Acrylnitril, Butadien, Styrol – prawda, że nie brzmi to zbyt seksownie? Chemicy i naukowcy nazywają to syntetycznym terpolimerem. Też nie brzmi lepiej. Jakby to nie było, jedno jest pewne – ten materiał okazuje się zupełnie nieszkodliwy. W skrócie nazywa się ABS i można z niego wykonać wiele rzeczy, np. klocki Lego czy… Citroëna Méhari.
Tworzywo ABS nie jest łatwopalne, a przy tym na tyle miękkie, że łatwo je formować. Nikt przecież jeszcze nigdy nie słyszał o spalonym Méhari, podczas gdy w przypadku innych aut nie jest to takie oczywiste. Początek kariery plastikowego Citroëna przypadł na bardzo burzliwy okres. W czasie, gdy w stolicy Francji w 1968 roku budowano barykady, Citroën na wybrzeżu Atlantyku, na polu golfowym w miejscowości Deauville pokazał mały samochód terenowy.
Foto: Auto Świat
Auto prezentowało się śmiesznie i składało się z ramy pochodzącej z 2CV oraz karoserii wykonanej z tworzywa sztucznego. Nazwa Méhari brzmi miło, a oznacza specjalny rodzaj dromadera. Był to też osławiony odział kawalerii legii cudzoziemskiej poruszającej się na wielbłądach. Już to pokazuje, że Méhari pomimo niezbyt ciekawego wyglądu powinno mieć poważanie.
Dla wszystkich, którzy jeszcze mieli wątpliwości, Citroën przedstawiał samochód w swoich prospektach w różnych codziennych oraz nieco nietypowych sytuacjach – jako pojazd dla surferów z dziewczynami w bikini, ze skrzynkami warzyw na rynku, ze sprzętem rybackim w porcie, jako wózek golfowy czy jako środek transportu dzbanków z mlekiem.
Wszystkim, którzy nie są jeszcze pewni możliwości tego pojazdu zaleca się przejażdżkę. Tylko skąd wziąć taki model? W Polsce? Można w zasadzie zapomnieć. Ba, nawet w ulubionych przez naszych rodaków wyjeżdżających po samochody Niemczech nie ma zbyt wielu Méhari.
Foto: Auto Świat
Więcej takich aut można znaleźć w Holandii. Tam Méhari zdobyły całkiem dużą popularność, a często służyły po prostu jako niewielkie samochody dostawcze. Ad van den Horst z Boerdonk w Eindhoven, który przypisuje sobie miano „hodowcy kaczek”, jak popularnie określano protoplastę Méhari, czyli model 2CV, na dziedzińcu swojej farmy parkuje więcej Méhari, niż można znaleźć wśród ogłoszeń internetowych w Niemczech. Wypożycza nam jednego z nich – polakierowanego w jaskrawo-pomarańczowym kolorze.
Ad wręcza klucz i prosi żeby stosować się do instrukcji obsługi umieszczonej w kokpicie. Jednocześnie wyjaśnia, żeby nie szarpać dźwignią podczas zmiany biegów, bo poszczególne koła zębate muszą mieć trochę czasu, żeby ze sobą współdziałały. Obiecujemy, że będziemy się obchodzili delikatnie i wyjeżdżamy z podwórka.
Szczególnie pomiędzy drugim a trzecim biegiem skrzynia domaga się, aby z dźwignią obchodzić się wyjątkowo ostrożnie. Musimy przyznać, że z obsługą nie ma kłopotu, tym bardziej że w kokpicie jest niewiele przełączników, a wszelkie wątpliwości wyjaśnia instrukcja obsługi. Poza tym Ad usunął już konstrukcję dachu. Demontaż trwa mniej więcej tyle, ile składanie dużego, rodzinnego namiotu.
Być może dlatego w Niemczech nikt nie chciał sprzedawać Méhari. Podczas jazdy ma się wrażenie, że nie wszystkie z 28,5 KM wyruszyły z nami w podróż. Temperament jest tak łagodny, że nawet 30-tonowe ciężarówki zaczynają nas wyprzedzać. Maksymalnie 90 km/h – to kolejne zastrzeżenie właściciela pojazdu. Jednak to ostrzeżenie jest zbędne, bo nawet po długim rozpędzaniu się strzałka szybkościomierza wisi pomiędzy cyframi 80 a 90.
