Komunikat sprzed kilku dni był przerażający: 3-osobowa rodzina podróżująca w nocy Fiatem Pandą zginęła po kolizji auta naprzód ze stadem dzików, a potem z samochodem ciężarowym nadjeżdżającym z przeciwka.
Informacji o kolizjach samochodów z dzikimi zwierzętami pojawia się coraz więcej. Dziki rozmnożyły się w naszych lasach ponad miarę, oswoiły się, a w poszukiwaniu pożywienia zbliżają się do miejsc zabudowanych.
Nie jest już żadną sensacją widok stada dzików na przedmieściach miast, nawet tak dużych jak Wrocław czy Warszawa.
Poza tym dzikie zwierzęta mają swoje ustalone ścieżki wędrówek, które często przechodzą przez drogi, a nawet nowowybudowane autostrady!
Zwierzęta najczęściej przemieszczają się nocą, co jest dla kierowców dodatkowym zagrożeniem.
Światła mijania samochodu pozwalają w dobrych warunkach, w nocy widzieć to co dzieje się przed samochodem na odcinku ok. 70 metrów. Teoretyczna droga hamowania ze 100 km/h sprawnego w 100 proc. samochodu z doskonałym kierowcą wynosi ok. 40 metrów. Praktyczna jest co najmniej 2 razy dłuższa.
A to oznacza, że jadący z prędkością 100 km/h kierowca, nawet jeśli dostrzeże w światłach reflektorów stado dzików (lub inną przeszkodę) na drodze i natychmiast rozpocznie hamowanie – i tak nie uniknie kolizji.
Z dzikimi zwierzętami sytuacja jest o tyle skompiikowana, że najczęściej pojawiają się one na drodze gwałtownie – dziki lub jelenie wybiegają z lasu tuż przed maską samochodu, są spłoszone, biegną szybko i nie reagują na klakson.
Jak uniknąć kolizji z dzikimi zwierzętami? 100-procentowej recepty nie ma. Podróżując drogami wiodącymi przez las lub w pobliżu lasu trzeba zwracać uwagę na znaki ostrzegawcze.
Jeśli jest to obszar, na którym mogą pojawić się dzikie zwierzęta, powinien stać tam znak A-18b, ostrzegający przed nimi. Pod znakiem może być umieszczona tabliczka z informacją, na jakim odcinku zagrożenie występuje.
Znak jest ważny, ale trzeba traktować go jako informację ogólną. Szczególnie określenie odcinka, na którym mogą pojawić się na drodze dzikie zwierzęta jest tylko orientacyjne. Dziki, jelenie czy sarny mogą pojawić się w dowolnym miejscu lasu.
Znak ten nakazuje kierowcy zmniejszenie prędkości i zachowanie szczególnej uwagi. To drugie określenie to słowo-wytrych, stosowane w wielu innych przypadkach (np. podczas zbliżania się do skrzyżowania), ale niestety nie ma innej metody na zmniejszenie zagrożenia i uniknięcie kolizji ze zwierzakiem na drodze.
Znak A-18b jest bardzo ważny w sytuacjach, gdy już dojdzie do wypadku z powodu dzikich zwierząt i pojawiają się kwestie odszkodowania.
Jeśli na jakimś odcinku drogi znak ostrzegał o dzikich zwierzętach i doszło tam do kolizji z nimi – winę ponosi kierowca. Nie może wtedy liczyć na odszkodowanie ze strony dyrekcji lasów czy koła łowieckiego. Naprawę samochodu musi wtedy pokryć z ubezpieczenia AC lub własnego portfela.
Ubezpieczyciele odmawiają wypłaty odszkodowania nawet jeśli dojdzie do kolizji samochodu z dzikim zwierzakiem na... autostradzie. Zarządcy autostrad mają wprawdzie ubezpieczenia OC, autostrada powinna być ogrodzona, a mimo to odszkodowania nie dostaniemy. Dlaczego?
W rozporządzeniu min. infrastruktury w sprawie przepisów techniczno-budowlanych dotyczących autostrad płatnych sformułowano taki zapis: „Ogrodzenie autostrady wykonuje się w celu zmniejszenia niekorzystnego oddziaływania otaczającego środowiska na bezpieczeństwo uczestników ruchu oraz ze względu na bezpieczeństwo ludzi i zwierząt przebywających w pobliżu autostrady".
Czyli zarządca ma zmniejszać, a nie eliminować w 100 proc. (to byłoby niemożliwe) zagrożenie. Punkt zaczepienia do uzyskania odszkodowania pojawi się tylko wtedy, gdy np. ogrodzenie będzie uszkodzone lub nie będzie go w ogóle.
Odpowiedź na pytanie postawione w tytule: jak nie trafić dzika w trasie jest zatem i prosta, i trudna. Trzeba jechać z wyobraźnią, przewidywać sytuacje na drodze, uważać na znaki informujące o dzikich zwierzętach, zwalniać na odcinkach leśnych.
Osobna sprawa to zagrożenie ze strony zwierząt gospodarskich. Ostrzega o nich znak przedstawiający krowę.
Ustawiane są na drogach biegnących przez wsie. Trzeba wtedy zwolnić i uważać np. na wędrujące drogą lub poboczem krowy, owce czy inne zwierzaki gospodarskie.
W takich sytuacjach raczej niebezpieczna kolizja nam nie grozi, ale może dojść do uszkodzenia auta – czy to na skutek kopnięcia przez zwierzę, otarcia łańcuchem czy uderzenia rogami.
Jeśli dojdzie do uszkodzenia pojazdu należy ustalić do kogo należy zwierzę. Rolnicy mają z reguły OC, więc odszkodowanie wypłacone będzie z ich polisy. Gdy rolnik nie ma OC, odszkodowanie pokryje UFG (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny).