• Nie wszystkie utarte opinie o obsłudze klimatyzacji znajdują potwierdzenie w faktach
  • To, że klimatyzacja działa poprawnie, nie znaczy, że nie wymaga regularnej troski
  • Internetowe poradniki nie zastąpią doświadczenia, wiedzy i profesjonalnego sprzętu

Kiedyś luksusowy dodatek wymagający dopłaty nawet w autach z wyższej półki, teraz oczywistość nawet w miejskich maluchach – kierowcy nie chcą już cierpieć w autach z powodu upałów. Dziś ciężko już nawet sprzedać tanie auto używane, jeżeli brakuje w nim klimatyzacji. Do zmieniających się realiów rynku dostosowała się też oferta serwisów – teraz niemal każdy szanujący się warsztat ma odpowiedni sprzęt i personel przygotowany do obsługi samochodowych klimatyzacji. Niestety, właściciele aut nadal często nie wiedzą, kiedy warto skorzystać z pomocy fachowców.

Mit numer jeden: jeśli klimatyzacja działa, to lepiej jej nie ruszać

Skoro po włączeniu klimatyzacji z nawiewów leci chłodne powietrze, to przecież układ jest sprawny i nie ma sensu do niego zaglądać – to niestety opinia wielu użytkowników aut. Tyle, że to trochę tak, jakby ktoś powiedział, że dopóki silnik zapala i pracuje, to nie ma sensu wymieniać w nim oleju. W bardzo wielu autach klimatyzacja działa nawet jeśli z układu zniknie do 30-40 proc. czynnika chłodzącego. Jej wydajność wprawdzie spada, ale nie na tyle, żeby tego spadku nie dało się skompensować np. włączeniem wyższego biegu nawiewu. Tyle, że ubytek chłodziwa bardzo źle wpływa na trwałość układu. Niektórzy eksperci przyjmują, że już 10 proc. ubytek chłodziwa może doprowadzić do spadku skuteczności smarowania kompresora aż o 40 proc.! Przypomnijmy: kompresor układu klimatyzacji nie ma własnej miski olejowej ani obiegu oleju – jest smarowany olejem domieszanym do czynnika chłodzącego. Wniosek? Nawet jeśli klimatyzacja działa, warto raz do roku zlecić jej przegląd w serwisie.

Mit numer dwa: klimatyzacja to układ zamknięty – jeśli jest sprawna, nie wymaga uzupełniania czynnika

Nie, to nie do końca prawda – choć teoretycznie układ rzeczywiście powinien być szczelny, a zasada działania samochodowej klimatyzacji jest bardzo zbliżona do zasady działania domowej lodówki, która przeglądów i uzupełniania czynnika przecież nie wymaga. Warto jednak pamiętać, że w samochodzie układ schładzający powietrze działa w zupełnie innych warunkach. Ze względu na wibracje, przeciążenia i olbrzymie zmiany temperatur występujące w pojazdach i to, że samochodowe klimatyzacje mają np. wiele połączeń i elementów elastycznych, minimalnych ubytków czynnika nie da się całkowicie wyeliminować. Rocznie ze sprawnego układu może znikać do 10 proc. czynnika – przy tak niewielkich ubytkach nieszczelności nie da się zlokalizować! Sprawna i szczelna klimatyzacja rzeczywiście więc prawdopodobnie będzie przez kilka lat działać bez interwencji fachowców. Tyle, że bez regularnej kontroli (przynajmniej raz w roku) ryzyko, że dojdzie do kosztownej awarii, np. do zatarcia kompresora, jest zbyt duże, by warto było je ponosić.

Mit numer trzy: jeżeli klimatyzacja nie działa, wystarczy ją „nabić”

Klimatyzacja sprawna, ale do nabicia – to jeden z najpopularniejszych tekstów handlarzy wciskających klientom auta wymagające napraw. Jeżeli w normalnie eksploatowanym i serwisowanym aucie klimatyzacja przestaje działać z powodu braku czynnika, to układ z całą pewnością nie jest sprawny. Obowiązujące od kilku lat przepisy zabraniają serwisom „dobijania” czynnika do układu, jeśli brakowało go więcej niż 40 gramów (do układu, w zależności od wielkości auta mieści się zwykle od ok. 400 gramów do nieco ponad kilograma czynnika) – zgodnie z prawem warsztat ma obowiązek najpierw znaleźć i usunąć przyczynę ubytku, a dopiero później może układ ponownie napełnić. Nie ma mowy o „nabijaniu” klimatyzacji na próbę – zresztą, przy dzisiejszych cenach czynnika pochodzącego z legalnych źródeł chętnych nie byłoby na taką usługę zbyt wielu. Uwaga! Automatyczne urządzenia do obsługi klimatyzacji sprawdzają szczelność układu poprzez wytworzenie w nim próżni i obserwację przez pewien czas, czy podciśnienie się w nim utrzymuje. Niestety, jest to metoda, która pozwala wykryć jedynie naprawdę poważne nieszczelności – lepsze efekty daje metoda nadciśnieniowa, polegająca na wtłoczeniu do układu gazu (azotu) pod ciśnieniem wyższym od standardowego i sprawdzanie przez wiele godzin, czy ciśnienie to nie spada.