Rozpędzanie trwa na tyle mozolnie, że jeszcze po kilku metrach od ruszenia dziwimy się, że już jedziemy. Wolno i głośno, ale jedziemy. Gdy się tak przyjrzeć Méhari dokładniej, dochodzimy do wniosku, że to naprawdę minimalistyczna wersja samochodu: silnik, cztery koła, siedzenia i kierownica. Już przejechanie około 20 km przez holenderską prowincję okazuje się nie lada wyczynem i przygodą. Jednocześnie zdajesz sobie sprawę, że przyjemność prowadzenia wcale nie musi mieć nic wspólnego z szybką jazdą. Choć trochę tak wygląda, to Méhari nie może być wcale fun carem i oczywiście żadnym plażowym pojazdem.
Tak naprawdę w czasach swojej świetności był typowym wołem roboczym zbudowanym dla tych, którzy nie mogli sobie pozwolić na nic więcej niż pojazd zrobiony z tworzywa ABS. Dlatego jego użytkownikami mogli być bretońscy rybacy, właściciele winnic z południa Francji czy handlarze warzyw z Paryża. Pomiędzy 1968 a 1987 rokiem sprzedano niecałe 150 tys. sztuk Méhari. Ad już czeka. Oczywiście, zapewniamy o ostrożnym obchodzeniu się z podzespołami samochodu.
Na dziedzińcu kilka Méhari oczekuje na sprzedaż. Zastanawiamy się tylko moment. Jednak już po chwili rezygnujemy i wyjeżdżamy z podwórka. Nie, to mimo wszystko nie jest auto dla nas.
Plusy/minusy
Największy minus jest jednocześnie zaletą tego samochodu – to otwarte nadwozie wykonane z tworzywa sztucznego. Bez drzwi i z położoną przednią szybą ma aerodynamikę wozu drabiniastego. Nawet przy kompletnie założonym dachu i po zamontowaniu bocznych szyb Méhari jest przewiewne, a tym samym użytkowanie go w na-szych warunkach klimatycznych może być utrudnione.
Foto: Auto Świat
Cieszy wytrzymała i niezawodna technika z 2CV, ale nie można tego powiedzieć o ramie, która jest podatna na rdzę. W Méhari nie można liczyć na dobry temperament. Jest go tylko tyle, żeby wystarczyło do sprawnego poruszania się w codziennym ruchu. Cieszy natomiast niskie spalanie na poziomie 6 l/100 km.
Części zamienne
Dzięki temu, że Méhari ma budowę pokrewną z 2CV, dostępność części zamiennych okazuje się bezproblemowa. Jeśli skorzystamy z pomocy klubów, nie powinno być także kłopotu ze zdobyciem kompletnej karoserii. Bez wysiłku można skompletować pełne Méhari, ale aby idealnie dopasować części, przydatny jest numer podwozia. Nadwozie można kupić za około 2000 euro, a ramę za 550 euro.
Sytuacja rynkowa
Podobnie jak w przypadku 2CV także i ceny Méhari w ostatnich latach stają się coraz wyższe. Za egzemplarze w bardzo dobrym stanie właściciele życzą sobie ponad 10 tys. euro, a mocniej zużyte samochody to wydatek 5 tys. euro. Najwięcej pojazdów można znaleźć we Francji oraz w Holandii. Bardzo rzadkie i znacznie droższe są wersje 4x4 – to propozycja dla prawdziwych fanów tego modelu i to pod warunkiem, że mają grube portfele.
Polecamy
Dobrze jest odbudować Méhari za pomocą nowych części, tym bardziej że nie są one przesadnie drogie. Poza tym dobrą bazę do odrestaurowania nadal można znaleźć za relatywnie nieduże pieniądze. Prawdziwa magia lat 70. możliwa jest tylko w przypadku oryginalnych, zachowanych egzemplarzy, takich jak opisywany model widoczny na zdjęciach. Z drugiej strony liczą się także perfekcyjnie odrestaurowane Méhari.