Walterze, umówmy się na torze późnym popołudniem, wtedy nie będziemy nikomu przeszkadzać – prosimy mistrza przez telefon. „Masz chyba na myśli, że nam nikt nie będzie przeszkadzał?” – pyta Röhrl. Hm, nie do końca, ale może lepiej teraz mu o tym nie mówić?

W końcu nasz mistrz nie wie, czym będzie jeździł po Nürburgringu. Nasz testowy pojazd to odrestaurowany... ciągnik rolniczy Porsche Junior z 1961 roku. Prędkość maksymalna? 20 km/h, a to oznacza, że przejechanie całej trasy (25,38 km) zajmie przynajmniej godzinę.

Röhrla rzadko można czymś zdziwić, tym razem się udało. „Tym mam jechać? Tyle czasu na okrążenie tego toru nigdy jeszcze nie potrzebowałem. Nawet wyczynowym rowerem pokonam Zielone Piekło w krócej niż 40 minut” – mówi wysportowany 65-latek. Ale słowo się rzekło,

Walter siada za kierownicą. Kask? „Nie zakładam nigdy, gdy coś jest tu wolniejsze niż 8 minut”– mówi mistrz. Chodzi o czas okrążenia toru.

Jedziemy traktorem, a kierowca dobiera optymalny tor jazdy, jakby to było auto sportowe – Röhrl jest perfekcjonistą, nieważne, czym akurat kieruje. Silnik niemiłosiernie hałasuje, opony też, ale nie chodzi tu wcale o ich pisk, tylko o uderzenia kostek bieżnika o asfalt. Na liczniku 20 km/h, z górki nawet 30. Hamowanie? Wystarczy zdjąć nogę z gazu.

W końcu mijamy linię mety. Dokładny czas przejazdu 1:06:36. Röhrl wyraźnie się uśmiecha. „Jesteś zadowolony, Walterze?”. Uśmiech znika i mistrz zaczyna się zastanawiać. Ten człowiek nigdy nie jest z siebie do końca zadowolony. Taki już po prostu ma charakter...