Pierwsza cecha, która od raz zwraca uwagę kierowcy to architektura wnętrza. Karl reprezentuje odchodzącą koncepcję wąskich i wysokich samochodów miejskich, którą kilkanaście lat temu wprowadziła w Europie Agila. Obecnie nawet najmniejsze autka choć są krótkie mają sporo miejsca na ramiona i nie siedzi się w nich wysoko jak w minivanach.
W Karlu musimy się więc pogodzić z wysoko zamocowanymi fotelami, które pewnie spodobają się osobom starszym oraz twardymi materiałami we wnętrzu, które chyba jednak nikomu nie przypadną do gustu. Trudno mieć jednak o to pretensje do Opla, ponieważ wszyscy producenci samochodów w tej klasie utrzymują taki standard.
Osobom siedzącym z przodu nie brakuje za to miejsca nad głową i na kolana. W tej kategorii Karl wypada znacznie lepiej od Fiata Pandy. Za to z tyłu wygodnie usiądą jedynie dzieci. Rodzicom życie z pewnością ułatwią dwa seryjnie montowane mocowania Isofix. Jeśli nie wykorzystujecie tylnej kanapy skromny bagażnik (195 l) można powiększyć składając fotele do 940 l.
Po rozejrzeniu się we we wnętrzu pora na przejażdżkę. Okazuje się, że z każdym kilometrem nawiniętym na koła obraz Opla Karla staje się bardziej kolorowy. Pierwsze bardzo pozytywne wrażenie dotyczy pracy amortyzatorów i całego zawieszenia. To kolejny Opel, który rewelacyjnie rozprawia się z polskimi asfaltami. Mięsiście tłumi nawet te większe wyrwy, pracuje cicho, a przy tym mimo sporego wzrostu nie przechyla się zbytnio na zakrętach. Zawieszenie o prostej konstrukcji z kolumnami MacPhersona z przodu i belką skrętną z tyłu pracuje znakomicie. Po pewnym czasie przestajesz zwracać przesadną uwagę na zasadzki jakie serwują polskie drogi i dziwisz się kierowcom, którzy zwalniają do 3 km/h podczas forsowania progów.
Pod maską znajduje trzycylindrowy litrowy silnik benzynowy bez doładowania. W mieście 75 KM wystarcza do sprawnego przemieszczania małego Opla o masie 1013 kg, choć nie doznasz tu lawiny momentu obrotowego znanej z motorów turbodoładowanych. Z silnika docierają do kabiny wibracje. Nie są to częstotliwości natarczywe, ale te mile widziane, które dają kierowcy informacje pod jakim obciążeniem pracuje jednostka.
Oczywiście na trasie moc nie jest wystarczającą, ale podróżowanie na długich dystansach mogłoby być w tak niewielkim aucie bardziej uciążliwe. Mimo niewielkiej szerokości (169 cm) i sporej wysokości (147 cm) samochód świetnie trzyma kierunek na wprost. Ogromna w tym zasługa dopracowanego układu kierowniczego.
W mechanice małego Opla wyczuwa się odskulowy klimat w dobrym tego słowa znaczeniu. Karl pozbawiony jest nowoczesnych wynalazków, ale sprawdzone rozwiązania działają w tym samochodzie świetnie. Większe zastrzeżenia można mieć do braku dużego ekranu multimediów, który obecnie nawet w tak niewielkich samochodach staje się już normą. Mamy za to przyjemny w polskich warunkach gadżet jakim jest podgrzewana kierownica, która w połączeniu z ogrzewanymi fotelami znacznie zmniejsza dyskomfort wsiadania zimą do chłodnego samochodu.
Cena Karla daje mu niewielką przewagą nad VW Up (36 890 zł). Za najtańszego Karla Eco musimy zapłacić 34 900 zł. Tylko czy to wystarczy, by w obecnie niepewnej sytuacji własnościowej Opla, marki który prawdopodobnie wyląduje w rękach francuskiego koncernu PSA, zachęcić klientów do zakupy?
Dane techniczne – Opel Karl 1.0
Silnik: 999 cm3, R3, benz.; 75 KM; 96 Nm, skrzynia ręczna 5 b., napęd na przód, masa 1013 kg, Osiągi: 0-100 km/h – 13,8 s, V maks. – 170 km/h, zużycie paliwa – 5,6 l/100 km.
Cena: od 34 900 zł