in. dlatego, że widoczność ograniczał stojący na rogu duży sklep. Kierowca Kii poruszał się już z niewielką prędkością (około 10 km/h) i za chwilę miał unieruchomić auto przed wyznaczoną linią zatrzymania. Nagle poczuł uderzenie w lewą przednią część pojazdu. Gdy zaskoczony tym co się stało spojrzał w bok, dostrzegł po swojej lewej stronie Opla, który - po zderzeniu z jego autem - odbił się i wpadł na znak drogowy.Pośpiech, głupota, czy brak wyobraźni?Jaka była przyczyna tego wypadku? Bardzo prozaiczna: pośpiech spowodowany głupotą. Kierujący Oplem zamierzał skręcić w lewo na skrzyżowaniu. Widząc z kolei nadjeżdżającego z przeciwka Stara, który zamierzał skręcić w prawo w tę samą drogę (a w tym przypadku Star miałby pierwszeństwo przed Oplem), kierujący Oplem, lekceważąc przepisy ruchu drogowego, przyspieszył i zaczął z piskiem opon wykonywać manewr skrętu w lewo za wszelką cenę przed Starem.Tor ruchu Opla był taki, że jego kierowca ścinając zakręt znalazł się na torze ruchu prawidłowo jadącej Kii. Opel bezpośrednio przed zderzeniem z Kią, której wcześniej zresztą nie widział, poruszał się pod prąd. Gdy dostrzegł Kię, rozpaczliwie odbił kierownicą w prawo - na ratunek było już jednak za późno. Po uderzeniu w przednią część Kii, Opel uderzył najpierw w krawężnik, a następnie w znak drogowy. Finał pośpiechu kierowcy Opla to dwa uszkodzone pojazdy, a także dwie ranne osoby. Kierujący Kią doznał urazu kolana, natomiast pasażerka Opla, która nie była przypięta pasami, uderzyła głową w boczną szybę pojazdu, tracąc przytomność i doznając poważnego urazu głowy. Po wypadku została przewieziona do szpitala, gdzie spędziła kilka dni. Kierujący Oplem tłumaczył się potem policji dość naiwnie, że chciał zdążyć przed Starem, który byłby dla niego zawalidrogą, gdyby jechał za nim, a Kia jechała tak szybko, że nie zauważył jej w ogóle. Pomiary prowadzone na miejscu zdarzenia jednoznacznie stwierdziły, że kierujący Kią poruszał się zgodnie z przepisami, a jego prędkość w momencie zderzenia wynosiła co najwyżej kilka kilometrów na godzinę. Wina kierującego Oplem nie pozostawiała wątpliwości: nadmierna prędkość jazdy na łuku drogi, jazda pod prąd, niezachowanie szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do skrzyżowania, w końcu wymuszenie pierwszeństwa na kierującym samochodem Star.Chwila brawury na długo pozostaje w pamięciKierowcy Opla odebrano prawo jazdy (miał na koncie już wcześniej zdobyte punkty karne) i zasądzono dotkliwą karę finansową. Za naprawę swojego pojazdu musiał zapłacić niestety z własnej kieszeni. Ponadto, a może przede wszystkim, będzie mu ciążyć na sumieniu spowodowanie uszkodzenia ciała u swojej współpasażerki, która zaufała jego umiejętnościom jako kierowcy, wsiadając do samochodu.Rekonstrukcja zdarzenianZnak STOP postawiono przed pokazanym na rysunkach skrzyżowaniem ze względu na ograniczenie widoczności przez sklep, który zasłania widoczność nie tylko kierowcom zatrzymującym się przed znakiem, lecz takźe tym nadjeżdżającym z prawej strony. Kierowca Opla postanowił jednak załatwić sprawę po swojemu: wyrolować frajerów, za których uwaźał kierowców jeżdżących zgodnie z przepisami, i ściąć zakręt tuź przed nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówką. Tym razem się nie udało. Zza sklepu w ostatniej chwili wyłoniła się Kia i doszło do zderzenia.