Auto Świat Już wiemy, jak jeździ nowy Range Rover

Już wiemy, jak jeździ nowy Range Rover

Autor Andrzej Jedynak
Andrzej Jedynak

Pogodzenie ekstremalnego luksusu i możliwości jazdy w trudnym terenie to jak łączenie ognia i wody. Producenci wolą iść łatwiejszą drogą, przez co auta tracą offroadowy charakter. Ale nowy Range Rover pozostaje wierny ideałom

Już wiemy, jak jeździ nowy Range Rover
Zobacz galerię (6)
Auto Świat
Już wiemy, jak jeździ nowy Range Rover

Czy kompromis pomiędzy komfortem, dobrym wyposażeniem i precyzją prowadzenia na asfalcie a możliwością bezstresowej jazdy w terenie jest konieczny? Z pewnością trudno te elementy pogodzić, przez co wiele modeli w ostatnich latach straciło offroadowy charakter.

Taki los spotkał np. Kię Sorento i Volkswagena Touarega. Można sobie tylko wyobrazić rozterki, z jakimi borykali się konstruktorzy 4. generacji Range Rovera. Z zadania wybrnęli jednak po mistrzowsku – auto jest ekskluzywne, zaś możliwości terenowe… jeszcze się poprawiły!

Aby osiągnąć zamierzony cel, trzeba było sięgnąć po najnowocześniejszą technikę. Obecny model ma już samonośną „skorupę”, więc – szukając dalszych innowacji – sięgnięto po lekki materiał. Dzięki temu mamy pierwszą w świecie konstrukcję terenówki bez ramy, wykonaną z aluminium. Sam szkielet jest lżejszy aż o 180 kg.

Kolejne oszczędności pozwoliły zredukować wagę o 240 kg. Nadwozie mierzy 4999 mm i na pokład zabierze 4 lub 5 osób – zależnie od konfiguracji kokpitu. Pasażerowie rozpieszczani są high-endowymi dodatkami: audio może mieć 1,7 kW i 29 głośników (!), kierowca ma przed sobą cyfrowe wskaźniki o przekątnej 12,3 cala oraz 8-calowy dotykowy ekran na konsoli centralnej.

Fotele mogą zapewnić kilka trybów masażu, wnętrze oświetlane jest samodzielnie konfigurowaną, LED-ową iluminacją, a nabywca ma do wyboru 17 tematycznych kolorystyk kokpitu. Zadbano również o względy praktyczne – tylne fotele oferują więcej miejsca na nogi, a bagażnik ma ponad 550 l.

Lista systemów wspomagających jazdę naprawdę imponuje. Standardowych nie ma co wymieniać, wspomnijmy o czymś… specjalnie na polskie drogi – kompensacja pochylenia kół (Pull/Drift Compensation) pozwala uniknąć konieczności korekt dokonywanych kierownicą w przypadku efektu wypukłości bocznych krawędzi drogi (czyli w koleinach). Kto by pomyślał, że coś takiego można opracować i wdrożyć?

Do napędu Range Rovera przewidziano cztery silniki: 3.0 TDV6 o mocy 258 KM, 4.4 SDV8 rozwijające 339 KM oraz dwie, 5-litrowe benzynówki – wolnossąca (375 KM) lub doładowana (SC – 510 KM). Za przeniesienie napędu odpowiada 8-biegowy „automat” oraz centralny dyferencjał, standardowo dzielący moment obrotowy pomiędzy przednią i tylną oś w proporcjach 50:50.

Czy którykolwiek kierowca zdecyduje się na zjazd w teren? Jeśli przyjdzie mu na to ochota spokojnie może liczyć na pomoc techniki: blokadę centralnego „dyfra”, opcjonalną blokadę tylnego mechanizmu różnicowego, poprawiony system Terrain Response (z automatycznym rozpoznawaniem terenu, po którym się porusza), pneumatyczne zawieszenie z możliwością uzyskania prześwitu powyżej 300 mm, przygotowanie mechanizmów do głębokości brodzenia 900 mm (!).

Najtańszy Range Rover kosztuje 477,5 tys. zł (3.0), najdroższy – 676,5 tys. zł (SC). Pierwsze egzemplarze będą wydawane polskim klientom jeszcze w tym roku.

Autor Andrzej Jedynak
Andrzej Jedynak
Powiązane tematy:
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków