Obowiązuje na nie promocyjna cena. Z reguły przybiera ona formę upustu gotówkowego, ale zdarza się, że w parze z nim idzie lepsze wyposażenie dodatkowe lub promocyjne finansowanie. Minusem jest to, że trzeba się zdecydować na już wyprodukowany egzemplarz, czyli z konkretnym silnikiem oraz kolorem nadwozia. W zamian można czasem nieźle zaoszczędzić.

Tegoroczne oferty okazują się bardzo korzystne. Trzeba tylko pamiętać, że kupujemy auto, które, mimo że nowe, formalnie ma już rok (na polskim rynku szczególnie zwraca się na to uwagę), więc za kilka lat na rynku wtórnym, warte będzie mniej niż modele z roku produkcji 2011. Dlatego ważne jest, aby upust producenta zamortyzował nam przynajmniej częściowo utraty wartości. Z drugiej strony nawet roczne auto, które w praktyce jest fabrycznie nowe, będzie znacznie lepszą ofertą niż używany egzemplarz.

Z decyzją o kupnie z wyprzedaży rocznika trzeba się jednak spieszyć. Im szybciej zapadnie, tym łatwiej będzie znaleźć interesującą nas wersję. Doświadczenie pokazuje, że pod koniec wyprzedaży zostaną już tylko najdroższe specyfikacje. Dlatego styczeń i początek lutego to czas, kiedy wybór jest jeszcze duży. Poniższe wyliczenia powinny pomóc w podjęciu wstępnej decyzji i przybliżyć tegoroczną akcję wyprzedażową.

Trzeba tylko pamiętać, że w większości są to ramowe propozycje importera. Bardzo wiele zależy jednak od konkretnego dilera. Dlatego ostateczne ceny konkretnych egzemplarzy warto wynegocjować samemu w wybranych przez siebie salonach. Dotyczy to również marek nieujętych w poniższej tabeli – wprawdzie nie mają one oficjalnych wyprzedaży, ale w ich salonach można jeszcze znaleźć pojedyncze auta z 2010 roku, których cenę negocjuje się indywidualnie.