W moto.onet.pl publikujemy fragmenty książki Bena Collina „Jak prowadzić”.

Czas na wyzwanie dla dużych chłopców - pokonywanie zakrętów.

Ze wszystkich błędnych przekonań na temat kierowców wyścigowych najbardziej rozpowszechnione jest to, że nasza praca polega na pokonywaniu zakrętów tak szybko, jak tylko się da. Wcale tak nie jest. Nie jestem pewien, czy potwierdziłby to każdy z pasażerów, którzy odbyli kiedyś przejażdżkę ze Stigiem, ale pokonywanie zakrętów to sztuka kompromisu. Przyjęcie tego do wiadomości sprawia niektórym spore problemy.

Jak prowadzić - Ben Collins
Jak prowadzić - Ben Collins

„Do dechyyy!”

Ten donośny, chrapliwy wrzask nie jest krzykiem godowym rzadkiego okazu Stigozaurusa, lecz wydobywa się z krtani pewnego ssaka, znanego lepiej jako Jeremy Clarksonozilla. Każdy samochód, do którego wsiada ten przedstawiciel naczelnych, wydaje się malutki i zaczyna wyraźnie drżeć, kiedy Jezza przekręca kluczyk.

Abstrahując od wszystkich jego grzechów w roli samochodowego chirurga, Jeremy posiada wrodzone wyczucie przyczepności na zakręcie i potrafi robić z niego użytek od startu aż do mety. Jazda w szyku z Jezzą wymaga cierpliwości – całych pokładów cierpliwości – a także pogodzenia się z faktem, że gość potrafi pokonać zakręt odrobinę szybciej niż wy.

„Wiesz, wygrałem kiedyś ze Steve’em Soperem” – napomknął Jeremy, kiedy wsiadaliśmy do dwóch dopasowanych pod względem osiągów samochodów sportowych.

Nie miałem pojęcia, że udało mu się pokonać byłego mistrza świata w wyścigach samochodów turystycznych

„Soper popłakał się ze złości – ciągnął Jeremy. – Nie mieściło mu się w głowie, jak mógł przegrać z jakimś dziennikarzem z nadwagą. Przez resztę popołudnia szalał na torze i próbował pobić mój czas, ale nie dał rady”.

„Jak ci się to udało?” – zapytałem, chociaż domyślałem się odpowiedzi.

„Oszukiwałem, rzecz jasna”.

Obserwacja zakrętu

Najprościej rzecz ujmując, możemy wyróżnić trzy zachodzące na siebie fazy pokonywania zakrętu: hamowanie, skręcanie i przyspieszanie.

Aby je sobie rozplanować, musicie dokonać wizualnej oceny zbliżającego się zakrętu, następnie oszacować ostrość oraz kierunek łuku i wreszcie zaplanować odpowiednią prędkość oraz tor jazdy.

Dojeżdżacie do strefy hamowania, nieprzerwanie badając zakręt wzrokiem i uaktualniając swoje dane na temat stanu nawierzchni, a także sytuacji na drodze. Wciskacie hamulec, po czym zwalniacie nacisk i skręcacie kierownicę, a jednocześnie przez cały czas patrzycie w kierunku zakrętu, śledząc wzrokiem tzw. punkt zbiegu.

Punkt zbiegu to najdalszy punkt na drodze, jaki możecie dostrzec; pomaga on dopasować prędkość jazdy do krzywizny zakrętu. Złota reguła mówi bowiem, że jeśli podczas pokonywania zakrętu punkt zbiegu przesuwa się do przodu w tym samym tempie, w jakim wy przemieszczacie się po łuku, to znaczy, że zakręt zaczyna się prostować, a wy dobrze dopasowaliście prędkość. Jeśli natomiast punkt zbiegu przestaje przed wami uciekać, to znak, że zakręt się zacieśnia, a wy jedziecie zbyt szybko.

Na torach wyścigowych zwykło się mawiać, że następny zakręt zaczyna się jeszcze przed końcem poprzedniego. Innymi słowy, podczas jazdy nie powinniśmy spuszczać z oka horyzontu – dzięki temu możemy z odpowiednim wyprzedzeniem zaplanować przejazd przez kolejny łuk i upewnić się, że przed nami droga wolna. Przewidywanie to kolejny sposób na spowolnienie czasu.

Rytm

Na efektywne pokonywanie zakrętów wpływa wiele różnych czynników, ale wszystkie one podporządkowane są jednej, naczelnej regule: jest nią rytm. Kiedy już opanujecie właściwy sposób ustawiania samochodu przed wejściem w zakręt, rytm ten stanie się nieodłączną częścią waszego życia.

