Ciężarówki Renault Trucks przemierzają kolejny etap Jedwabnego Szlaku. Po europejskiej części podróży nadszedł czas na trudniejsze drogi i mniej znane kraje. Po wyjeździe z Isfahanu ciężarówki Renault Trucks rozpoczęły trzydniową przeprawę przez Lut - drugą co do wielkości pustynię Iranu. Wydmy koloru ochry, które rozciągają się na wschodniej granicy tego kraju, były krainą nomadów i rabusiów od początku istnienia Jedwabnego Szlaku.

Pokonywanie wydm i suchych koryt rzek w gęstym pyle było dla Keraksa prawdziwym wyzwaniem. Kierowcy radzili sobie w tych warunkach dzięki technice jazdy po piasku opracowanej przez dwóch kierowców ekspedycji: Gérarda i Kiki. Po przeprawie przez pustynię Lut karawana ciężarówek Renault Trucks dotarła do Mashadu, jednego ze świętych miast szyitów.

Następny etap prowadził przez pustynię Kara-Kum, która przez wiele lat stanowiła obszar zamknięty. Uczestnicy wyprawy zorganizowali tam trzydniowy biwak. Pierwszego dnia późnym wieczorem rozbili obóz. W środku nocy zaskoczyła ich gwałtowna burza. Wiatr wiejący z prędkością 100 km/h porwał namioty i rozbił dwa reflektory, służące do oświetlania obozu.

Takich warunków nie pamiętają nawet uczestnicy rajdu Paryż-Dakar. W strugach deszczu i tumanach piasku załoga wspólnymi siłami zdołała uratować i poskładać resztę ekwipunku. Następnego ranka kucharz Mouss, mimo nieprzespanej nocy, wstał wcześniej niż zwykle, aby zrobić porządki i podać załodze śniadanie bez piasku!

Przejechanie w ciągu dwóch dni 500-kilomterowej trasy przez wydmy, suche koryta rzek, błotniste słone jeziora i głębokie rowy było prawdziwym wyczynem. Ich przebycie wymagało nie tylko umiejętności prowadzenia samochodu w trudnym terenie, lecz również dużej siły fizycznej do utrzymania kierownicy przy tak silnych wstrząsach.

W niektórych częściach pustyni Kara-Kum grunt jest tak nierówny, że trzeba było zmieniać bieg co 30 metrów, ponad 30 razy na kilometr! Karawana posuwała się z bardzo zróżnicowaną prędkością od 5 km/h na zboczach o nachyleniu 35% do 130 km/h po bardziej równym, ubitym piasku.

Uczestnikom wyprawy trudno było jednak nie dostrzec uderzająco pięknych krajobrazów i dzikiej przyrody myszoskoczków, węży, wielkich szarych jaszczurek, dromaderów i mangust. Dni były wypełnione od rana do wieczora, nie zostawało wiele czasu na wypoczynek lub rozrywkę. Mimo wszystko wyprawa przebiega zgodnie z planem.