Ten temat jest w stanie rozgrzać atmosferę do czerwoności. Co zrobić, żeby nasz samochód palił mniej i zużywał się wolniej. W końcu już dość dawno został ogłoszony ogólnoświatowy kryzys a ceny paliwa szybują coraz wyżej.

Opony

Po pierwsze ciśnienie. Trzeba je sprawdzać przynajmniej raz w tygodniu. W tym celu warto kupić ciśnieniomierz elektroniczny. Jest najbardziej wiarygodny. Manometry na stacjach benzynowych z reguły mocno przekłamują. Ciśnienie sprawdzamy na zimnych oponach. Badania pokazują, że większość kierowców jeździ ze zbyt niskim ciśnieniem. Układy kontroli ciśnienia na niewiele się tu przydają. One informują nas tylko o dość znacznych ubytkach. Zbyt niskie ciśnienie to większe opory toczenia czyli większe zużycie paliwa i opon.

Aerodynamika

Dwie kwestie. Pierwsza to bagażnik dachowy. Jeśli nic nie wozimy w danej chwili bagażnik warto zdjąć. Mniejsze opory to oszczędność. Jeśli jeździmy z rowerami lub boxem na dachu warto jechać trochę wolniej. Będzie ciszej, bezpieczniej i taniej. Druga kwestia to otwarte okna. Zwłaszcza jeśli mamy w aucie klimatyzację. Uchylone w znacznym stopniu szyby powodują znaczny wzrost oporu aerodynamicznego.

Ładunek

Wielu z nas wozi w bagażniku bardzo dużo niepotrzebnych rzeczy. Każdy kilogram się liczy. Na przykład wożenie skrzynki z narzędziami w większości przypadków nie ma sensu. Zwłaszcza w nowych autach, w których niewiele rzeczy jesteśmy w stanie naprawić samodzielnie w trasie. Wożenie skrzynki w mieście jest już zupełnie bez sensu. W celach badawczych polecam wyjęcie wszystkiego z auta i zważenie tych rzeczy. Może się okazać, że na co dzień wozimy "pasażera".

Hamulce

Dbajmy o układ hamulcowy. Najważniejsze jest żeby zaciski były czyste. Wszelkie zanieczyszczenia powodują zakleszczanie się klocków i ich ocieranie o tarcze. Ważny jest też stan linek hamulca postojowego. Są samochody bardziej podatne na awarie i niedomagania układu hamulcowego. W takim aucie dobrze jest przy okazji zmiany opon letnich na zimowe i odwrotnie sprawdzić czy koła obracają się bez oporów.

Technika jazdy

Eco-driving nie oznacza jazdy w żółwim tempie. Tu chodzi o płynność jazdy i obserwację sytuacji na drodze. Po pierwsze jeździmy na jak najwyższym biegu. Rozpędzamy się dynamicznie do zadanej prędkości. Jeździmy z prędkościami kodeksowymi. Wbrew pozorom nikt na nas w mieście nie będzie trąbił. Możemy sobie pozwolić na lekkie przekroczenie limitów w granicach 10km/h ale nie więcej. Sprinty od świateł do świateł też nic nie dają. Nawet jeśli się bardzo śpieszymy. Polecam obserwować kierowców tak jeżdżących. Okazuje się, że w gęstym ruchu miejskim ich styl nie daje nic poza zwiększonym zużyciem paliwa. Jeśli widzimy na najbliższym skrzyżowaniu czerwone światło, zdejmijmy nogę z gazu. W trasie też warto patrzeć daleko przed siebie.

Pamiętajmy żeby nie jeździć na "luzie". Zawsze powinniśmy mieć "zapięty" bieg. Dzięki temu przy każdym odjęciu gazu nasze auto będzie zużywało 0 litrów na 100km. Myślę, że wśród nas jest już niewielu posiadaczy aut z silnikiem zasilanym gaźnikowo. Układ wtryskowy po odjęciu gazu przestaje podawać paliwo. Wbrew pozorom daje to bardzo duże oszczędności.

Przekonanie się do oszczędnej jazdy bywa trudne. Jednak po kilku tygodniach stosowania się do tych zasad przekonamy się, że mniej męczy nas jazda samochodem a w kieszeni zostaje więcej pieniędzy.