- Zabezpieczenie jest skuteczne, jeśli preparat antykorozyjny dotrze do jak największej liczby zakamarków, profili zamkniętych i łączeń
- Jeśli chcesz być dokładny, masz stare auto i chciałbyś cieszyć się nim jeszcze przez wiele lat, przed zabezpieczeniem podwozia powinieneś zadbać o usunięcie ognisk korozji
- Każdy środek, który dostanie się do hamulców, niszczy okładziny
Zabezpieczenie antykorozyjne to brudna robota. Niezbyt trudna (choć doświadczenie mile widziane), na tyle jednak odpowiedzialna, że nie warto oddawać auta do zabezpieczenia byle gdzie. Kompleksowo i dobrze można to zrobić tylko w warunkach warsztatowych, ale sporo da się zrobić nawet samemu, o ile przestrzega się kilku podstawowych zasad.
Po pierwsze, zabezpieczenie jest skuteczne, jeśli preparat antykorozyjny dotrze do jak największej liczby zakamarków, profili zamkniętych i łączeń. Po drugie, środki ochronne nie mogą zatkać fabrycznych otworów odprowadzających wodę (bo efekt będzie odwrotny do zamierzonego), dlatego nie każdy da się zastosować w dowolnym miejscu.
Wreszcie, jako że środki antykorozyjne są brudzące, a niektóre działają niszcząco na elementy gumowe – stosując je nieostrożnie, można bardzo wiele popsuć.
Jeśli poprzestajesz na zabezpieczeniu drzwi i klap, ewentualnie wykorzystujesz tylko łatwo dostępne z zewnątrz otwory technologiczne, obędziesz się bez podnośnika i narzędzi mechanicznych. Jeśli jednak zamierzasz podejść do sprawy kompleksowo, i możesz auto unieść podnośnikiem lub postawić na „kobyłkach”, zdejmij koła.
Bardzo dokładnie zabezpiecz hamulce – przede wszystkim tarcze i zaciski z klockami, ale też upewnij się, że w żadnym wypadku olej nie dostanie się do bębnów; po prostu użyj folii.
Niektórzy owijają wydech papierem i zabezpieczają taśmą, inni całkiem go zdejmują – o ile środki na bazie oleju pod wpływem gorąca się wypalą (auto przez jakiś czas będzie dymić i śmierdzieć, potem przestanie), o tyle zabrudzenie wydechu środkami bitumicznymi (przypominającymi smołę), na co pozwalają sobie niektórzy „fachowcy”, to zwykły skandal.
Jeśli chcesz być dokładny, masz stare auto i chciałbyś cieszyć się nim jeszcze przez wiele lat, przed zabezpieczeniem podwozia powinieneś zadbać o usunięcie ognisk korozji. W mniej poważnych przypadkach można spróbować zrobić to chemicznie, najlepiej jednak korozję wypiaskować, a element zabezpieczyć. Jeśli przeszkadzają w tym elementy zawieszenia, należy je zdjąć.
W przypadku usług warsztatowych fachowcy używają różnych preparatów, które często umiejętnie mieszają ze sobą (np. środków na bazie wosku z gęstym olejem) i podają je przy użyciu sprężarki pistoletem z wąską sondą. W warunkach „domowych” musimy postarać się o środki w spreju – niektóre z nich również mają na wyposażeniu sondy rozpylające i można nimi uzyskać efekt zbliżony do warsztatowego.
Są specjalne środki do ochrony profili zamkniętych (tu nie liczy się odporność mechaniczna, tylko trwałość i elastyczność powłoki, która nie powinna pękać), są preparaty na bazie oleju (dobre w miejscach, gdzie już rozpoczęły się procesy korozyjne – olej dociera do trudno dostępnych zakamarków, wypiera wodę i nie zatyka otworów odpływowych), są też środki o wysokiej odporności mechanicznej – z nich tworzy się zewnętrzną warstwę ochronną podwozia.
