Budzi cię rano wstające nad zamkiem słońce, którego jasne promienie odbijają się w fosie. Ubierasz się, jesz śniadanie i wychodzisz na dziedziniec, na którym czeka na ciebie ustawiony równo szpaler klasycznych samochodów. Przechodząc się wzdłuż niego, zastanawiasz się, który wybrać na dzisiejszą przejażdżkę: BMW 850 czy może coś starszego, na przykład 635 CSi?
Zapowiada się piękna pogoda, więc może auto bez dachu? Taki np. Mercedes SL. Nie wiesz tylko: starszy, stylowy W107 czy R129. A może coś z innej beczki: dystyngowany Jaguar XJS V12 lub narowista Corvette LT1? Genialny dylemat. Jednak żeby go mieć, musiałbyś być spadkobiercą rodzinnej fortuny potentatów w przemyśle wydobywczym lub członkiem rodziny królewskiej z niskim numerkiem oczekiwania w kolejce do tronu.
Ale możesz też wstąpić do klubu Infinitum Classic Cars lub wziąć udział w jednym z organizowanych przez firmę wyjazdów. Infinitum powstało z pasji do samochodów. Właściciel kolekcji aut postanowił podzielić się z innymi przyjemnością, jaką daje jazda klasycznym wozem, ale w sposób kontrolowany. Zdecydował się na założenie klubu, którego członkowie mają do dyspozycji starannie wyselekcjonowane i nienagannie utrzymane pojazdy. Jest ich ponad setka, ale cały czas pojawiają się kolejne.
Większość pochodzi z Japonii, bo można tam znaleźć świetnie utrzymane oryginalne samochody, które wymagają niewielkiego nakładu pracy, żeby przywrócić im stan idealny. W garażach Infinitum oprócz Mercedesów 500E, R129, Porsche 911, 928, 944 czy BMW 850 stoją takie unikaty, jak: BMW M6, cała kolekcja Alpin, Mercedes G36 AMG. Na lubiących wyzwania czekają pięknie odrestaurowane Unimog i Toyota Land Cruiser serii 40.
Koszt członkostwa w klubie, wynoszący 10 000 euro, może wydawać się wysoki – za tę kwotę spokojnie kupiłbyś zabytkowe auto, a tu wydajesz pieniądze na samochody, które nigdy nie będą twoje. Tyle że nie każdy ma potrzebę posiadania takiego wozu. Utrzymanie klasyka to koszty i czas. Ci, którzy w to weszli, wiedzą, z iloma problemami trzeba się zmierzyć, nawet w najprostszych kwestiach – trudno znaleźć kompetentnych mechaników, części.
Wstąpienie do klubu zwalnia cię z myślenia o tych rzeczach, nie jesteś też przywiązany do jednego auta, ale możesz wybierać z szerokiej palety marek i modeli, a abonament wystarcza na to, żeby jeździć samochodami Infinitum średnio przez mniej więcej 30 dni w roku. Niektórym to w zupełności wystarczy.
Drugi profil działalności firmy to eventy – rozwiązanie dla tych, którzy nie mają za dużo czasu, a jak już go znajdą, to chcą jak najintensywniej wykorzystać. Zabierasz z sobą ubranie i szczoteczkę do zębów, całą resztę masz zapewnioną: transport, nocleg, wyżywienie. To od strony organizacyjnej.
A co jest istotą tych wyjazdów? Najważniejsze są klasyczne auta, które stają się środkiem transportu, ale są też klamrą spinającą całość – uczestnicy mają możliwość obcowania z historią, kulturą, sztuką, a wszystko w otoczeniu pałaców i zamków. Koordynatorem jest Piotr R. Frankowski. Posiadana przez niego wiedza o Dolnym Śląsku gwarantuje maksymalne wykorzystanie czasu i potencjału wyjazdu.
Infinitum Classic Cars ma jeszcze dwa profile działalności. Jeden to sieć wyspecjalizowanych warsztatów pracujących wyłącznie dla nich. Odpowiadają za przygotowanie oraz ciągłe utrzymanie samochodów. Kolejny to części do klasycznych aut.
Przez lata firmie udało się wykupić końcówki zapasów magazynowych, dzięki czemu weszła w posiadanie między innymi olbrzymiego zbioru tłoków Mahle, palety oryginalnych chłodnic do Mercedesów 500E czy czterech fabrycznie nowych kutych bloków silników do Audi S1.
O, wow, Ferrari! – krzyknął jakiś 10-latek na widok kolejnego auta w kolumnie klasycznych samochodów, która sunęła krętą drogą prowadzącą przez jedno z miasteczek Kotliny Jeleniogórskiej. Za kilka lat, kiedy zacznie przeglądać albumy o motoryzacji, a prędzej z internetu, dowie się, że było to jednak Porsche 928.