Kadett E był drugą generacją modelu z napędem na przód i uchodził za technicznie wytrzymałego. Niestety, jakość karoserii stanowiła skrajne przeciwieństwo tego. Nie były to najlepsze założenia do budowy kabrioletu, którą w dodatku zlecono Włochom.
Nasz testowy egzemplarz przejechał 400 tys. km i jest dowodem na to, jak bardzo można się dać zmylić pozorom. Jego właściciel pedantycznie dotrzymywał terminów przeglądów i utrzymywał auto w doskonałym stanie. Wzmocniona przez Bertone karoseria nawet przy takim przebiegu pozostaje sztywna, jedynie na słabej nawierzchni zaczynają nieco drżeć słupki A.
Elektrohydrauliczny mechanizm składania dachu pracuje bez zarzutu i delikatnie układa płótno nad bagażnikiem. Zaletą Opla są mocniej niż u konkurentów pochylona szyba oraz niżej zamontowane fotele, dzięki czemu wiatr delikatniej czochra fryzury podróżujących.
W Kadecie najłatwiej przekonamy kabriosceptyków do otwartej jazdy. Jednak nie tylko dopracowana aerodynamika sprawia, że Kadett okazuje się najnowocześniejszym z testowanej czwórki: bezpieczne prowadzenie, przyzwoita przestronność i duży, łatwo dostępny bagażnik również można zaliczyć do atutów.
Dwulitrowa odmiana GSi, niestety, często padała ofiarą przeróbek, dlatego polecamy słabszy, 75-konny motor 1.6, który często pozostawał w mniej „kreatywnych” rękach. Cabriolet pozostaje mimo wszystko najbardziej pożądaną odmianą Kadetta E.
Galeria zdjęć
Model ten, mimo obiektywnych zalet i szlachetnych ojców z Bertone, nie należy do wysoko cenionych i wycenianych kabrioletów – ale to się kiedyś zmieni, dlatego warto go dziś tanio kupić.
Niewielki płócienny kaptur ma elektro-hydrauliczny mechanizm składania.
Mimo przebiegu ponad 400 tys. km wnętrze Kadetta prezentuje się doskonale.
Schowki na kasety należały w latach 80. XX w. do najbardziej pożądanych gadżetów.
Szpanerską, ale dość zawodną opcją były elektroniczne zegary. Inne modele koncerne GM wyposażone w ten dodatek potrafiły nawet mówić!
Kufer Kadetta jest wystarczająco duży (290 l), kanapa jest składana.