Na najprostsze zestawy do nawigacji wystarczy już w tej chwili niecałe 300 zł, a mało który z prostych zestawów samochodowych przekracza magiczną barierę tysiąca złotych. Droższe nawigacje, które mają szybsze procesory i więcej pamięci operacyjnej to wydatek do 2 tys. zł. Wybór jest więc ogromny, a ceny atrakcyjne. Jak jednak ocenić, która nawigacja samochodowa najlepiej nada się do naszego auta firmowego lub też floty pojazdów? Niestety, nie jest to proste, gdyż większość zestawów oferuje podobne, wciąż dość ograniczone możliwości, przyszłość jednak zaczyna się już dzisiaj i sprawia, że nawigacje przejmą rolę telefonu komórkowego i być może urządzeń do monitorowania flot pojazdów.

Trójwymiarowe miasta generują koszty

Czy potrzebujemy trójwymiarowych nawigacji satelitarnych? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Producenci sprzętu wiedzą jednak, że w ten sposób da się zwrócić uwagę na ich własne produkty. Początkowo trójwymiarowe miasta w nawigacjach satelitarnych oferowano w Japonii. W tej chwili w Polsce trójwymiarowe wizualizacje budynków miejskich stosuje np. MapaMap a także AutoMapa, która ma najwięcej trójwymiarowych wizualizacji naszych miast. To rozwiązanie, które w przyszłości zdominuje nasz rynek.

W Niemczech działa już np. firma Navigon wykorzystująca dane amerykańskiej firmy Navteq. Navigon to także producent sprzętu do nawigacji. W tej chwili w naszym kraju są już oferowane jego urządzenia mogące pracować w trybie wyświetlania 3d. Navigon 2310 kosztuje 169 euro, czyli około 720 zł. Urządzenie ma 3,5-calowy wyświetlacz, procesor Atlas III (375 MHz), pamięć operacyjną 64 MB RAM, a jego pamięć flash mieści 2 GB. Jak na razie to wystarcza, jednak wraz z rozwojem trójwymiarowych map, które mocno obciążają system, może się jednak okazać zbyt mało. Wtedy niezbędny będzie zakup wyższego modelu Navigon 7310 za 349 euro, czyli niemal za 1,5 tys. zł. Ten zestaw ma 4,3-calowy wyświetlacz, większy procesor Centrality Titan (600 MHz), pamięć operacyjną 128 MB RAM i 4-gigową pamięć flash. Oczywiście wraz z rozwojem systemów możliwości urządzeń będą się zwiększać, a ich cena maleć, nie zmienia to jednak faktu, że jak tak dalej pójdzie skończymy z małymi komputerami osobistym w samochodach, tym bardziej, że trójwymiarowe mapy to nie jedyna nowość promowana przez producentów sprzętu.

Internet, telewizja i tryb pieszy

Podobnie jak operatorzy i producenci telefonów komórkowych firmy wytwarzające nawigacje satelitarne walczą o to, by ich urządzenia były jak najbardziej wszechstronne. Coraz większa liczba urządzeń ma wbudowany czytnik kart SIM (takie rozwiązanie stosują m. in. Garmin i Tom Tom), który pozwala na korzystanie z internetu. Inną drogą idzie firma MIO, która zamiast czytnika wykorzystuje łączność bluetooth z telefonem posiadającym dostęp do sieci internetowej. Jak na razie z internetu korzysta się głównie w celu przeszukiwania danych dostępnych przez platformę Google, ale w przyszłości możliwości będą właściwie nieograniczone. Niestety, zła wiadomość jest taka, że korzystanie z sieci w nawigacji jest płatne.

Zwykle trzeba zapłacić za nie ok. 10 euro miesięcznie, firmy jednak już stosują ciekawe promocje - Garmin daje np. darmowy rok użytkowania. Stosowanie łączności przez sieci komórkowe pozwala także na komunikowanie się za pomocą nawigacji. Nie jest to jeszcze szczególnie wykorzystywane, w przyszłości jednak stwarza sporo możliwości. Innym udogodnieniem, które spotkać można w nawigacjach jest możliwość odbierania telewizji (od trzech lat w Naviflashu i od tego roku w MIO). Nawigacje coraz częściej potrafią także pracować w trybie pieszym, który przydaje się głównie na starówkach dużych miast, gdzie obowiązuje zakaz wjazdu autem (może się zdarzyć, że będzie miała tam siedzibę interesująca nas firma).

Co prawda tryb pieszy nie jest jeszcze doskonały, a sama nawigacja musi mieć możliwość pracy bez zasilania z samochodu, są jednak firmy, które przykładają dużą wagę do tego typu urządzeń. Zasada działania jest taka, że system doprowadza nasze auto do najbliżej położonego parkingu, a potem kieruje dalej pieszo. Wraz z wykorzystaniem sieci internetowej można sobie wyobrazić sytuację, że nawigacja sprawdza, czy na parkingu są wolne miejsca. Może także zaproponować skorzystanie z tramwaju, a w przyszłości nawet zapłacić za bilet tramwajowy.

