Wśród klasycznych perełek jest m.in. Ferrari F50 z 1996 r. z przebiegiem zaledwie 21 870 km. Przewidywana cena 1,7-1,9 mln. euro.
Nieco więcej bo 2-2,2 mln. euro trzeba będzie wyłożyć, aby stać się właścicielem bardzo rzadkiego BMW 507 Roadstera z 1959 r.
Kto nie dysponuje taką sumą może spróbować wylicytować Ferrari Enzo z 2003 r. – przewidywana cena to 1,85-2 mln. euro.
Kolejne Ferrari wystawione na paryskiej aukcji to model 275 GTB/6C z 1966 r. – aby stać się jego właścicielem trzeba mieć w portfelu 3-3,3 mln. euro.
Pod młotek pójdzie też model Ferrari 250 GT Cabriolet z 1960 r. To 50. egzemplarz z 200 zbudowanych. Przebieg 66 tys. km, przewidywana cena – 1,2-1,4 mln. euro.
Jeśli mamy znacznie grubszy portfel, możemy spróbować wylicytować Porsche 550 RS Spydera z 1956 r. Auto bardzo rzadkie, odrestaurowane w 2000 r. w warsztacie Porsche, uczestnik 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Przewidywana cena 3,8-4,3 mln. euro.
Uczestnicząc w paryskiej aukcji 6 lutego można od razu stać się właścicielem kolekcji Bugatti – wystawiono 4 modele: EB110 Super Sport z 1994 r. za 1,3-1,8 mln. euro, Veyrona 16.4 Grand Sport Vitesse z 2014 r. za podobną sumę, Veyrona 16.4 Super Sport za 1,5-1,7 mln. euro i najnowszy model Chiron z 2018 r. wyceniony na 2,36-2,75 mln. euro.
Spośród kilku klasycznych Mercedesów warto wymienić model 300 SL roadster z 1957 r. Aby stać się jego właścicielem trzeba dysponować sumą 800 tys. – milion euro. To okazja, bo jeszcze 2-3 lata temu za podobne egzemplarze płacono nawet 1,5 miliona euro.
Na paryskiej aukcji będzie można kupić nie tylko klasyczne auta. Czy chcielibyście mieć np. kask z Formuły 1 Michaela Schumachera lub Ayrtona Senny? Jest taka szansa – 6 lutego w Paryżu oba kaski zostaną wystawione „pod młotek”. Organizatorzy przewidują, że kask Schumachera zostanie wylicytowany za 40-50 tys. euro, a Senny za 80-120 tys. euro.