Warto uważać:
- każdy środek, który dostanie się do hamulców, niszczy okładziny
- olej, którego nie usuniemy z elementów gumowych (np. z uszczelek), po pewnym czasie spowoduje, że się one rozpuszczą
- preparaty bitumiczne mogą zatkać otwory odpływowe – jeśli tak się stało, trzeba je udrożnić
Podstawowe zabezpieczenie antykorozyjne to wydatek ok. 400 zł, ale już dokładna i kompleksowa usługa, szczególnie gdy wymagamy, by auto od spodu wyglądało schludnie, może kosztować nawet 3 razy tyle. Oferty dla właścicieli youngtimerów, obejmujące zdejmowanie elementów zawieszenia, piaskowanie ich, odsłanianie całego podwozia i tworzenie od podstaw wielowarstwowej powłoki antykorozyjnej, to koszt 2 tys. zł i więcej. Tyle że taką usługę wystarczy zamówić raz, a potem już tylko co rok lub dwa skontrolować stan podwozia i uzupełniać braki.
Solidne zabezpieczenie przed rdzą to także dobra opcja dla właścicieli zupełnie nowych modeli samochodów. Nowe samochody (w szczególności np. pikapy) mają tendencję do pokrywania się rdzawym nalotem od spodu, w niektórych modelach po kilku latach jazdy okazuje się, że rdzewieją drzwi i progi – fabryczne zabezpieczenie jest tak cienkie i tak tanie, jak to tylko możliwe. Niektóre modele są zabezpieczone... lakierem! Korozja po kilku latach? To nie jest normalne i można tego uniknąć.
Napylanie warstwy preparatu ochronnego w drzwi. Uwaga: po zabiegu wykonanym w ten sposób fabryczną folię należałoby wymienić lub zastąpić matą bitumiczną.
Zabezpieczanie maski oraz (przede wszystkim) tylnej klapy. Czasem przeszkadzają w tym naklejone wygłuszenia.
Szczeliny pomiędzy elementami blach zalano odpornym na zmywanie środkiem w spreju.
Jeden preparat wtryskiwany jest w profile zamknięte, inny naniesiono na powierzchnię nadkola. Folia zabezpiecza hamulce oraz lakier auta przed zabrudzeniem.
Otwory technologiczne, a także miejsca niefabrycznych wierceń można zabezpieczyć środkami na bazie wosku lub np. podkładem cynkowym w spreju.
Na koniec należy umyć auto i usunąć nadmiar preparatów, pamiętając o uszczelkach.
Oto przykład, jak nie należy zabezpieczać samochodu. Z lenistwa nie chciało się ochronić wydechu – i zalano smołą otwory odpływowe.
Lepiej niż fabryce: gruba warstwa ochronna, wszystko wokół czyste.
Po zdjęciu korka ochronnego aplikujemy środek antykorozyjny do profili zamkniętych – w tym przypadku zabezpieczamy tylną klapę.
Sylikon (nie niszczy gumy) wtryskujemy pod uszczelki – chronimy ramki drzwi przed korozją.
Wtryskujemy środek ochronny przez otwory odpływowe drzwi.
Korozja ramek drzwi upodobała sobie szczególnie Mercedesy. Wspomaga ją woda, która gromadzi się pod uszczelkami.
Jeśli zajrzeliśmy pod uszczelki (nie widać tego z zewnątrz, trzeba je podwinąć) wtedy, gdy rdza jest już widoczna gołym okiem, to – w zależności od zaawansowania usterki – można albo wypełnić ubytki za pomocą lutospawarki (jednak trzeba wcześniej zdjąć uszczelki i jest to raczej zadanie dla profesjonalisty), albo przynajmniej zastosować na rdzę preparat, który ją zwiąże i na jakiś czas powstrzyma (w sztyfcie lub w płynie nanoszonym pędzlem). Takie miejsce można potem pomalować – na jakiś czas to wystarczy.
Środek reaktywny do wiązania korozji. Do czego służy: zatrzymuje procesy korozyjne. Należy nanieść go na widoczne ognisko rdzy, odczekać, a potem pomalować.
Sprej sylikonowy. Do czego służy: przede wszystkim smaruje, ale też wypiera wodę. Działa krótkotrwale, ale jest w pełni bezpieczny dla elementów z gumy, np. uszczelek.
Do czego służy: chroni podwozie przed uszkodzeniami mechanicznymi i solą. Nanosząc, trzeba chronić m.in. wydech i hamulce.
Preparat zawiera cynk i aluminium, ma formę schnącej pasty. Do czego służy: chroni przed korozją np. miejsca wierceń i spawów. Nanosimy sprejem lub pędzlem.
Preparat do zabezpieczania profili zamkniętych, występuje też w wersji z sondą do aplikacji. Jak używać: natryskiwać przez otwory technologiczne i odpływowe do wnętrza elementów.