Rewolucja w regulaminie nastąpiła w 2009 r. – miejsce klas „otwartych” zajęły auta budowane ściśle według regulaminów FIA. To grupy T1 (duża dowolność konstrukcji) oraz T2 – mocno zbliżone do seryjnych. Znacząco wzrosły długości odcinków specjalnych pokonywanych w trakcie rajdu. Z pewnością wzrosły też koszty przygotowania pojazdów i uczestnictwa, ale – wbrew obawom – frekwencja nie była dramatycznie niska.Na 2010 r. w kalendarzu mistrzostw Polski przewidziano 7 eliminacji (plan ambitny). Podobnie jak w poprzednim sezonie zaczęło się od… odwoływania. Pierwsza eliminacja miała odbyć się na Litwie, ale na debiut zawodnicy musieli czekać do lipca. Doskonałym pomysłem jest łączenie mistrzostw krajów sąsiadujących – w Polsce odbyły się dwie eliminacje, ale gościliśmy również w Czechach (Słowacka runda została niestety odwołana). To poprawia frekwencję i uatrakcyjnia zawody. Poza tym ułatwia starty zawodnikom chcącym rywalizować nie tylko na krajowym podwórku, lecz także w strefie Europy Centralnej (FIA CEZ). Polskie rajdy zdecydowanie górują nad organizowanymi u południowych sąsiadów długością trasy (patrz tabela na dole strony), wydaje się też, że jest ona wyraźnie lepiej poukładana i opisana. We Vsetinie zawodnicy narzekali np. na mało bezpieczne odcinki, zbyt dużą ilość wyboi i strasznie pokręcony roadbook – w końcu nie tylko umiejętności nawigacyjne powinny przesądzać o wyniku. Runda ta nie do końca oddawała prawdziwy klimat rajdów cross-country. Poza tym wśród autorów trudnej trasy byli podobno czynni czescy zawodnicy