportową kierownicę, skórę Connolly i wyszukany system audio. Cena za to? Bardzo dużo i za dużo na razie by serie 100 aut rocznie mogły znaleźć nabywców poza Hollywood, gdzie producent szuka swoich szans na zaistnienie i skąd na razie pochodzą pierwsze wpłaty.

Plany zakładają przyszłą produkcję w liczbie umożliwiającej obniżenie ceny, jednak do tego czasu ekologiczno-rakietowe Tango kosztuje jak luksusowy wóz. Jest to odpowiednio 85.000, 39.900 i 18.700 za wersje 600, 200 i 100 różniące się możliwościami silników i wyposażeniem. Tak więc do czasu "umasowanienia" - komu potrzebny jest motocykl z dachem bez bagażnika? - jest to raczej udany finał prac motoryzacyjnych zapaleńców.