Przede wszystkim opony zimowe zarówno na suchym, jak i szczególnie na mokrym asfalcie zachowują się znacznie gorzej od opon letnich. Objawia się to gorszym prowadzeniem na zakrętach, skłonnością do aquaplaningu (utraty przyczepności na warstewce wody na drodze). W porównaniu z oponami letnimi dramatycznie gorsze są też wyniki w testach hamowania. Ze względu na inną konstrukcję opon zimowych (duże, luźno rozstawione kostki bieżnika, miękka mieszanka gumowa, liczne lamelki) są one mniej sztywne, co obniża wyraźnie precyzję prowadzenia. Starsze modele zimówek są też znacznie głośniejsze od swoich letnich odpowiedników. Za wymianą opon zimowych na letnie przemawiają także względy ekonomiczne. Ogumienie zimowe zużywa się przy dodatnich temperaturach w zastraszającym tempie, bezporównania szybciej niż w trakcie eksploatacji zimą. Miękka zimówka jest też bardzo podatna na uszkodzenia. Szczególnie w autach pozbawionych ABS-unawet jedno ostre hamowanie może spowodować to, że na oponie punktowo zostanie starty bieżnik. Takiej opony nie da się już w żaden sposób naprawić, można ją tylko wyrzucić. Dlatego właśnie, mimo że jazda na oponach zimowych latem jest znacznie bezpieczniejsza niż używanie opon letnich zimą, radzę gdzie indziej szukać oszczędności. Wprawdzie w niektórych krajach (np. w Austrii) istnieje zwyczaj "dojeżdżania" zużytych zimówek latem, nie jest to jednak najlepsze rozwiązanie. Kierowcy chcący nieco zaoszczędzić, poruszający się głównie po mieście, w terenach, w których nie występują obfite opady śniegu ani ekstremalnie niskie temperatury powinni rozważyć ewentualnie zakup opon całorocznych. Trzeba się oczywiście liczyć z tym, że w warunkach letnich nie dorównają one oponom letnim, a zimą będą się zachowywały gorzej od zimówek. Wyniki te są jednak na akceptowalnym poziomie.