Mit numer cztery: do „nabicia” klimatyzacji nie potrzeba specjalisty – możesz zrobić to sam, choćby gazem do zapalniczek

W tym micie jest ziarno prawdy – rzeczywiście wpuszczenie do układu, w którym czynnika było za mało, żeby klimatyzacja działała, np. propanu-butanu, izobutanu czy innego gazu o zbliżonych parametrach może spowodować, że układ zacznie ponownie schładzać powietrze. Nie wiadomo tylko, na jak długo! Czynnik w układzie odpowiada nie tylko za chłodzenie, ale też jest nośnikiem oleju smarującego m.in. kompresor klimatyzacji. Zarówno olej, jak i czynnik muszą być ze sobą kompatybilne – oleje używane z z czynnikami R134a i R1234yf nie nadają się do stosowania z propanem-butanem czy izobutanem. Ryzyko, że klimatyzacja po takim zabiegu wprawdzie trochę podziała, ale później trzeba ją będzie odbudowywać od podstaw jest duże. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest to, że wspomniane czynniki są skrajnie łatwopalne – stosowanie ich w prawdopodobnie nieszczelnym układzie, który znajduje się w pobliżu m.in. rozgrzewającego się silnika czy iskrzącego czasem alternatora też wiąże się z poważnym zagrożeniem.

W niektórych krajach stosowanie m.in. izobutanu w samochodowych klimatyzacjach jest zgodne z prawem – tyle, że tam jest on aplikowany do układów wraz z odpowiednim olejem.

Mit numer pięć: jeżeli zabraknie czynnika, to klimatyzacji nic się nie stanie, po prostu układ się nie włączy

Rzeczywiście, przez wiele lat układy klimatyzacji konstruowane były tak, że w przypadku zbyt niskiego ciśnienia w układzie sprzęgło elektromagnetyczne nie przekazywało napędu na kompresor – dzięki temu był on chroniony w takiej sytuacji przed zatarciem. W wielu aktualnie montowanych kompresorach klimatyzacji takiego sprzęgiełka nie ma – kompresor pracuje przez cały czas, ale jego wydajność jest za pomocą zaworu elektromagnetycznego. Nawet wyłączenie klimatyzacji odpowiednim przyciskiem na panelu sterowania nie powoduje w takich układach odłączenia kompresora! To oznacza, że np. jeśli dojdzie do uszkodzenia skraplacza (tzw. chłodnicy) klimatyzacji lub z jakiejś innej przyczyny z układu ulotni się czynnik i wypłynie olej smarujący, to auto powinno trafić do serwisu na lawecie, w przeciwnym razie szybko może dojść do zatarcia kompresora!

Eksperci ProfiAuto radzą

Sprawdzenie klimatyzacji przynajmniej raz w roku to minimum – powinno ono obejmować kontrolę wzrokową wszystkich komponentów układu i sprawdzenie jego wydajności, wymianę filtra kabinowego oraz dezynfekcję parownika i kanałów wentylacyjnych. Nawet jeśli wydajność klimatyzacji nie budzi zastrzeżeń, przynajmniej raz na dwa lata warto wykonać pełny serwis klimatyzacji obejmujący poza wyżej wymienionymi punktami również odessanie czynnika z układu, sprawdzenie jego szczelności i ponowną aplikację czystego czynnika wraz z odpowiednią dawką oleju smarującego. To jedyny sposób, żeby zapewnić, że w układzie znajdują się czynnik chłodzący i olej we właściwych proporcjach.

Przegląd klimatyzacji i uzupełnianie czynnika przy użyciu automatycznej stacji Foto: ProfiAuto
Przegląd klimatyzacji i uzupełnianie czynnika przy użyciu automatycznej stacji

Jeżeli doszło do rozszczelnienia układu i do środka mogło się dostać powietrze atmosferyczne a wraz z nim wilgoć, zalecana jest również wymiana tzw. filtra osuszacza – niektórzy producenci podzespołów klimatyzacji i sprzętu do jej obsługi (np. firma Hella) radzą, żeby czynność tą wykonywać rutynowo, co dwa lata.

Warto wiedzieć, że „dobijanie” samego czynnika to jedna z częstszych przyczyn przedwczesnego zużycia kompresora – uzupełnienie gazu pozwala wprawdzie często doraźnie przywrócić działanie klimatyzacji, ale w wyniku tego mogą zostać zaburzone właściwe proporcje oleju i czynnika w układzie, co z kolei powoduje, że m.in. kompresor nie ma właściwego smarowania. Jeśli czynnika w układzie jest za mało, należy odessać go w całości, usunąć nieszczelności, a następnie napełnić ponownie układ właściwą ilością czynnika i oleju.