Długie przebywanie w fazie Early Access, wyszło Dirt Rally na dobre. Twórcy mieli wystarczająco dużo czasu, aby wprowadzić najistotniejsze sugestie fanów, a także doszlifować aspekty samej rozgrywki. Grono fanów już wtedy nieustannie rosło, a po pecetowej premierze trend jedynie się nasilił. Jeżeli jeszcze się do nich nie zaliczacie, a posiadacie konsolę i lubicie „posiedzieć” za wirtualnym kółkiem… niedługo do nich dołączycie. Po tym, co udało mi się zobaczyć na specjalnym pokazie w Wielkiej Brytanii, jestem tego bardziej niż pewien.
Wydarzenie zorganizowane z okazji nadciągającej premiery Dirt Rally na PS4 oraz Xboksa One umożliwiło mi nie tylko bliższe zapoznanie się z nowościami, które otrzymają na starcie konsolowcy. Po evencie lepiej zrozumiałem także filozofię, jaką kierowało się Codemasters w swojej „walce” o jak najlepsze odwzorowanie rajdowych realiów w 60 klatkach na sekundę, a także… miałem okazję porównać wirtualną jazdę z rzeczywistością, siadając za kółkiem prawdziwej rajdówki.
Dirt Rally miało być początkowo tytułem przeznaczonym jedynie na pecety. Jak podczas wywiadu zdradził mi Paul Coleman (główny game designer studia), Codemaster w ogóle nie planowało wydawania gry na żadną inną platformę! Tytuł sprzedawał się jednak fantastycznie, zebrał również rewelacyjne oceny na całym świecie (w plebiscycie serwisu Gamezilla, gra zajęła drugie miejsce w kategorii „Najlepsza gra wyścigowa roku 2015”), a to przekonało twórców i wydawcę do dalszej inwestycji.
Najczęściej zachwalanym aspektem rozgrywki w Dirt Rally od samego początku było niemal doskonałe odwzorowanie rajdowych realiów. Szalenie zaawansowana symulacja z krwi i kości! Pędzenie na oślep przed siebie akurat w tej ścigałce nie zdaje kompletnie egzaminu i wbrew temu, czego można było się spodziewać – przypadło to do gustu także i masowemu odbiorcy. Precyzja przy każdym zakręcie, traktowanie z szacunkiem nawet najmniejszego wyboju oraz nieustanna ostrożność. Jej brak zazwyczaj oznacza błyskawiczne wylądowanie poza trasą!
Gra zmusza w ten sposób do perfekcji, ale długotrwałe szlifowanie własnych umiejętności nie jest ani trochę męczące. Uczenie się tras na pamięć i przemierzanie ich w coraz lepszym stylu nie straciło na uroku ani trochę w wersji konsolowej, którą ogrywałem w Wielkiej Brytanii. Ta zadebiutuje piątego kwietnia na PS4 oraz Xboksie One… i będzie czymś więcej niż to, co widzieliśmy początkowo w edycji na PC.
Dirt Rally na obu konsolach działa w stałych 60 klatkach na sekundę oraz w rozdzielczości 1080p (Xbox One niekiedy zmuszony jest jednak przeskoczyć płynnie do rozdzielczości 900p). Oczywiście wizualiów nie da się porównać z ustawieniami ultra na PC, ale konsolowa wersja gry i tak prezentuje się wyśmienicie pod względem grafiki. Wspomniane 60 klatek nie jest zresztą jedynie hasłem marketingowym – wszystko faktycznie działa niezwykle płynnie, co w sytuacji, w której liczy się każdy ułamek sekundy, jest dla graczy niezwykle istotne.
Piękna grafika oraz niezmiennie świetna oprawa dźwiękowa to jednak nie wszystko. Istotniejsza jest w końcu zawartość… a ta na konsolach będzie znacznie poszerzona w stosunku do tego, co na premierę otrzymali grający na PC. Użytkownicy otrzymają między innymi nową serię samouczków, które wprowadzą ich w arkana rajdów. Czekają na nich także nowa klasa wyścigów (Rallycross) w kategoriach samochodów MINI Classic oraz Super 1600.
