Wielokrotnie przestrzegaliśmy przed zagrożeniami związanymi ze stosowaniem biopaliw. Tymczasem dziennikarze naszej siostrzanej gazety, niemieckiego „Auto Bilda”, od przeszło dekady prowadzą niezwykły eksperyment – jeżdżą na biopaliwie w najczystszej postaci – na oleju spożywczym.
Skąd ten pomysł? W 2000 roku europejscy kierowcy przeżyli szok cenowy. W Niemczech po raz pierwszy cena oleju napędowego przekroczyła pułap 1,5 DM (ok. 3 zł). Wówczas uważaliśmy to za drożyznę. Piękne czasy...
Ale wracając do tematu – w niemieckich supermarketach najtańszy olej spożywczy kosztował wówczas nieco ponad 1 markę (ok. 2 zł). Potrzeba (a właściwie skąpstwo) okazała się matką (paliwowych) wynalazków. Chociaż tak naprawdę tankowanie oleju spożywczego należy uznać za powrót do korzeni– silnik wysokoprężny skonstruowany przez Rudolfa Diesla zasilany był olejem z orzeszków arachidowych.
Pierwszym autem, które zostało użyte do eksperymentów, został poczciwy Golf II z 1984 roku w wersji GTD o mocy 70 KM. Początki były trudne – auto ledwie zapalało, silnik kopcił i dygotał, ale jak już się rozruszał, to osiągi miał wyraźnie lepsze niż na oleju napędowym. Z pomocą pasjonatów, którzy już wcześniej wpadli na pomysł „jazdy na sałatkowym”, auto stopniowo dostosowywano do nowego paliwa. W układzie zasilania pojawiły się podgrzewacze, różne wymyślne wynalazki (w tym nawet wtrysk samostartu umożliwiający rozruch zimnego silnika) ułatwiły codzienną eksploatację.
Po kilku miesiącach „błędów i wypaczeń” auto zaczęło nadawać się do jazdy. Niestety, ogólny stan leciwego już Golfa pozostawiał sporo do życzenia. Czas na zmianę warty!
Latem 2002 roku starego „wszystkopała” zastąpił nowszy egzemplarz – Golf II TD z 1991 roku o przebiegu ok. 150 tys. km.Auto od razu zostało profesjonalnie przerobione i wzmocnione. Tankowane olejem spożywczym rozwija moc ok. 115 KM! Zmieniło się też paliwo – zamiast drogiego oleju ze sklepu do baku Golfa trafiał najczęściej przepalony olej ze smażalni, oczywiście po uprzednim dokładnym przefiltrowaniu. Kiedyś można go było dostać za darmo. Teraz nawet odpady kosztują – chętnych do wykorzystywania ich przybywa.
A jak jeździ biopaliwowy Golf dzisiaj? Całkiem nieźle i to mimo astronomicznego przebiegu, który niedawno przekroczył 700 tys. km! W 2006 roku trzeba było wymienić turbosprężarkę. Czyżby biopaliwo konserwowało auto? Ależ skąd!Tajemnica sukcesu tkwi w COMIESIĘCZNYCH wymianach oleju silnikowego, filtra oleju oraz filtra paliwa. Taki zabieg w przypadku tego modelu kosztuje równowartość ok. 100 zł. Bez tego testowy Golf już dawno gniłby na złomowisku! Drugim sekretem tak długiej i w miarę bezproblemowej jazdy autem zasilanym „byle czym” jest jego intensywna eksploatacja. Paliwo w baku nie ma czasu zestarzeć się, a ostre traktowanie pedału gazu sprawia, że wszelkie nagary wypalają się na bieżąco.
Skoro stary Golf II doskonale radzi sobie z olejem spożywczym, sprawdziliśmy, jak znosi go nowszy model
Po 6 latach pozytywnych doświadczeń z VW Golfem II zasilanym olejem spożywczym redaktorzy „Auto Bilda” postanowili sprawdzić, jak z tańszym paliwem poradzi sobie aktualna wówczas generacja modelu. Przypomnijmy – opisywane na poprzednich stronach auto przejechało ponad 500 000 km. A ile wytrzymał Golf V? Początki wydawały się obiecujące. Po zatankowaniu oleju spożywczego silnik TDI zaczął pracować ciszej, a w dodatku poprawiły się jego osiągi.