Na co zwracać uwagę przy zakupie

Odłóżmy na bok nowinki techniczne i skupmy się na tym, co jest najistotniejsze podczas zakupu nawigacji satelitarnej do samochodu. Warto zawsze przetestować dane urządzenie, tak by ocenić, czy ma prosty system wyszukiwania i obsługi oraz sprawdzić, jak szybko reaguje na nowe zadania. Z punktu widzenia technicznego trzeba także ocenić możliwości danego urządzenia. Po pierwsze, chipset musi być jak najnowocześniejszy, by nawigacja potrafiła wyłapać sygnał jak największej liczby satelitów. Najnowsze i najdroższe modele mają bardzo silny sygnał i potrafią śledzić nawet do kilkunastu satelitów na raz. Istotne jest także to, czy nawigacje mają wbudowany żyroskop, który przydaje się do określenia pozycji w miejscach niewidzianych przez satelity (wciąż sporo jest takich miejsc). Drugim ważnym elementem, na który powinniśmy zwrócić uwagę jest procesor.

Decydującym parametrem pracy, podobnie jak w komputerach osobistych, jest szybkość taktowania. Najnowocześniejsze maszyn przekraczają już 600 MHz, do zwykłych zastosowań powinno jednak wystarczyć nawet ok. 400. Niezwykle istotnym parametrem jest także pamięć operacyjna, która ma bezpośredni wpływ na szybkość przetwarzania danych. Standard w tej chwili to 64 MB, warto jednak szukać urządzeń wyposażonych w 128 MB RAM lub nawet więcej. Minusem nawigacji, w przeciwieństwie do większości komputerów, jest niestety to, że nie da się w niej rozbudować pamięci operacyjnej. Biorąc pod uwagę ten fakt, warto zainwestować w szybsze urządzenie, bo jak wiadomo - liczba informacji dostarczanych przez firmy oferujące mapy wzrasta. Standardowe nawigacje mają matryce ekranów od 3,5 do 5,5 cala. Oczywiste, że im większe, tym lepiej. Większość ekranów ma już w tej chwili funkcje dotykowe, które mocno upraszczają ich obsługę. Coraz częściej urządzenia montowane w samochodach potrafią także odtwarzać pliki multimedialne, co również może w przyszłości zaowocować nowymi ciekawymi funkcjami.

Zdaniem flotowców:

Bogumiła Czernecka, WKT Polska:

- Nawet jeżeli możliwości nawigacji samochodowych będą wzrastać, nie widzę specjalnie szans zastosowania ich w zarządzanej przeze mnie flocie. Współpracujemy bowiem zwykle z tym samym klientem przez dłuższy czas. Jako firma dostarczająca materiały budowlane, która posiada 70 oddziałów na terenie Polski, poruszamy się głównie "wokół komina" na doskonale znanych trasach. Specyfika naszej firmy sprawia, że bardziej przydaje się dobry telefon komórkowy wyposażony w zestaw głośnomówiący. Z drugiej strony, sama używam nawigacji satelitarnej w swoim samochodzie i dla mnie najważniejsza jest szybkość jej działania, proste menu, przyjazne oprogramowanie i dokładność dostarczonych map.

Andrzej Chocyk z Schneider Electric Polska Sp. z o.o.:

- Nasza flota nie musi korzystać z nawigacji satelitarnych, gdyż nie zajmuje się odwiedzaniem coraz to nowszych punktów na mapie klientów. Jakiś czas temu rozważaliśmy jej zastosowanie, ale bardziej pod kątem monitoringu naszej floty. Na razie jednak tego typu opcje nie są dostępne w nawigacjach satelitarnych. Myślę, że w przyszłości oczywiście będą wraz z rozwojem mobilnego internetu, ale na pewno nie zdarzy się to w najbliższym czasie i trzeba uzbroić się w cierpliwość. Chociaż to oczywiście dobrze, że producenci nawigacji idą w kierunku rozwoju ich uniwersalności.

Zdaniem użytkownika: Tomasz Pachucy, kierowca firmowy:

- Nawigację wykorzystuję przede wszystkim, gdy muszę pojechać po towar za granicę, w miejsce, w którym wcześniej nie byłem. W Polsce poruszam się na tych samych trasach i jeżdżę wciąż do tych samych klientów i kontrahentów, nawigacja więc nie przydaje mi się zbytnio. Często korzystam jednak z radia CB, dzięki któremu jestem informowany o sytuacji na drodze, którą mam zamiar jechać. Gdyby to samo oferowała nawigacja satelitarna, z pewnością podniosłoby to jej atrakcyjność. Wyobraźmy sobie sytuację, że system informuje mnie o ogromnym kilkugodzinnym korku i radzi go ominąć w taki a nie inny sposób. Tego nie może zaoferować mi CB radio i często muszę wykazać się dobrą znajomością terenu, aby objechać jakiś zator na naszych drogach.