Chodzi tu o swego rodzaju tolerancję w całym systemie napędzania zaworów, a więc doprowadzenie do sytuacji, kiedy przy zamkniętym zaworze żaden element układu nie pozostaje pod jakimkolwiek mechanicznym naprężeniem, a grzybek zaworowy przylega do gniazda.

Kiedy silnik jest mocno rozgrzany, wszystkie metalowe elementy ulegają rozszerzaniu termicznemu, w związku z czym - logicznie - luzy zaworowe zmniejszają się. Jeśli będą one ustawione jako zbyt małe, zawór nie będzie szczelny.

Z początku prowadziłoby to do nierównej pracy silnika (brak sprężania), później zawór nie mógłby wystarczająco się schładzać - szczególnie po stronie wydechowej - i uległby przepaleniu. Dlatego też w starszych konstrukcjach popychacze zaopatrywano w śruby regulacyjne, umożliwiające warsztatową operację ustawiania właściwej wartości luzu zaworowego (zwykle pomiędzy 0,05 a 0,5 mm).

Dziś to czysto mechaniczne rozwiązanie regulacyjne stosuje się rzadko, jego rolę w przeważającej większości silników przejęła hydraulika, a raczej system hydromechaniczny.

Nazywa się to wszystko hydraulicznym systemem kasowania luzów zaworowych albo potocznie hydraulicznymi zaworami. Sam popychacz zaś uzyskał formę przypominającą odwrócony kubek do kawy pozbawiony ucha.

Kształt ten jest pochodną problemu, jaki napotyka współpraca krzywki rozrządu z zaworem w przypadku napędu bezpośredniego (bezdźwigienkowego). Otóż krzywka obraca się na wałku rozrządu i zawsze natrafiając na popychacz zaworu naciska nań ruchem obrotowym, przez co na powierzchnię popychacza działają siły boczne.

Naturalną koleją rzeczy (niutonowska zasada akcji i reakcji) popychacz ma wówczas tendencje do odchylania się w bok od swej osi wzdłużnej. Gdyby pozwolono siłom bocznym na działanie bezpośrednio na zawór, mógłby się on wygiąć, a w każdym razie cały układ prowadzenia zaworu poddawany byłby wciąż naprężeniom, przez co uległby prędzej czy później wybiciu.

Dlatego też hydrauliczny popychacz zaworowy jest poprowadzony tak samo, jak to jest z tłokiem w cylindrze. I dopiero teraz, po umieszczeniu go w ściśle dopasowanym cylinderku, przechodzimy do sterowania hydraulicznego.Część pierwsza tego systemu: wokół "kubkowej" obudowy hydropopychacza biegnie rowek obwodowy, w którym płynie olej pod ciśnieniem około 2-5 barów.

Przez otworek w owym rowku olej przedostaje się do komory wstępnej popychacza. Stąd do wnętrza cylindra popychacza prowadzi kanał przelewowy z zaworem zwrotnym (jednostronnym). Ciśnienie, pod jakim pracuje olej, pokonuje opór stawiany przez zawór zwrotny (a konkretnie jego sprężynę oporową) i napełnia pracujący pod wysokim ciśnieniem cylinderek popychacza.

Dolna część cylinderka ma możliwość przemieszczania się w dół, w stronę trzonka zaworowego, na podobieństwo małego podnośnika hydraulicznego. Ale ten mały ruch wystarcza, by luz zaworowy uległ automatycznie zupełnemu skasowaniu.Określenie "wysokociśnieniowy", użyte wobec cylindra hydraulicznego popychacza, może być nieco mylące; ciśnienie to jest bowiem tylko tak wysokie, by skasować luz zaworowy, ale nie wystarcza, by sam zawór choćby drgnął z gniazda.

Nie ma więc niebezpieczeństwa, że sam w sobie system hydraulicznego kasowania luzów spowodował otwarcie zaworu. Ale kiedy krzywka wałka rozrządu naciśnie na cały "kubek" popychacza, natychmiast przeważy ciśnienie oleju w jego cylinderku, zaworek zwrotny się zamknie, a olej (który jest nieściśliwy) w cylinderku popychacza zadziała jak poduszka, wystarczająco silna, by umożliwić otwarcie zaworu w cylindrze silnika.

Po zamknięciu się zaworu silnikowego cały cykl się powtarza, a wyciśnięty z popychacza olej zostaje uzupełniony przez ciśnieniowy system olejowy.Oczywiście, hydrauliczny system kasowania luzów zaworowych ma i wady; najpoważniejsza z nich to zwiększone zużywanie się gładzi krzywki rozrządu. Ale odpowiedzią na tę kwestię jest stosowanie niebezpośredniego napędu zaworowego, za pomocą dźwigienek jedno- i dwustronnych, które zostaną dokładnie opisane w kolejnym odcinku naszego cyklu.

Inna kwestia problematyczna to wyjątkowa podatność hydraulicznego systemu kasowania luzów zaworowych na tzw. choroby dziecięce samochodu. Hydrauliczne popychacze niemal zawsze jako jedne z pierwszych padają ofiarą mniejszych lub większych awarii związanych z niedociągnięciami układu smarnego.

Są one też zwykle w czołówce elementów uszkadzanych przez niewłaściwy dobór oleju lub jego zanieczyszczenia w normalnej eksploatacji.Wszystko to razem - w połączeniu ze świadomością, iż tak przecież skomplikowany i per saldo obfity system jest ciężki i zajmuje dużo miejsca - sprawia, iż konstruktorzy absolutnie nie mają zamiaru porzucić dawnych, tradycyjnych metod kasowania luzów zaworowych.

Tym bardziej że rozwój technologii metalurgicznych i mechaniki precyzyjnej umożliwiają stworzenie układu mechanicznie regulowanego (opartego na płytkach) systemu kasacji o precyzji równej hydraulicznemu, a często i wyższej. Od ponad dziesięciu lat stosowane są one już ponownie w silnikach pracujących pod dużym obciążeniem. Tłum. Maciej Pertyński