Zionowi Badasch nie uderzyła woda sodowa do głowy, choć zmienia świat na lepsze, a jednocześnie sporo na tym zarabia. Osiemnastolatek mieszka z rodzicami w zamożnym miasteczku Savyon, położonym w pobliżu Tel Awiwu. (...) Podczas rozmowy chłopak zerka co kilka minut na komórkę i przegląda dziesiątki smsów przysyłanych przez znajomych. W Izraelu piątek jest tradycyjnym dniem spotkań towarzyskich. Zion może poświęcić przyjaciołom tylko nadchodzący weekend, ponieważ odbywa zasadniczą służbę wojskową i w sobotę musi wrócić z przepustki do macierzystej jednostki.

Zion opuści szeregi armii za trzy lata. Jego przyjaciele zastanawiają się nad podróżą do Nepalu, Indii albo Laosu. Pragną wyjechać, jak najdalej od Izraela, żeby zatrzeć przykre wspomnienia o trudach służby wojskowej i spokojnie zastanowić się na nad dalszą karierą zawodową. Zion nie pała wielką chęcią do wylegiwania się na hamaku na wybrzeżu Goa. Największym marzeniem nastolatka jest walka o czyste środowisko naturalne. Dlatego wszystko wskazuje na to, że Zion nie znajdzie czasu na podróż do Indii. - Muszę jak najszybciej przejąć zarządzanie firmą - mówi. Wujek Eli Mor zgodził się prowadzić interesy dopóki Zion nie zdejmie munduru.

Zion Badasch wspomina, jak mniej więcej dwa lata temu spacerował ulicami Tel Awiwu i z trudem oddychał powietrzem przesiąkniętym smogiem. - Akurat przejechał obok mnie stary autobus, a z rury wydechowej wydobywała się chmura czarnego dymu - opowiada. Zion jest chory na astmę, zatem nic dziwnego, że spaliny wywołały gwałtowny atak kaszlu. Wówczas chłopak pomyślał, czy nie dałoby się tego zmienić. Po powrocie do tonącego w zieleni Savyon usiadł do komputera i rozpoczął zbieranie informacji w internecie. Trudno mu było uwierzyć, że ludzkość nadal podtruwa się toksycznymi spalinami, choć ma na koncie mnóstwo pionierskich wynalazków, nie mówiąc o podboju kosmosu. Pasjonat fizyki i chemii pomyślał, że musi istnieć metoda umożliwiająca efektywniejsze spalanie paliwa w silnikach samochodowych, a jednocześnie ograniczająca emisję spalin i  zanieczyszczenie środowiska. Przez dwa lata Zion Badasch konsultował się z nauczycielami od chemii i fizyki, wertował specjalistyczne książki i prowadził eksperymenty na starym generatorze. - Wiedziałem, że trzeba szukać rozwiązania zagadki w mieszance powietrza zasysanej przez silnik, a nie w składzie chemicznym benzyny lub ropy - opowiada Zion. W celu zgłębienia tajemnicy czystego powietrza montował w generatorze pierścienie filtrujące z najróżniejszych stopów metali. Następnie kontrolował zużycie ropy i poziom emisji spalin.

Początkowo ojciec sceptycznie  obserwował poczynania syna. Mosche Badasch stoi w kuchni, popija kawę i przyznaje otwarcie: - Myślałem, że to naiwne, młodzieńcze mrzonki.  Dzisiaj ojciec stoi na czele rodzinnej fimy i jest przekonany, że syn zbije fortunę na sprzedaży Z5. Uważa, że już niedługo metalowy pierścień trafi do seryjnej produkcji i znajdzie się w standardowym wyposażeniu nowych samochodów produkowanych przez koncerny motoryzacyjne. - Nadejdzie dzień, kiedy wszyscy będziemy jeździć samochodami elektrycznymi i wówczas pierścień filtrujący okaże się zbędny - prorokuje Mosche Badasch.