Nieuniknioną konsekwencją złego ustawienia samochodu jest jego niestabilność; przez cały czas będziecie musieli z nim walczyć, a wasi pasażerowie poszukają sobie rozrywek mniej niebezpiecznych niż jazda w waszym towarzystwie.

Wykonywanie odpowiednich ruchów we właściwym czasie, płynne żonglowanie przyrządami kontrolnymi i przewidywanie rozwoju wydarzeń – wszystko razem przypomina nieco nasze najlepsze popisy na parkiecie. A ponieważ maszyna będzie zachowywać się spokojniej, prowadzenie pochłonie mniej waszej energii i w rezultacie będziecie mogli bardziej skoncentrować się na tym, co dzieje się przed wami na drodze.

Kierowcy wyścigowi wykorzystują rytm toru do opracowania planu jazdy, który prowadzi ich jak po sznurku od jednego zakrętu do drugiego. Plan ten nazywamy wyścigowym torem jazdy (linią wyścigową). I chociaż każdy kierowca ma swoje indywidualne, subtelnie zróżnicowane preferencje co do tempa jazdy, to linia wyścigowa jest uniwersalnym językiem, opisującym sposób, w jaki można osiągnąć maksymalną stabilność maszyny na zakrętach.

Fizyka jazdy w zakręcie: opona kontra Izaak Newton

Trzecia zasada dynamiki sformułowana przez sir Izaaka Newtona głosi, że ciało nie może oddziaływać z siłą większą od tej, jaka została do niego przyłożona. Ale nowoczesna opona, która po wprowadzeniu w zakręt rozciąga się w dwóch kierunkach (wzdłuż oraz wszerz), może oprzeć się siłom, których łączna wartość przekracza wartość obciążeń, jakim została poddana. Sprytne. Rozpływając się w zachwytach nad tą wielozadaniowością opon nie powinniśmy jednak zapominać, że wykonując dwa zadania naraz, robią to mniej skutecznie, niż gdy wykonują każde z nich z osobna. Dlatego też aby maksymalnie wykorzystać potencjał opon, dzielimy proces pokonywania zakrętu na trzy fazy:

1. Hamowanie najlepiej przeprowadzić podczas jazdy po prostej – w ten sposób dociąża się przednie koła, co dodatkowo wspomaga pracę hamulców i zwiększa początkową siłę skrętną kół.

2. Manewr skręcania najlepiej wykonywać bez wciśniętych pedałów hamulca i gazu. Nacisk na hamulec zwalniacie w chwili, gdy zaczynacie skręcać. Nadwozie przechyla się wtedy na bok, następuje przesunięcie ciężaru na zewnętrzne koła i zaczyna działać maksymalna siła odśrodkowa.

3. Rozpoczęcie przyspieszania, któremu towarzyszy zmniejszenie siły odśrodkowej; najlepsze efekty uzyskacie, jeśli zaczniecie przyspieszać po wyprostowaniu toru jazdy.

Przestrzeganie tej sekwencji jest znacznie pewniejszym – i wygodniejszym – sposobem pokonywania zakrętów niż tańczenie stopami po wszystkich pedałach jednocześnie.

Sposób prawidłowy:

Jak pokonać zakręt
Jak pokonać zakręt

Planuj

Oceń Zakręt i wybierz linię najmniejszego oporu, wzdłuż której będziesz hamować; powinien to być możliwie prosty odcinek drogi poprzedzający łuk zakrętu.

Hamuj

Wciśnij hamulec jednym łagodnym ruchem. Samochód zwalnia i następuje przesunięcie ciężaru na przednie koła

Skręcaj

Po załatwieniu hamowania na mniej lub bardziej prostym odcinku drogi przychodzi pora na skręcanie. Początkowo potrzebna będzie minimalna siła kierująca, dlatego stopniowo zmniejsz nacisk na pedał hamulca, by przednie opony pozostały dociążone, i delikatnie obracaj kierownicę.

Samochód stabilnie porusza się po torze jazdy w zakręcie i mija jego wierzchołek. W tym zmysłowym momencie, kiedy pedał hamulca został już zupełnie zwolniony, przednie opony są gotowe, by uwolnić cały potencjał swoich możliwości.

Gotowy…Start!

Na tym etapie mocne nadepnięcie na pedał gazu spowodowałby przeniesienie środka ciężkości samochodu na tylną oś i zmniejszyłby siłę skrętną przednich opon. Zamiast więc wszystko popsuć poczekajcie aż zakręt zacznie się otwierać i wtedy delikatnie dodajcie gazu.

Sposób nieprawidłowy:

Jak nie pokonywać zakrętu?
Jak nie pokonywać zakrętu?

Brak planu, spóźnione hamowanie, zbyt mocne dodanie gazu.