Na tym oczywiście nie koniec atrakcji. W konsolowej wersji Dirt Rally pojawi się także siedem dodatkowych samochodów oraz żwirowa wersja trasy Pike’s Peak, na której można wziąć udział w zawodach typu hillclimb. Nie zabrakło i kosmetycznych ulepszeń – gracze dostaną również kilka skórek samochodów wzorowanych na malowaniach, z jakich korzystał legendarny Collin McRae.
Część z tych usprawnień była dodana w popremierowych aktualizacjach wersji PC, a te które jeszcze nie zostały udostępnione, grającym na komputerach osobistych, trafią do nich całkowicie bezpłatnie w formie darmowego DLC. To naprawdę miły gest ze strony Codemasters i wyraźny ukłon w stronę wiernych fanów.
Jak jednak sprawował się sam model jazdy w grze? Tytuł testowałem zarówno na padzie, jak i na kierownicy i w obu przypadkach mogę Was zapewnić, że nie ma tu mowy o jakimkolwiek „uproszczeniu rozgrywki pod konsole”. Dirt Rally wciąż jest szalenie wymagające bez względu na rodzaj kontrolera, a przeniesienie silnika na nową platformę w żaden sposób nie wpłynęło na realizm fizyki.
Podczas samego wydarzenia na miejscu był Liam Doran – zawodowy kierowca, którego fani motoryzacji mogą kojarzyć chociażby z sukcesów na ERX oraz WRX. Obecnie jeździ głównie Citroënem DS3, ale w przeszłości miał okazję prowadzić wiele innych pojazdów obecnych w Dirt Rally. W krótkiej rozmowie, jaką odbyliśmy, powiedział wprost – „Jestem zachwycony możliwością tak realistycznego pojeżdżenia po trasach, które znam z prawdziwych rajdów”.
Studio Codemasters podobnie jak wspomniany Liam Doran, wielokrotnie podczas wydarzenia zachwalało swój model jazdy, ale żeby nie pozostać gołosłownym, przygotowali dla obecnych dziennikarzy pewną niespodziankę. Po kilkugodzinnej sesji za wirtualną kierownicą dano nam możliwość porównania cyfrowych wrażeń z prawdziwą jazdą… w prawdziwej rajdówce, na prawdziwym torze.
Zabrano nas do Higgins Rally School mieszczącego się godzinę drogi od angielskiego Shrewsbury. Po krótkiej lekcji teoretycznej przeszliśmy do praktyki. Posadzono nas za kółkiem Mk2 Forda Escorta i z pilotem obok ruszaliśmy kolejno w trasę, testując nowo nabytą wiedzę dotyczącą brania zakrętów, przyśpieszania, hamowania i panowania nad tą małą bestią. Jako jedyny w grupie pochodziłem z kraju, w którym kierownica jest po lewej stronie, nagła zmiana perspektywy była więc pewnym wyzwaniem… choć udało mi się nie rozbić, co mimo wszystko rozpatruję w kategoriach sukcesu.
Prawdziwe możliwości rajdowego samochodu pokazano mi dopiero jednak wtedy, gdy zasiadłem na miejscu pilota, a stery przejęli zawodowcy. Tak zupełnie szczerze – po prostu bałem się patrzeć na licznik, bo tempo odczuwane wewnątrz pojazdu było absolutnie zawrotne, a przeciążenie przy braniu ślizgiem ostrych zakrętów wręcz wbijało w fotel… ale niczego nie żałuję!
Rajdowe jazdy w końcu dobiegły jednak końca. Konkluzja jaka nasunęła mi się natychmiastowo po wyjściu z samochodu była następująca – chwilami pewniej czułem się wręcz za sterami prawdziwego, już lekko wiekowego auta, niż prowadząc potężną, ale i niezwykle trudną do opanowania wirtualną rajdówkę. Jeżeli Dirt Rally zarówno w wersji na PC, jak i konsole powinniście więc z czymś kojarzyć, to jest to prawdopodobnie najlepiej odwzorowany model jazdy rajdówkami z jakimkolwiek mieliście do czynienia. Dla fanów gamingu oraz motoryzacji ciężko o lepszą rekomendację.