Doświadczeni kierowcy z kilkudziesięcioletnim stażem są nieraz kopalnią wiedzy. Tyle tylko, że często to, co mówią, lepiej traktować w kategoriach ciekawostek historycznych, a nie jako przydatne i praktyczne rady. Zapewne sami znacie niejednego kierowcę, który z rozrzewnieniem wspomina dawne czasy, kiedy to wszyscy przez cały rok jeździli na tych samych oponach i „było dobrze, mimo że zimy były ostrzejsze niż teraz”.
O tym, że auta były słabsze, lżejsze i że ledwie wlokły się po drogach, a wypadki znacznie częściej kończyły się tragicznie, łatwo przecież zapomnieć. Akurat w kwestii ogumienia zimowego przesądów zebrało się co niemiara, dlatego zaczynamy od rozprawienia się właśnie z mitami dotyczącymi opon zimowychi.
Galeria zdjęć
Nowoczesne zimówki dzięki temu, że wykonuje się je z miękkiej gumy, toczą się z reguły ciszej od opon letnich. Nie wierzycie? Sprawdźcie wyniki naszych testów ogumienia!
To nie do końca prawda – z reguły w testach przeprowadzanych w typowo zimowych warunkach bardzo dobrze wypadają opony zimowe z niskiej półki cenowej. Przewaga drogich markowych zimówek polega na tym, że zapewniają zrównoważone osiągi w każdych warunkach, a tanie opony zimowe może i sprawdzają się świetnie na kopnym śniegu i lodzie, ale z reguły rozczarowują na mokrej i suchej drodze.
W tym stwierdzeniu jest sporo prawdy – jakość ogumienia na przedniej osi ma duży wpływ na drogę hamowania, bo to właśnie przednie hamulce biorą na siebie wówczas większość pracy. Mimo to firmy oponiarskie zalecają, że jeśli trzeba używać w aucie ogumienia o różnych właściwościach (co samo w sobie jest już potencjalnie niebezpieczne), to lepiej, żeby lepsze gumy znalazły się na tylnej osi. Dlaczego? W uproszczeniu chodzi o to, że przeciętny kierowca, gdy prowadzi auto z kiepskimi oponami z przodu, niemal od razu zauważy, że źle ono jedzie, i odruchowo zdejmie nogę z gazu. Zamontowanie gorszych gum z tyłu może się za to skończyć niespodziewanym i trudnym do opanowania przez niedoświadczonego kierowcę „oberkiem”.
Jeszcze kilka lat temu producenci aut rzeczywiście zalecali, żeby ogumienie zimowe było węższe od letniego. Teraz, poza nielicznymi wyjątkami, najlepszym rozwiązaniem jest zastosowanie standardowego rozmiaru opon dla danego modelu – nowoczesne zimówki mają tak dopracowaną konstrukcję, że nawet w szerszych rozmiarach dobrze radzą sobie na śniegu.
No cóż, w ciągu pierwszych metrów jazdy kierowcy może się tak właśnie wydawać. Sprawny stały napęd na obie osie rzeczywiście na tyle poprawia trakcję, że nawet na mało przyczepnych letnich oponach zwykle bez większych problemów uda się ruszyć także na śniegu czy oblodzonej nawierzchni, czyli w warunkach, w których auta z napędem na jedną oś nie poradziłyby sobie. Niestety, nawet najbardziej dopracowany napęd na cztery koła nie pomaga w hamowaniu. To tym bardziej niebezpieczne, że podczas ruszania kierowca mógł nie poczuć, że jest ślisko. Dobrych opon zimowych lub całorocznych nie da się zastąpić!
Może to i sposób na oszczędności, ale nie na bezpieczną jazdę. W takiej konfiguracji samochód źle hamuje i jeszcze gorzej się je prowadzi. Skrajnie niebezpieczny pomysł!