Samostarty nadają się do awaryjnego uruchamiania starszych samochodów. W nowszych, kilkuletnich nie należy, a nawet nie wolno ich stosować! Tego typu środki składają się zwykle z mieszaniny eteru, propanu-butanu, lekkiej benzyny i dodatków smarujących. Dlatego używając ich należy być bardzo ostrożnym.
Są one skrajnie łatwopalne i wybuchowe, więc jeśli dostaną się do komory spalania, wybuchają już pod wpływem samego sprężania w cylindrze, dlatego doskonale sprawdzą się w sytuacji, kiedy np. iskra jest słaba. A kiedy już auto „załapie” na samostarcie, być może zacznie pracować i na benzynie.
Jak używać takich preparatów? Środek należy wtrysnąć do przewodu dolotowego tuż przed rozruchem, albo w czasie rozruchu, tak żeby został zassany do cylindrów. Dlatego najlepiej mieć do pomocy drugą osobę, która zakręci rozrusznikiem w momencie, gdy my będziemy wtryskiwać preparat do układu dolotowego.
Najlepiej otworzyć „puszkę" z filtrem powietrza i tam wtrysnąć preparat. Z reguły łatwo to zrobić w starych autach z silnikami gaźnikowymi lub w wolnossących dieslach – w nowszych konstrukcjach samo znalezienie miejsca, z którego silnik zasysa powietrze, bywa kłopotliwe.
Na tym jednak nie koniec problemów! Samostarty są niebezpieczne, bo wdychanie ich nawet w niewielkich ilościach grozi zatruciem. Opary eteru mogą eksplodować pod maską lub w układzie dolotowym, powodując znaczne spustoszenia – wystarczy, że gdziekolwiek pojawi się choćby niewielka iskra.
Rada: podobnie do samostartu, choć nieco delikatniej, działają wtryskiwane do układu dolotowego środki do nabłyszczania deski rozdzielczej – pod warunkiem, że nie są to ekologiczne „pianki” na bazie wody i detergentów. Zarówno „plaki”, jak i zwykłe samostarty to opcja ostateczna.
CZYTAJ WIĘCEJ