I to już po raz kolejny. Poprzednio podobna sytuacja miała miejsce w 2011 roku, gdy do serwisów wezwano 52 000 egzemplarze „szóstki”. Powód? Przewód odpowietrzający zbiornik paliwa upodobały sobie pająki. Sęk w tym, że w ich sieci zamiast owadów łapały się... opary paliwa. Te z kolei, nie mogąc ujść na zewnątrz, powodowały wzrost ciśnienia w zbiorniku. W kilku przypadkach wzrost ciśnienia był tak duży, że spowodował rozszczelnienie baku i wyciek paliwa.

W ramach akcji naprawczej „szóstki” otrzymały specjalne sprężyny, mające utrudnić pająkom dostęp do przewodów odpowietrzających, a program sterujący pracą ECU zmodyfikowano tak, by auto sygnalizowało (za pomocą kontrolki) zbyt wysoki poziom ciśnienia w baku.

Jak widać – bezskutecznie. Tym razem do serwisów trafi 42 000 „szóstek”. Jeśli serwis odkryje pajęczyny, auto otrzyma nowy, zmodyfikowany zbiornik paliwa. Problem dotyczy wersji z silnikiem 2.5. I... całej rzeszy pająków, która po tym zmasowanym ataku zapewnie zostane bez dachu nad głową.