Klienci z pudłem własnych części zamiennych pod pachą nie są mile widziani w warsztatach. Mechanicy najczęściej wolą sami zorganizować podzespoły potrzebne do naprawy, bo jeśli nawet wymaga to większego zachodu, to i tak bardziej im się opłaca. Cóż, biznes to biznes.

Serwis ma duże zniżki na części

Wszystkie warsztaty, nawet te niewielkie, mają spore zapotrzebowanie na części zamienne. A ponieważ dużo kupują, u wielu sprzedawców mogą liczyć na pokaźne rabaty. W najlepszym wypadku warsztaty – zarówno ASO, jak i te niezależne – otrzymują upust sięgający nawet 40 proc. ceny dla klientów indywidualnych. Nieźle!

Nie podoba wam się to, że warsztat łatwo i szybko bogaci się waszym kosztem? W takiej sytuacji o części będziecie musieli zatroszczyć się sami. Jeśli serwis w ogóle się na taką operację zgodzi, to jest szansa, że rzeczywiście trochę zaoszczędzicie. Ale tylko na częściach, gdyż w takiej sytuacji mechanicy mogą spróbować odbić sobie na kosztach robocizny.

Jak wynika z naszych wyliczeń, obrotni właściciele Fiatów Grande Punto 1.4/77 KM zaoszczędzą ok. 275 zł (zestaw części potrzebnych do tzw. dużego przeglądu). Jeszcze lepiej wygląda to w przypadku VW Golfa V 1.9 TDI/105 KM – tu różnica (doliczyliśmy też koszt dwumasowego koła zamachowego) sięga 550 zł. Podczas wykonywania obliczeń wzięliśmy pod uwagę znalezione w internecie zamienniki ze średniej półki cenowej, natomiast koszt części kupionych w serwisie uzyskaliśmy od niezależnych firm specjalizujących się w naprawach Fiata oraz VW. Jeśli ktoś woli odwiedzić ASO, to w obu przypadkach powinien doliczyć do ceny serwisu niezależnego dodatkowe 50-60 proc.

Samodzielne kupowanie części daje wam też większe pole do manewru. Zaprzyjaźniony mechanik wybierze takie podzespoły, które sprawdzą się w waszym aucie. Ale jeśli nie macie w warsztacie żadnego znajomego, a zależy wam na jakości, powinniście za niezbędnymi elementami rozejrzeć się sami. Klientom z ulicy wciska się części, które najłatwiej zdobyć i takie, na których warsztat ma największy narzut.

Niedrogie podzespoły najłatwiej znaleźć w internecie. Portale aukcyjne niemal pękają pod ich naporem. Inna sprawa to nie zawsze legalne pochodzenie tzw. prawie nowych części zamiennych, na które decyduje się coraz większa liczba kierowców. Szukając części, możecie też skorzystać z oferty dużych hurtowni, np. Inter Carsu (www.sklep.intercars.com.pl) lub Foty (www.katalog.fota.pl). Przy odpowiednio dużym zamówieniu na rabat mogą tam liczyć także klienci indywidualni, choć z pewnością nie będzie on tak wysoki, jak w wypadku warsztatów.

W jaki sposób ryzykujesz?

Wiemy już więc, ile można zyskać. Jak się jednak okazuje, można też całkiem niemało stracić. Argumentów przemawiających przeciwko samodzielnemu zaopatrywaniu się w części jest całkiem sporo.

Po pierwsze: gwarancja. Jeżeli serwis zgodzi się zamontować części, które sami kupiliście, to w razie awarii i tak zapewne zrzuci winę na kiepską jakość podzespołów i odmówi naprawy gwarancyjnej. Będziecie musieli zapłacić dwa razy za to samo, więc wszystkie oszczędności diabli wezmą.

Po drugie: właściwy dobór części. W przypadku współczesnych aut dopasowanie odpowiednich elementów jest trudne, bo katalogi niezależnych dostawców nie zawsze są precyzyjne. Jeśli mechanik pomyli się, zamawiając część, sam będzie musiał ją wymienić. Wymiana nie jest wcale taka łatwa, bo hurtownicy niechętnie przyjmują zwroty.

Części dobieraj po numerze VIN! Foto: ACZ / Auto Świat
Części dobieraj po numerze VIN!

Po trzecie: jakość. Najtańsze zamienniki cechują się naprawdę niską jakością i do niczego się nie nadają.

Ile tak naprawdę można zaoszczędzić?

Przykładowe obliczenia dla dwóch popularnych modeli Foto: Auto Świat
Przykładowe obliczenia dla dwóch popularnych modeli

Podsumowanie

Po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw uważamy, że lepiej zapłacić nieco więcej i mieć gwarancję na wykonaną usługę. Idealna sytuacja to taka, gdy umawiacie się z mechanikiem na zakup zamienników co najmniej ze średniej półki cenowej. Niektóre serwisy zgadzają się na zakup części przez klienta, lecz potem z reguły nie poczuwają się do odpowiedzialności, a klient płaci dwa razy.