Problemy pojawiły się niestety szybko. Prawdopodobnie z powodu jazdy wyłącznie na krótkich odcinkach posłuszeństwa odmówiła wstępna pompa paliwa. Koszt naprawy ok. 1200 zł. I po oszczędnościach! Kilka dni po wizycie w warsztacie wyraźnie osłabł temperament auta. Ze 105 KM zostało może 80, ale silnik nadal pracował. Do czasu – po kilku dniach, podczas jazdy po autostradzie przy 3500 obr./min spod maski dobiegł donośny łomot.
Silnik nie zgasł, ale moc stracił niemal zupełnie. Pod maską nie widać było na pierwszy rzut oka żadnych zniszczeń, ale za autem pojawiły się tumany dymu. Awaria turbosprężarki? Niestety, tak! Precyzyjna diagnoza szkód odbyła się pod okiem specjalistów z centrali Volkswagena. Wyniki? Turbo ucierpiało na skutek... zbyt wysokiej prędkości obrotowejwirnika, bo niespalone resztki oleju zablokowały układ zmiennej geometrii turbiny.No cóż, ale przynajmniej przez chwilę Golf pracował lepiej.
Okazało się jednak, że katastrofa była tylko kwestią czasu – pod maską skrywały się kolejne miny. Przepływomierz źle zniósł kilka prób uruchomienia silnika przy pomocy samostartu, właściwości smarne oleju silnikowego rozcieńczonego spożywczym spadły poniżej wszelkich norm, żywot wtryskiwaczy też właśnie się kończył. A to wszystko zaledwie po miesiącu i 4239 km.
Oszczędzanie to przestępstwo! Jeśli nawet macie starego, poczciwego diesla, np. Golfa II lub Mercedesa W124, to nie znaczy, że możecie bezkarnie tankować do niego olej spożywczy – a w każdym razie nie należy się do tego głośno przyznawać. Otóż według obowiązujących w Polsce przepisów wszystko, co trafia do baku auta, staje się z mocy prawa paliwem. A to z kolei oznacza, że podlega opodatkowaniu drakońską stawką akcyzy i VAT-u. I tu kończy się cała radość z oszczędzania.
Bo olej napędowy to tak naprawdę bardzo tanie paliwo – jego litr kosztuje zaledwie ok. 2 zł, reszta to haracz narzucany przez państwo oraz marża operatorów stacji.Gdyby trzymać się prawa i zapłacić akcyzę za „sałatkowy” wlewany do baku, byłby on ponad dwa razy droższy od normalnego oleju napędowego.
Jazda na nieopodatkowanym paliwie to przestępstwo karno-skarbowe. Ryzyko wpadki przy zachowaniu odrobiny ostrożności jest jednak znikome. O ile olej opałowy jest barwiony na czerwono, żeby policja lub inspekcja transportu drogowego nawet przy pobieżnej kontroli mogła wykryć domieszkę nieakcyzowanego paliwa, to olej spożywczy takich domieszek nie ma.
O ile tankowanie czystego oleju spożywczego wymaga bardzo poważnych przeróbek auta, to już korzystanie z tzw. estru metylowego oleju rzepakowego też wprawdzie jest dla silnika ryzykowne, ale znacznie prostsze. Paliwo to można kupić(drogo!) na stacjach benzynowych lub produkować (tanio, ale nielegalnie) samemu. Odpowiednie instalacje dostępne są np. za pośrednictwem portali aukcyjnych.
W internecie da się też znaleźć porady, jak zabezpieczyć się na wypadek przyłapania z olejem spożywczym lub opałowym w baku. Trzebaodżałować nieco grosza i raz na jakiś czas udać się do urzędu skarbowego, aby zgłosić chęć opłacenia akcyzy za kilkadziesiąt litrów paliwa. Potwierdzenie opłacenia akcyzy należy włożyć do schowka. Może się przydać!
Jeśli po lekturze poniższego artykułu zdecydujesz się tankować olej spożywczy, robisz to wyłącznie na własną odpowiedzialność!