Wynalazek Ziona nazywa się Z5 - "Z" jak pierwsza litera jego imienia, a "5" dlatego, bo "urodziłem się piątego sierpnia i to moja szczęśliwa cyfra". Pierścień kosztuje 70 euro i składa się ze stopu różnych metali, między innymi miedzi i śladowych ilości złota. Nastolatek pilnie strzeże tajemnicy składu chemicznego wynalazku. Wyjawia tylko, że pierścień montuje się w układzie zasysania powietrza. Na ułamek sekundy metalowa obręcz zmienia przyśpieszenie atomów w cząsteczkach powietrza zasysanych przez silnik. Proces ten powoduje, że jazda samochodem staje się bardziej przyjazna środowisku naturalnemu. Zion Badasch zlecił kilku instytutom naukowym przeprowadzenie specjalistycznych testów i wszystkie ekspertyzy potwierdziły, że miedziany pierścień Z5 wydatnie zmniejsza zużycie paliwa, a z rury wydechowej samochodu wydobywa się aż o 40 procent mniej spalin. Wynalazek Ziona jest także przydatny w ograniczeniu zanieczyszczeń emitowanych przez duże elektrownie. Pierścień filtrujący ma tak przełomowe znaczenie dla ochrony środowiska, że wzbudził zainteresowanie samego Gala Lufta, jednego z najbardziej renomowanych ekspertów ds. bezpieczeństwa energetycznego w USA, doradzającego prezydentowi Barackowi Obamie, jak zmniejszyć zależność Ameryki od ropy naftowej. Podczas wizyty w Izraelu naukowiec osobiście odwiedził młodego wynalazcę i poprosił o zademonstrowanie działania urządzenia. (...) Ekspert energetyczny zwrócił uwagę na Ziona Badascha dzięki doniesieniom w mediach, które okrzyknęły chłopaka cudownym dzieckiem i przyszłym milionerem.

Metalowy pierścień w kształcie gwiazdy, pakowany w ekologiczne pudełko z makulatury znajduje odbiorców w USA, Wielkiej Brytanii, Kanadzie i krajach skandynawskich. Urządzenie jest niezwykle łatwe w montażu i rodzina Badaschów liczy, że Z5 podbije także rynek niemiecki. - W tej chwili prowadzimy rozmowy handlowe z partnerami w Niemczech - zdradzają.

Zion opowiada z dumą o entuzjastycznych wpisach pojawiających się na jego stronie w serwisie społecznościowym Facebook. Wszyscy internauci wyrażają ogromne zainteresowanie wynalazkiem młodego Izraelczyka. "Przypadkowo natrafiłem na twoją stronę i chcę koniecznie kupić taki pierścień" - pisze ktoś. Inni chwalą Ziona za wkład w rozwój ekologii. "Dzięki za inicjatywę na rzecz ochrony naszej planety!" - napisał jakiś Amerykanin Eli Mor, wujek Ziona nie chce zdradzić, ile sztuk Z5 znalazło nabywców, kiedy pół roku temu firma Badaschów rozpoczęła seryjną produkcję. - W każdym bądź razie nie nadążamy z realizacją zamówień - przyznaje wujek. Opatentowane pierścienie są produkowane w Turcji, a w Izrael pakowane w ekologiczne pudełka i przygotowywane do dalszej wysyłki. - Oczywiście mogliśmy produkować taniej w Chinach, ale chcemy zachować pełną kontrolę nad procesem produkcyjnym - tłumaczy Eli Mor. Przynajmniej raz na dwa tygodnie pan Mor leci do Turcji i składa wizytę w fabryce wytwarzającej Z5.

Kiedy zapytać Ziona, dlaczego w wieku 16-lat wolał zajmować się pracą naukową niż chodzeniem na prywatki albo leniuchowaniem na plaży, chłopak odpowiada: - Przecież mamy tylko jedną Ziemię. Dodaje, że klienci kierują się różnymi pobudkami składając zamówienia na Z5. - Jedni chcą zaoszczędzić na benzynie. Z kolei innym zależy na tym, aby jazda samochodem wyrządzała mniejsze spustoszenie w środowisku naturalnym. Przy okazji warto dodać, że Zion nie ma samochodu. - Bardzo chętnie jeżdżę autobusami i ani myślę o kupnie własnych czterech kółek - zapewnia.