Drogie panie, nie martwcie się. Projektanci wcale o Was nie zapomnieli i na rynku z pewnością znajdziecie kilka propozycji dla siebie. Choćby czarującą pięćsetkę, legendarne Mini czy urocze MiTo.
My jednak chcielibyśmy przypomnieć trzy ikony damskiej motoryzacji sprzed lat, za które bez wątpienia byli odpowiedzialni mężczyźni.
W roku 1955 pojawił się na rynku Dodge Le Femme, prawdziwie kobiecy i zarazem absurdalny. Kolor karoserii? Do wyboru róż, biel lub szafir. Oczywiście ze złotymi dodatkami. Wnętrze? Fotele obito różowo-szarą tkaniną o wzorze przeplatających się róż, pewne elementy pomalowano na różowo, z którymi współgrały dywaniki w odcieniu burgund. Do tego specjalne schowki na kosmetyczkę lub obuwie. Wyposażenie? Lista damskich akcesoriów jest naprawdę imponująca: płaszczyk, narzutka przeciwdeszczowa, kalosze, parasolka i torebka na ramię, a w niej puderniczka, zapalniczka, szminka, papierośnica oraz łańcuszek Evans. Oczywiście wszystko w kolorystyce nienagannego różu. Czy czegoś mu brakuje?
Następna perełka to Daimler 104 Ladie's Model z 1955 roku. Wyposażony w elektryczne szyby (nie sposób złamać sobie paznokci podczas otwierania jak w przypadku gałki manualnej), kosmetyczkę pokładową umieszczoną tuż przy kierownicy, szereg schowków m.in. na parasolkę (notabene wchodzącą w skład dodatków) oraz... system ułatwiający zmianę biegu, cokolwiek kryje ta nazwa.
Porsche z kolei podjęło się przygotowania kobiecej wersji modelu 365, o oryginalnej nazwie Damen. Oczywiście był to kabriolet, w krwistoczerwonym odcieniu z chromowanymi dodatkami. Zapewne zastanawiacie czym jeszcze wyróżniała się ta niezwykła edycja? Cóż, niemiecki producent nie dał ponieść się fantazji więc na próżno szukać tu stylowej tapicerki czy kosmetyczki pokładowej. W zamian za to, wersja Damen oferowała silnik o ograniczonej mocy (to jeszcze jesteśmy wstanie zrozumieć) oraz fantastyczny gadżet dla pań: ułatwiony zestaw naprawczy koła. Po chwili namysłu doszliśmy do wniosku, że była to zapewne śnieżnobiała karteczka z napisem „Poproś mężczyznę o zmianę koła”.
Niestety auta przeznaczone dla płci pięknej nie cieszyły się dużym zainteresowaniem dlatego na rynku wtórnym nie znajdziemy żadnego z modeli. W zasadzie nie powinno to dziwić ponieważ w tamtym okresie kobiety raczej starały się o równouprawnienie, a nie „ułatwioną” zmianę biegów czy kosmetyczkę na pokładzie skomplikowanej, stalowej „maszyny”, którą potrafili „ujarzmić” jedynie faceci.